Skarby ubogich

Bóg Ojciec nie wybrał dla Syna ani szacownej Jerozolimy, ani rodziny kapłanów czy uczonych, ale pogardzany Nazaret i rodzinę robotników. Jezus, dziecko zwykłych dla świata rodziców, musiał pracować na życie już jako dwunastolatek.

20.02.2005

Czyta się kilka minut

Od momentu nawrócenia Karol de Fou-cauld starał się żyć z Jezusem i dla Niego. Gdzie miał Go znaleźć? Oczywiście w Jego Eucharystii, w Ewangelii, którą czyta wciąż na nowo. Odkrywa w niej tajemnicę Słowa Wcielonego, które poprzez miłość stało się jednym z nas; które bierze na siebie nasze człowieczeństwo, nasze słabości i cierpienia: “On, istniejąc w postaci Bożej, nie skorzystał ze sposobności, aby na równi być z Bogiem, lecz ogołocił samego siebie, przyjąwszy postać sługi, stawszy się podobnym do ludzi. A w zewnętrznym przejawie uznany za człowieka, uniżył samego siebie, stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej" (Flp 2, 6-8).

Pewnego dnia, gdy Karol słuchał kazania ojca Huvelina, jego spowiednika, zafrapowało go jedno zdanie: “Jezus tak bardzo zajął ostatnie miejsce, że nikt nigdy nie mógł mu Go odebrać". Jak połączyć się z Jezusem w tym ostatnim miejscu? Koncentrować się na Nim, żyć tylko dla Niego.

Karolowi wydawało się, że najlepiej wstąpić do zgromadzenia religijnego, gdzie będzie żył “w naśladowaniu życia Jezusa": “Nie czuję się powołany do naśladowania Jego życia publicznego, powinienem więc naśladować jego życie pokornego i biednego robotnika z Nazaretu". To może dziwić, ale intuicja jest właściwa. Bóg Ojciec nie wybrał dla Syna ani szacownej Jerozolimy, ani rodziny kapłanów czy uczonych, ale pogardzany Nazaret i rodzinę robotników. Jezus, dziecko zwykłych dla świata rodziców, musiał pracować na życie już jako dwunastolatek, podobnie jak jego rówieśnicy.

Pielgrzymka do Ziemi Świętej potwierdziła to, co Karol nazywał “powołaniem z Nazaretu": życie ubóstwem, pokorą, długimi i cichymi modlitwami w bliskości Osoby Jezusa. Po powrocie do Francji, w styczniu 1890 r., wstąpił do trapistów, aby zamieszkać w najbiedniejszym klasztorze Syrii. Odkrywa posłuszeństwo, surowość i braterskie życie w ciszy przerywanej śpiewem modlitw. Kiedy składa pierwsze śluby, jego przełożony zauważa: “Jeśli nie jesteśmy tego zbyt niegodni, Bóg uczyni z niego prawdziwego świętego".

Ale szybko okazało się, że brat Maria Alberyk (takie imię przyjął) ma zastrzeżenia, zwłaszcza jeżeli chodzi o ubóstwo. Pisze do o. Huvelin: “Jesteśmy biedni dla bogatych, ale nie tak biedni, jak był Nasz Pan, nie tak biedni jak święty Franciszek". Pragnął więcej ubóstwa i prostoty. To wielkie pragnienie czerpał z medytacji nad Ewangelią. Kto ją czyta, nie może nie zauważyć, jak bardzo Jezus był jednoznaczny w kwestii ubóstwa, jak bardzo kochał biednych i jak bardzo sam był biedny. “Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy Królestwo Niebieskie" (Mt 5, 3), “Sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie; potem przyjdź i chodź za Mną" (Łk 18, 22). To wyraźne i ważne zaproszenie do wszystkich tych, którzy chcą żyć z Jezusem i dla Kościoła.

Z czasem przybywało wątpliwości: “Czyż nie byłoby sposobu stworzenia małej wspólnoty, aby prowadzić to życie, aby żyć wyłącznie z pracy naszych własnych rąk, jak czynił nasz Pan, który nie żył ani z kwest, ani z ofiar?". Któregoś dnia został wysłany do biednego domu, aby modlić się przy łożu umierającego robotnika. Zaszokowały go warunki życia tej rodziny: “Jakaż różnica między tym domem a naszymi, tęsknię za Nazaretem!". Przełożeni i ks. Huvelin zobowiązali jednak Karola, aby pozostał wśród trapistów, co przyjął w duchu posłuszeństwa.

Zbliżał się termin ślubów wieczystych. Generał zakonu trapistów wezwał Marię Alberyka do Rzymu, aby samemu ocenić sytuację. Nasz brat zdał się na wolę Boga, który zesłał na niego Pokój. Medytował wokół modlitwy, którą Jezus kierował do Ojca z krzyża: “Ojcze, powierzam się Tobie. Uczyń ze mną, co zechcesz. Jestem gotów na wszystko, przyjmuję wszystko, aby Twoja wola spełniła się we mnie".

W styczniu 1897 r. poinformowano go, że generał - za jednomyślną zgodą rady - uznał jego specjalne powołanie i zobowiązał, aby je wiernie rozwijał pod kierunkiem o. Huvelina. Generał pisał: “Owładnięty tą nieporównaną duszą, użyłem wszelkich środków, by ją zatrzymać. Bóg w sposób oczywisty ukarał mnie niepowodzeniem. Kto może sprzeciwić się Bogu?".

Tak, kto może sprzeciwić się Bogu? Takie pytanie możemy sobie postawić, widząc drogę życia Brata Karola. W miłości do Jezusa i pragnieniu jak najdoskonalszego naśladowania Go może i czasem posuwał się po omacku. Ale czuł siłę Miłości, która prowadziła go do uległości wobec woli Boga.

Przełożyła Agnieszka Sabor

Brat Moris jest małym bratem Jezusa, prezbiterem. Pochodzi z Francji, na stałe zamieszkał w Polsce.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2005