Duchowość Nazaretu

Ludzie potrzebują Jezusa z Nazaretu, który siedział przy stole z grzesznikami, zostawił osiem błogosławieństw, które są Jego autoportretem. Biedni i upokorzeni mogą być szczęśliwi, bo Bóg jest jednym z nich.

20.12.2006

Czyta się kilka minut

fot. KNA-Bild /
fot. KNA-Bild /

MARCIN WITAN: - Świętujemy dziś tajemnicę wiary. My, wierzący w Jezusa z Nazaretu, który jest Chrystusem, a więc Człowiekiem namaszczonym Bogiem. Świętujemy w Kościele. "Wierzę w Kościół" - taki tytuł nosi ostatnia książka Brata. Wielu powie: dobrze, w Jezusa tak, ale w Kościół?

BRAT MORIS: - A co to jest Kościół? O to trzeba zapytać Jezusa, który go założył, wybierając prostych i słabych ludzi. Po co? Wydaje mi się, że aby niejako przedłużać Ewangelię w sposób, o którym czytamy w Dziejach Apostolskich, kiedy Piotr i Jan wchodzą do świątyni i spotykają sparaliżowanego żebraka. Piotr mówi: "Nie mamy złota ani srebra, ale co mamy, dajemy tobie - w imię Jezusa wstań i chodź!".

To jest powołanie Kościoła. Nie budowanie, nie prowadzenie, nie władza, tylko powiedzenie ludziom: w imię Jezusa wstańcie, Jezus się zbliża! Taki Kościół powtarza Jego gesty i słowa. Umożliwia ludziom dotykanie Boga, który żyje między nimi. I w taki Kościół wierzę.

- W przepowiadaniu przez Kościół tego, że Jezus jest blisko, między nami, zawiera się Dobra Nowina nadziei. Kościół jest zatem adwentowy w swoim charakterze: nie tylko w tych dniach, ale zawsze...

- Kościół ma zachowywać charakter adwentowy. To jego sens. Niezbędna jest tu rezygnacja z wszelkiej władzy na rzecz dawania świadectwa, że Jezus jest wśród nas, żyje. Symbolicznie uczynił to Paweł VI, gdy zdjął tiarę, by sprzedać ją na rzecz ubogich. Kościół nie ma być Kościołem ilości ani sukcesu, ale świadectwa - jak często powtarzał bardzo ważny dla mnie człowiek, prof. Stefan Swieżawski.

- Można by zapytać, dlaczego Kościół potrzebował tylu stuleci, aby to sobie uświadomić.

- Kościół potrzebuje czasu. Nawraca się nieustannie. Jest święty, ale składa się z ludzi, którzy nie są jeszcze święci, nawracają się, są w drodze.

- Prawda o świętości Kościoła, a zarazem o grzeszności jego członków wydaje się nielogiczna. Skoro Kościół jako zbiorowość składa się z grzeszników, dlaczego nie można na niego rozciągnąć cechy owej zbiorowości?

- Przytoczę tu myśl kard. Charlesa Journeta, którego dobrze znałem, bo był jednym z naszych profesorów teologii: u każdego z nas jest część serca przebywająca w świetle i część, która tkwi w ciemności. Jedna nawraca się, przyjmuje Ducha Świętego, należy do Kościoła. Druga potrzebuje uzdrowienia. Dlatego kardynał powtarzał, że granice Kościoła przebiegają w naszym sercu. Wiem, że jestem grzesznikiem, choć pragnę żyć cały czas z Jezusem.

- A może istnieje prostsza odpowiedź: Kościół nie jest tylko rzeczywistością ludzką, ale zakorzeniony jest w Niebie.

- Oczywiście; jest także ciągle w drodze. To pozwala zrozumieć istnienie wielu nominalnych chrześcijan, którzy nie żyją Ewangelią, i ludzi, którzy nie chodzą do kościoła albo są innego wyznania, a żyją wartościami. Duch Święty działa w sercu każdego. To wielka tajemnica. Kościół jest tajemnicą wiary, dlatego trudno nam go pojąć. By było to w pełni możliwe, trzeba by mieć oczy Boga.

Nie wiemy, kto dokładnie należy do Kościoła. Kiedy Kościół sprawuje Eucharystię, czyni to za ludzi całego świata, wszystkich wiar i światopoglądów. Wiemy, że Duch Święty puka do serca każdego człowieka. Mieszkałem wśród muzułmanów, ludzi niewierzących, z dystansem do Kościoła i wielu z nich hołdowało, jak i ja, wartościom Ewangelii, choć w sensie widzialnym nie należeli do Kościoła.

W Polsce wciąż zbyt mało znamy nauczanie Soboru Watykańskiego II. Nie zdajemy sobie sprawy, jak wielkim był przewrotem w rozumieniu Kościoła.

Ojcowie soborowi, nie bez sporów, odrzucili jego dotychczasową wizję jako piramidy: z papieżem na wierzchołku, duchownymi na niższych piętrach, a wierzącymi na samym dole. Stwierdzili, że Kościół to Lud Boży. A to zmienia wszystko. Bóg jest ojcem wszystkich ludzi, Duch Święty działa wszędzie, w każdym. Jak więc możemy z pewnością wiedzieć, kto należy, a kto nie należy do Kościoła?

Mamy otwierać się na każdego człowieka, sobą dawać świadectwo o żywym Jezusie, który nikogo nie wyklucza.

- Czy w związku z tym uprawnione jest jeszcze używanie formuły św. Cypriana, że poza Kościołem nie ma zbawienia?

- Znam sprawę księdza w USA, który to głosił i został ekskomunikowany. Katechizm Kościoła Katolickiego przedstawia kontrowersyjną formułę tak, że "wszelkie zbawienie przychodzi od Chrystusa-Głowy, przez Kościół, który jest Jego ciałem".

- Poza Kościołem nie ma więc zbawienia w tym sensie, że istnienie Kościoła wniosło w ludzkość zbawienie?

- Tak. Duch Święty zna drogi dotarcia do każdego człowieka, nawet dalekiego od Kościoła w sensie widzialnym. Prawda ta, muszę powiedzieć, często nie trafia do chrześcijan. Na południu Francji znany mi dominikanin zaprzyjaźnił się z wieloma ludźmi niechodzącymi do kościoła i pewnego dnia przyprowadził ich do parafialnej świątyni. Wierni byli oburzeni i napisali protest do biskupa! To pokazuje, jak jesteśmy zamknięci, jak osądzamy, oskarżamy myślących inaczej, wyglądających inaczej; jak nie pragniemy, aby byli z nami. Dlatego jesteśmy tak podzieleni.

- Kończy Brat swoją książkę modlitwą Pawła VI, odnalezioną w jego pośmiertnych dokumentach. Zamykają ją słowa: "Kościołowi, któremu wszystko jestem winien i który był mój, cóż powiem? Niech błogosławieństwa Boga będą nad Tobą, miej świadomość swej natury i misji: zachowaj sens prawdziwych i głębokich potrzeb człowieczeństwa i krocz biedny, to znaczy mocny i miłujący, ku Chrystusowi". Czy dziś, pod koniec 2006 roku, jesteśmy jako Kościół bliżsi czy dalsi tej wizji?

- Jest dużo do zrobienia, ale zawsze tak będzie. Kościół żyje nadzieją, a my jesteśmy w drodze. Adwent, oczekiwanie na Boże Narodzenie - to dobry moment na zmiany. Wiele rzeczy nas rani, ludzie mogą nas ranić...

- "Można zrozumieć, jak kochamy Kościół, kiedy cierpimy od jego przedstawicieli" - to opinia jednego z księży, którego Brat cytuje.

- Chodzi o księdza z Czech, który, jako żonaty mężczyzna, został wyświęcony w konspiracji. Kiedy w jego kraju nastała wolność, Watykan orzekł, że on (podobnie jak wielu kolegów) nie może już być księdzem rzymskokatolickim i pozostaje mu albo kapłaństwo w Kościele greckokatolickim, albo służba jako diakon. Było to bardzo bolesne doświadczenie.

Benedykt XVI jeszcze jako kard. Joseph Ratzinger powiedział, że Kościół zdoła się uzdrowić, jeśli zaczerpnie z duchowości Nazaretu. Dodał, że Kościół nigdy nie będzie umiał udzielić prawdziwej odpowiedzi na bunt naszego wieku przeciwko władzy bogactwa, jeśli Nazaret nie będzie przeżywaną rzeczywistością.

Czym jest ta rzeczywistość Nazaretu? To ubogi Jezus. Muszę tu powtórzyć to, co mówiłem wcześniej, bo to ważne: Kościół musi świadomie powtarzać słowa Piotra i Jana: nie mamy ani srebra, ani złota, ale dajemy wam to, co mamy, w imię Jezusa z Nazaretu - wstańcie i chodźcie, będziemy szli razem, solidarni, słabsi i silniejsi.

- A gdybyśmy zamiast "w imię Jezusa" powiedzieli: "w imię Kościoła"? To nie byłoby tak samo przyjęte. Dlaczego dla wielu, zwłaszcza młodych ludzi, Jezus nie wiąże się z Kościołem?

- To problem duszpasterstwa i katechezy. Akcentuje się, i dobrze, zachowywanie przykazań i moralność, ale to nie może być na pierwszym miejscu.

Ludzie potrzebują Jezusa z Nazaretu, który powiedział o sobie "jestem cichy i pokorny sercem", siedział przy stole z grzesznikami, zostawił osiem błogosławieństw, które są w istocie Jego autoportretem. Biedni i upokorzeni mogą być szczęśliwi, bo Bóg jest jednym z nich. Trzeba mocniej żyć i mówić o Jezusie z Nazaretu.

- Pisze Brat, że pozostaje nam nadzieja, iż "pewnego dnia wszyscy zostaniemy zjednoczeni w Kościele Jezusa Chrystusa, który jak Oblubienica oczekuje przyjścia Tego, który wychodzi już nam na spotkanie". Istnieje przypowieść o pannach mądrych i głupich - tych, które zabrały oliwę do lamp i powitały Oblubieńca, i tych, które tej oliwy nie miały i pobiegły ją kupić, a w tym czasie On przybył. Czy Kościół to te panny mądre? Czy to głos przypominający: bądźcie mądre i zabierzcie oliwę?

- Ludzie Kościoła są i tymi pannami, które miały oliwę, i tymi, które nie miały. Ci sami ludzie mogą być czasem tacy, czasem inni. Albo tacy jak syn marnotrawny, który powrócił do ojca, a czasem jak starszy syn, oskarżający go o przesadne miłosierdzie. Dlatego mamy się nawracać. Mamy być jak syn marnotrawny, który wraca do Ojca, i akceptować, że Ojciec nas przytula.

- Karl Rahner w jednym z rozważań napisał o Bogu: "Ty jesteś wiecznym Adwentem".

- U Boga nie ma czasu. Bóg jest, otacza nas, wypełnia, a my jesteśmy zajęci czym innym i uciekamy. W Adwencie możemy powrócić. Myślałem dużo nad tym, dlaczego Jezus tyle mówił o Królestwie Bożym, i sądzę, że Roman Brandstaetter miał rację: to jest Bóg, który zbliża się w Jezusie do człowieka i jak nigdy dotąd uczestniczy we wszystkich jego sprawach. Sam przecież cierpiał, płakał, był odrzucony i oskarżony, radował się, kochał, w pełni był jednym z nas.

Tak, Bóg jest Adwentem, nieustannie przychodzi, mówi w Piśmie - "napisałem twoje imię na mojej dłoni", a to jest przecież dłoń przebita gwoździem, także po zmartwychwstaniu.

- Aby te gwoździe były na zmartwychwstałych dłoniach, musiało być Wcielenie. To, że Bóg staje się człowiekiem, jest "paradoksem paradoksów", jak pisali Ojcowie Kościoła.

- Tak, bo dla Boga jesteśmy wartościowymi ludźmi, braćmi i siostrami Jezusa.

BRAT MORIS (ur. w 1928 r. w Paryżu) nawrócił się w wieku 23 lat podczas pielgrzymki do Chartres. Początkowo wstąpił do trapistów, od 1953 r. należy do Zgromadzenia Małych Braci Jezusa. Pierwsze lata we wspólnocie spędził na Saharze i w Maroku, później studiował teologię i filozofię w Tuluzie. Od kilkunastu lat mieszka w Polsce, jest cenionym rekolekcjonistą i kierownikiem duchowym. Ostatnio opublikował książkę "Wierzę w Kościół".

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 52/2006