Rygoryzm kontra świętość

Ks. Sławomir Oder: Beatyfikacja Jana Pawła II nie jest beatyfikacją jego pontyfikatu. Z pewnością pewne decyzje mogą być różnie oceniane. Rozmawiał ks. Adam Boniecki

17.05.2011

Czyta się kilka minut

Jan Paweł II / fot. Gianni Giansanti / Corbis /
Jan Paweł II / fot. Gianni Giansanti / Corbis /

CZYTAJ TAKŻE: Ks. Adam Boniecki: indeks spraw niejasnych >>

Ks. Adam Boniecki: Nie wszyscy są zachwyceni beatyfikacją Jana Pawła II. W 2009 r. znany eks-benedyktyn Giovanni Franzoni opublikował list, wcześniej wysłany do Trybunału Wikariatu Rzymskiego. Starał się wykazać, że najlepszym uhonorowaniem prawdy o Karolu Wojtyle byłoby pozostawienie go osądowi historii. Zabiegi o jego beatyfikację uznał za mało ewangeliczne. Bodaj najczęściej powtarzanym i przemawiającym do wyobraźni zarzutem jest ten, że Jan Paweł II nie reagował na przestępstwa pedofilii księży. Ze szczególną też lubością przytacza się przypadek założyciela zgromadzenia Legionistów Chrystusa ks. Marciala Maciela Degollado, którego Papież miał rzekomo chronić przed kościelnym wymiarem sprawiedliwości.

Ks. Sławomir Oder: Było całkiem przeciwnie. Ojciec Święty natychmiast reagował. To Jan Paweł II dziesięć lat temu wezwał biskupów Stanów Zjednoczonych do Watykanu i dał im wytyczne, które obowiązują do dziś. To z inicjatywy Jana Pawła II w roku 2001 zostały opracowane normy prawa karnego dotyczące tych właśnie przypadków (delicta graviora). Za jego pontyfikatu rozpoczęto dochodzenie w sprawach, które były sygnalizowane, m.in. właśnie dochodzenie w sprawie ks. Maciela Degollado. Ta sprawa była prowadzona za życia Ojca Świętego, i to bardzo rzetelnie.

Nietrudno o opinię, że ks. Maciel Degollado był faworytem Jana Pawła II, że towarzyszył Papieżowi w podróży do Meksyku itp. Papież składał mu życzenia z okazji 50-lecia i 60-lecia kapłaństwa.

Ale skądże, nie był żadnym faworytem! Niektóre z przytaczanych faktów, jak życzenia na jubileusze, to gesty rutynowe, dokumenty przygotowywane przez Sekretariat Stanu i podpisywane przez papieża. Z całą pewnością Ojciec Święty podziwiał jego dzieło. A Legion jest dziełem niekwestionowanym. Ale też z całą pewnością nie było żadnego faworyzowania Maciela. Zresztą nie był to bynajmniej dobry znajomy Ojca Świętego, a już na pewno nie jego przyjaciel...

Ale czy informacje o problemach z Macielem nie docierały do Stolicy Apostolskiej? Do Papieża? Nie mówię tylko o tych dwóch sprawach, ale w ogóle. Czy lokalne episkopaty nie sygnalizowały tej sytuacji?

Cóż mogę na ten temat powiedzieć? System przekazywania informacji, który wtedy funkcjonował...

...pozostawiał wiele do życzenia?

Proszę sobie wyobrazić: mamy nowego papieża i tutaj, we Włoszech, wybucha afera, bardzo brzydka afera, która - trzeba zaznaczyć - nie wiadomo, jakie znalazła rozwiązanie. Chodzi o redaktora naczelnego dziennika Konferencji Episkopatu Włoch "Avvenire", Dina Boffo. Media zrobiły z tym człowiekiem to, co chciały. Był tu zamieszany Watykan. I przy tej okazji się okazało, że przygotowywany dla Papieża przegląd prasy nie zawierał żadnego artykułu dotyczącego tej kwestii.

Wracając do procesu beatyfikacyjnego i o. Maciela: jego sprawa była najpierw przedmiotem badań Komisji Historycznej. Komisja przedstawiła problemy, które następnie zostały całkowicie wyjaśnione. Zwróciliśmy się do Kongregacji Nauki Wiary i ona przeprowadziła kwerendę w swoim archiwum. Odpowiedź była jednoznaczna: nie ma żadnego śladu, wskazującego na zaangażowanie w tę sprawę Ojca Świętego Jana Pawła II. To zostało całkowicie wykluczone. Papież nic nie wiedział o podwójnej osobowości założyciela Legionistów.

Mam ze sobą książkę "Wojtyla segreto", którą Giacomo Galeazzi i Ferrucio Pinotti opublikowali tuż przed beatyfikacją. Na jej kartach prowadzą własne dochodzenie, niejako przeciw ustaleniom procesu. Znalazłem w książce szereg nieścisłości, ale niektóre sprawy są, albo udają, że są, dość dobrze udokumentowane. Wiele miejsca poświęcili sprawie dużych pieniędzy, które rzekomo na życzenie Jana Pawła II Watykan przekazywał Solidarności. W publikacji jest to tak przedstawione, jakby krach Banco Ambrosiano był tego wynikiem. Papież zaś - owładnięty wizją obalenia komunizmu przy pomocy Solidarności - żądał od "banku watykańskiego", a konkretnie od abp. Paula Marcinkusa, pieniędzy dla polskiego syndykatu, nie bacząc, co to są za pieniądze i skąd pochodzą. A pochodziły z okropnych źródeł; te opisy są doprawdy sensacyjne.

Miałem okazję zapoznać się z oświadczeniami ludzi znających sprawę od podszewki. I ci ludzie całkowicie wykluczyli elementy sensacyjne, które podnosiła prasa.

O ile mi wiadomo, nie ma żadnego dowodu na to, że Watykan finansowo wspierał Solidarność. W książce jest mnóstwo nazwisk, zeznań, informacji. Są także dokumenty. Zamieszczono np. fotokopię listu prezesa banku Roberta Calviego do Papieża, w którym, na krótko przed tragiczną, a do dziś niewyjaśnioną śmiercią rozpaczliwie prosi Jana Pawła II o spotkanie i ostrzega przed wrogami działającymi w otoczeniu Papieża.

Nic na ten temat nie wiem. A jeśli chodzi o fotokopie: przypomina mi się historia książki pewnego włoskiego autora, który zamieszcza fotokopie dokumentów, z których miało wynikać, że młody kapłan Wojtyła brał udział w zamordowaniu gestapowca. Zrobiliśmy podwójną kwerendę: prosiłem nuncjusza w Berlinie o zbadanie sprawy. Opis w książce okazał się wyssaną z palca kompletną bzdurą, niemającą nic wspólnego z rzeczywistością. W archiwach gestapo ani razu nie pojawia się nazwisko Wojtyły.

Inny wątek to zażyła przyjaźń Jana Pawła II z biskupem Pavlem Hnilicą prezentowana jako oskarżenie. Hnilica był postacią, przynajmniej w sprawach finansowych, dość dwuznaczną. On sam lubił się chwalić przyjaźnią z Papieżem. Czytelnik odnosi wrażenie, że wszystko, co robił bp Hnilica - chodziło m.in. o pieniądze na Solidarność - robił za aprobatą Jana Pawła II.

Hnilica się pojawiał w Watykanie w początkowym okresie pontyfikatu, ale nie można go nazwać bliskim przyjacielem Papieża.

Spotkałem się z opinią, że w przypadku papieży proces beatyfikacyjny jest prowadzony sumarycznie, że nie można tu wchodzić w szczegóły, detale.

Proces był prowadzony rygorystycznie, według wszystkich zasad prawa kanonicznego. Wszystko, co mogło w jakikolwiek sposób wpłynąć na ocenę merytoryczną sprawy, było wyjaśniane. Oświadczenia wspomnianego na wstępie Franzoniego zostały zawarte w materiale procesowym. Jego zarzuty mają charakter ideologiczny, a nie merytoryczny. Ich znaczenie procesowe jest właściwie żadne. Bo proces beatyfikacyjny nie jest odpowiednim miejscem dla dyskusji o kapłaństwie kobiet czy celibacie.

Franzoniemu raczej chodzi o to, że Jan Paweł II nie chciał na ten temat rozmawiać z kobietami i że w ogóle tylko pozornie był człowiekiem dialogu, a w rzeczywistości dyktatorem.

Myślę, że nie ma i nie było większego człowieka dialogu niż Jan Paweł II. Co do problemu kapłaństwa kobiet, to sprawa była wielokrotnie dyskutowana. Jeśli ostateczna ocena Papieża jest taka, że sprawa już nie podlega dyskusji, to nie podlega. Czy mamy dyskutować też na temat obecności Pana Jezusa w Eucharystii?

Czy beatyfikacja papieży stwarza dodatkowe trudności? Tak twierdzi np. Kenneth L. Woodward w książce "Fabryka świętych". Zauważa, że długo unikano procesów beatyfikacyjnych papieży, bo trudno oddzielić świętość osobistą od pełnionego urzędu, uniknąć wrażenia, że się beatyfikuje politykę danego papieża.

Takiej trudności w tym procesie nie było, chociaż było to brane pod uwagę. W procesie beatyfikacyjnym nie chodzi o ocenę historyczną wydarzeń czy decyzji z przeszłości, ale o to, w jaki sposób te decyzje zostały uformowane, w jaki sposób do nich doszło. Tu rzeczywiście mogą się pojawić trudności, takie same zresztą, jak w każdym innym procesie. Np. w procesie dotyczącym ważności czy nieważności małżeństwa sprawa jest bardzo trudna, bo zwykle chodzi o zbadanie wewnętrznego, intymnego aktu woli człowieka. Tak samo w tym przypadku: bada się wewnętrzną motywację przy podejmowaniu danych decyzji. Przedmiotem indagacji są wiara, nadzieja i miłość.

Czy można powiedzieć, że beatyfikacja Papieża była oficjalnym uznaniem przez Kościół drogi, którą proponował Kościołowi?

To jest swobodna i wolna interpretacja beatyfikacji. Kościół, dając przyzwolenie na kult Jana Pawła II, mówi przede wszystkim to, że on w swoim życiu kierował się nie czym innym jak miłością do Chrystusa, miłością do drugiego człowieka i wiarą w możliwość wniesienia własnego udziału w budowanie Królestwa Bożego. Wszystko, co wyrażał swoimi czynami, było wyrazem głębokiej wiary w Boga - i to jest to, o czym mówi beatyfikacja. Po to jest beatyfikacja: wzywa nas do tego, żeby wierzyć Bogu i Go kochać, by dawać świadectwo codziennym życiem.

A to wszystko, co wypełniło pontyfikat? Jego dzieła, inicjatywy, gesty...

To wszystko może podlegać dyskusji, ocenie historyków, teologów. Dziś tak się patrzy na jakieś sprawy, jutro, być może, będzie się patrzeć w sposób inny. Ja bym się lękał twierdzenia, że beatyfikacja Jana Pawła II jest niejako beatyfikacją jego pontyfikatu. To tak nie jest. Nigdy tak nie jest. Beatyfikacja mówi o teologicznym wymiarze tego człowieka, o jego głębi. Z pewnością pewne decyzje mogą być różnie oceniane. Nikt nie może zakwestionować tego, że nawet decyzje dyskusyjne były powodowane jego wiarą, jego miłością.

Sądziłem, że beatyfikacja zamknie usta tym "prawdziwym katolikom", którzy ubolewają nad błędami pontyfikatu Jana Pawła II i uważają, że teraz trzeba naprawiać to, co on w Kościele popsuł...

Taka interpretacja, acz nie jest teologicznie ścisła, jest dopuszczalna.

Jak postulator procesu przeżył dzień beatyfikacji?

Miałem dwa powody do ogromnej satysfakcji. Świadomość, że mandat, który został mi powierzony, do końca wypełniłem. Drugim powodem, wykraczającym już poza aspekt formalny procesu, był obraz oglądany z wysokości ołtarza ustawionego przed bazyliką św. Piotra: Kościół, który się zgromadził z całego świata, który się cieszy, raduje i wyraża wdzięczność Bogu. Ogromną satysfakcją było oglądanie tej radości Kościoła, ludzi, którzy go kochali, którzy na to czekali. Podszedł do mnie na placu św. Piotra stary kardynał Augustin Estévez Medina z Santiago de Chile i podziękował za ten dzień. Powiedział, wskazując na ludzi: to jest to, co powinno się było wydarzyć sześć lat temu, kiedy, jak w początkach Kościoła, lud Boży dokonywał beatyfikacji przez aklamację. Dziś jest dopełnienie tamtego dnia.

Co zostanie?

Nie wiemy. W tych dniach u mnie w kościele jest wystawiona relikwia Ojca Świętego (mam zaszczyt, jako postulator, posiadać relikwię krwi Jana Pawła II). Kościół od rana do wieczora jest otwarty. Przychodzą ludzie. To jest czas łaski. Każdego dnia po południu godzinami siedzimy w konfesjonałach. Ludzie się modlą, spowiadają...

To jest "prosty lud"?

Ale skądże. To nie jest "Kościół prostaczków", co nie oznacza, że "Kościół prostaczków" jest czymś gorszym i nie wyraża wiary Kościoła. Podobnie listy, które dostaję z całego świata. Ostatnio np. napisał do mnie człowiek, którego nazwisko dobrze jest znane we Włoszech. Znacząca postać. Określa się jako "człowiek szukający" i daje przepiękne świadectwo swojego spotkania z Janem Pawłem II. Zdumiewające, jak różni ludzie przeżyli swoje spotkanie z Janem Pawłem II, swoje nawrócenie.

A Benedykt XVI?

Byłem bardzo blisko niego i mogę śmiało powiedzieć, że był szczęśliwy. Chociaż na początku liturgii polecono, by schować transparenty, nie bić braw i nie wznosić okrzyków, to on sam sprowokował do okrzyków i oklasków, kiedy powiedział: "Przecież jest błogosławiony!".

Ks. Sławomir Oder (ur. 1960) jest od 28 czerwca 2005 r., dnia zaprzysiężenia, postulatorem procesu beatyfikacyjnego, a teraz kanonizacyjnego Jana Pawła II. W Rzymie mieszka od 18 lat. Pełni funkcję prezesa Trybunału Apelacyjnego przy Kurii Rzymskiej. Z nominacji Jana Pawła II jest honorowym prałatem domu papieskiego. Razem z dziennikarzem Saverio Gaetą opublikował na podstawie doświadczeń pracy postulatora książkę o Janie Pawle II "Dlatego Święty" (2010).

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2011