Rzeźbienie w czasie

Reżyser rejestruje nie tyle kolejne stadia życia, ile płynny proces. Życie według Linklatera to opowieść, która nie składa się z samych punktów zwrotnych.

24.08.2014

Czyta się kilka minut

Kadr z filmu „Boyhood” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE
Kadr z filmu „Boyhood” / Fot. MATERIAŁY PRASOWE

Na futrynach drzwi do dziecięcych pokoi zaznacza się kreseczkami kolejne centymetry przybyłe latoroślom na przestrzeni miesięcy czy lat. Trudno o bardziej wymierny znak upływającego czasu, ale i zmian dokonujących się zazwyczaj niepostrzeżenie. Pewnego dnia drzwi zostaną zamalowane, mieszkanie pójdzie na sprzedaż, zaś w młodym mężczyźnie czy kobiecie coraz trudniej będzie się dopatrzeć niedawnego mieszkańca dziecinnego pokoju.


Nic-nie-dzianie się


Richard Linklater w filmie „Boyhood” próbuje uchwycić kapryśny strumień życia toczący się gdzieś pomiędzy kolejnymi oznaczeniami na futrynie. Bez odmierzania czasu i bez wyraźnych fabularnych szwów reżyser opowiada o dorastaniu sześcioletniego Masona i jego o kilka lat starszej siostry Samanthy, którzy w finale filmu stają się dorosłymi ludźmi. I nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie fakt, iż Linklater te 12 lat z życia przeciętnej amerykańskiej rodziny sfilmował w czasie rzeczywistym. Były już takie eksperymenty w dokumencie (np. kręcona przez pół wieku seria „Up” Michaela Apteda), w tym jednak przypadku mowa o filmie fabularnym, wymagającym uruchamiania co roku skomplikowanej logistycznej machiny. Najważniejsza była jednak dyspozycyjność aktorów – Patricii Arquette w roli matki, Ethana Hawke’a jako ojca i przede wszystkim młodocianych naturszczyków: Ellara Coltrane’a w roli głównej i córki reżysera, Lorelei, wcielającej się w siostrę Masona. To najbardziej sugestywny aspekt filmu. Postacie zmieniają się na naszych oczach w sposób naturalny, tak jak zmieniają się ich odtwórcy. Widzimy, jak czas w nich rzeźbi – bez postarzającej charakteryzacji, bez stylizacji „na epokę”, bez sentymentalnej otoczki.

Oglądanie „Boyhood” jest czymś więcej niż kartkowaniem rodzinnego albumu. Na fotografiach dzieci dorastają, dorośli się starzeją, odrastają obcięte włosy, zmieniają się obowiązujące mody, w tle pojawiają się nowe modele samochodów i kolejne domy. Linklater, który w trylogii zapoczątkowanej „Przed wschodem słońca” śledził etapy miłosnego związku na przestrzeni 18 lat, tym razem rejestruje nie tyle kolejne stadia, ile płynny proces. Pokazuje rodzinę jako twór dynamiczny i w swej ewolucji nieprzewidywalny. Jest w niej miejsce na rozstania, na nowych partnerów i przeprowadzki, ale wszystko to zanurzone jest w rzeczach najzwyklejszych. Życie według Linklatera to opowieść, która nie składa się z samych punktów zwrotnych czy hitchcockowskich „trzęsień ziemi”. „Boyhood” przypomina pod tym względem cykl powieściowy Karla Ove Knausgårda: podobna rozlewna narracja skupiona na szczególe i na pozornym nic-nie-dzianiu się. Ciekawe, że zarówno skandynawski pisarz, jak i amerykański reżyser z równym zapałem dowartościowują tę pozornie mniej fotogeniczną część naszego życia, niezwiązaną z realizowaniem zawodowych ambicji czy dążeniem do sukcesu. Zastanawiają się, czym jest w dzisiejszych czasach bycie dzieckiem i co to znaczy być rodzicem. U obu równie istotny staje się problem dojrzewania mężczyzny, które nie znika wraz z zakończeniem mutacji głosu. A właściwie dopiero wtedy się zaczyna.


Szansa na zmianę


U Linklatera kręcony przez ponad dekadę film fabularny zamienia się w dokument epoki – w wymiarze globalnym, lokalnym i tym jak najbardziej prywatnym. Ameryka atakuje Irak i wybiera pierwszego ciemnoskórego prezydenta, lecz logika dziecięcej pamięci toczy się swoją trajektorią: „potteromania” przechodzi w „zmierzchomanię”, na listach przebojów Lady Gaga ściga się z Gotye, do akcji wkraczają Facebook i Skype. Linklater nie fetyszyzuje tych mód i wynalazków. Kiedy kręcił poszczególne epizody filmu, owe zjawiska właśnie wchodziły w krwiobieg kultury i przeniknęły na ekran w sposób jak najbardziej spontaniczny. Zwłaszcza że dla Masona i Samanthy co innego wyznacza główny bieg wspomnień: śpiewanie z tatą piosenek w aucie, nastoletnie inicjacje, portrety kolejnych „byłych” matki...

Prawie trzygodzinny film o dorastaniu ma lekką konsystencję serialu „Cudowne lata”, choć zaprawioną dużą dawką stoickiej trzeźwości. Linklater zamiast oceniać swoich bohaterów, daje im szansę na zmianę. Matka wreszcie może się wybić na niepodległość, a ojciec, który ma problemy z własnym chłopięctwem, okazuje się po prostu „wystarczająco dobry”. Wszelkie zmiany dokonują się tu jednak dyskretnie, w rytm nieprzerwanej sztafety pokoleń. Nad wszystkim zaś unosi się bardzo dorosła refleksja, iż w życiu nigdy nie jesteśmy do końca tym, kim zamierzaliśmy być, a krąg naszych możliwości stopniowo się zawęża. Dlatego gdy pod koniec filmu Mason rozpoczyna samodzielne życie, Linklater wspaniałomyślnie pozwala nam uwierzyć, że dla tego chłopca z Teksasu wszystko jeszcze jest możliwe.


„BOYHOOD” – scen. i reż. Richard Linklater, zdj. Lee Daniel, Shane F. Kelly, wyst. Ellar Coltrane, Lorelei Linklater, Patricia Arquette, Ethan Hawke i inni. Prod. USA 2014. W kinach od 29 sierpnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 35/2014