Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W USA właśnie odwołano festiwal „Woodstock 50” – miał się odbyć latem, pół wieku po oryginalnym. Ważą się też losy tegorocznego Jarocin Festiwal, próby odrodzenia legendy najsłyniejszej imprezy rockowej Polski. Czy dlatego, że tamtych imprez, tak jak tamtych czasów, nie da się podrobić? W latach 70. i 80. XX w., na długo zanim Jurek Owsiak zaszczepił w młodych hasło „miłość, przyjaźń, muzyka”, Jarocin – wymyślony przez Waltera Chełstowskiego – dla tysięcy młodych był czymś więcej niż przygodą (dziś wspominają: koncerty, noclegi pod katakumbami na rynku, rozdawane w kościele kanapki z dżemem czy domowe sposoby farbowania spodni). Polski rock, a wraz z nim tamte pokolenia młodzieży, kształtował się w dużej mierze na hasłach politycznych. Dla uczestników Jarocina festiwal stał się więc pierwszym doświadczeniem wolności – tej od swoich „starych”, i tej od PRL-u.