Ryby mają głos

TIMOTHY A.C. LAMONT, biolog morski: Na obumarłej rafie koralowej zainstalowaliśmy głośniki i odtwarzaliśmy dźwięki zdrowego ekosystemu. To była reklama dla ryb. Chcieliśmy je zwabić, by to miejsce odżyło.

07.02.2022

Czyta się kilka minut

Ustawianie hydrofonu na rafie koralowej w Sulawesi, Indonezja. Czerwiec 2019 r. / TIM LAMONT / UNIVERSITY OF EXETER
Ustawianie hydrofonu na rafie koralowej w Sulawesi, Indonezja. Czerwiec 2019 r. / TIM LAMONT / UNIVERSITY OF EXETER

MARIA HAWRANEK: Znasz angielską książkę dla dzieci o ślimaku i humbaku?

TIMOTHY A.C. LAMONT: Tak!

W pewnym momencie humbak ląduje na plaży w czasie odpływu. Dzieje się tak dlatego, że oszałamia go hałas motorówek... Co właściwie słychać pod wodą?

Bezmiar dziwnych i pięknych naturalnych dźwięków, które zwierzęta wydają z rozmaitych powodów. Krewetki, ryby, wieloryby czy delfiny nadają na różnych falach. Brzęczenie, pstrykanie, strzelanie, gwizdy, śpiewy, ćwierkanie, mruczenie, pukanie – czego tam nie ma! Jednak im dłużej słuchamy oceanu, tym więcej wyławiamy zanieczyszczeń dźwiękiem. To hałas produkowany przez człowieka, pochodzący ze statków, odwiertów na platformach wiertniczych, sejsmicznych metod poszukiwania złóż ropy i gazu, przemysłu budowlanego, motorówek rekreacyjnych, samolotów lecących nad wodą. To oczywiście problem dla zwierząt.

Hałas emitowany przez człowieka wchodzi im w drogę, może sprawić, że przestaną się ze sobą komunikować. Czasem ogromnie je stresuje, może nawet uszkodzić ich narządy słuchowe. Mamy coraz więcej dowodów na to, że hałas pod wodą może mieć skutki śmiertelne dla przedstawicieli wielu gatunków morskich stworzeń. Np. wywołany hałasem stres może sprawić, że delfiny lądują na brzegu, a ryby są tak rozproszone, że zbyt łatwo dają się zjeść innym zwierzętom.

Widoczność pod wodą jest ograniczona, za to dźwięk podróżuje kilkukrotnie szybciej niż w powietrzu. To czyni zmysł słuchu chyba najważniejszym ze wszystkich?

To potężne narzędzie sensoryczne, zwierzęta pod wodą posługują się dźwiękiem na co dzień: nawigują na długie dystanse, komunikują się, używają go, by znaleźć pożywienie albo uciec przed drapieżnikiem, z pomocą dźwięku bronią terytorium. Pod wodą można usłyszeć, jak jedna ryba krzyczy na drugą, żeby ją odstraszyć.

Pamiętasz, kiedy usłyszałeś zgiełk rafy koralowej po raz pierwszy?

Tak dokładnie to nie, bo działo się to stopniowo. Oswajanie się z podwodnym słuchaniem to proces. Nasze uszy są zaprojektowane do działania w powietrzu, trzeba się go z uszu pozbyć przez ugniatanie palcami, by wyrównać ciśnienie. Poza tym, kiedy zaczynasz nurkować ze sprzętem, to dość stresujące doświadczenie. Słyszysz wtedy głównie swój własny oddech i szum bąbelków wokół siebie. Dopiero po jakimś czasie możesz pod wodą być spokojny, w bezruchu i nastawić uszu. Kiedy zacząłem słuchać, byłem oszołomiony tym, jak wiele wcześniej nie zauważałem.

Jak z tej orkiestry na rafie można wyłowić jakieś konkretne dźwięki i ustalić, kto je wydaje?

Czasem możemy się zorientować, skąd pochodzi dźwięk, na podstawie synchronizacji nagrania dźwięku z obrazem nakręconym w konkretnej lokalizacji i wówczas da się go przypisać konkretnej rybie. Bardzo często pozostaje to jednak tajemnicą – na rafie widzisz naraz tyle ryb, że często nie sposób stwierdzić, która z nich mruczy, stuka czy gwiżdże. Inne grupy badawcze na świecie robią rybom tzw. przesłuchania: łapią jakiś gatunek ryby, umieszczają w akwarium, gdzie jest tylko ona, i nagrywają dźwięk, który wydaje, a potem ją wypuszczają. Myślę, że poznaliśmy niewielki procent dźwięków, jakie wydają ryby. Istnieją tysiące ich gatunków!

W swoich wystąpieniach opisujesz cykl życia ryb na rafie: składają tam jaja, a gdy wykluwają się z nich maleńkie rybki, od razu płyną na głębokie wody, by tam podrosnąć z dala od drapieżników. Wszystkie tak robią? Wracają dopiero, by się rozmnożyć?

Zdecydowana większość wypływa na morze, wracają jako małolaty, niewiele większe od ziarna ryżu. Ale są już po transformacji z narybku, stanu larwalnego, do stadium małej rybki. Zmieniły się mięśnie w ich ciałach i kolory, zaczęły odżywiać się innym pokarmem. Wtedy wracają.

Do miejsc, z których się wywodzą?

Sądzimy, że niektóre ryby to potrafią, ale wciąż nie wiemy tego na pewno. Nie wiemy też, do jakiego stopnia może działać ten instynkt domu. Ryby mogą też popłynąć do innej rafy.

Jeśli nie zatrzymamy tempa katastrofy klimatycznej, rafy koralowe znikną w 90 proc. do 2050 r., a tym samym stracimy 25 proc. morskiej bioróżnorodności. Jakie są główne powody ich degradacji?

Warto podzielić stresy, jakim poddawane są rafy koralowe, na globalne i lokalne. Globalne są napędzane przez zmianę klimatu – morze się ociepla, co stanowi bardzo poważne zagrożenie dla raf, które w wysokich temperaturach ulegają blaknięciu – a w efekcie śmierci. Glony, z którymi koralowce żyją w symbiozie, i którym zawdzięczają swój kolor oraz sporą część pożywienia, nie lubią zbyt wysokich temperatur. A opuszczone przez partnerów koralowce głodują.

Wzrosła też liczba cyklonów, huraganów, silnych tropikalnych zdarzeń, które również niszczą rafy. Przewiduje się, że za jakiś czas zakwaszenie oceanów osiągnie taki poziom, w którym koralowcom trudno będzie się rozwijać. Na to nakładają się lokalne stresy w poszczególnych miejscach planety – nadmierne połowy ryb sprawiają, że na rafach jest ich zbyt mało i cały ekosystem zaczyna podupadać. Zanieczyszczenie wody, np. chemikaliami stosowanymi w rolnictwie, powoduje choroby u koralowców. Jest też rodzaj rozgwiazdy – korona cierniowa, która zjada koral – jak już się pojawia, to jak morska szarańcza pożera wszystko. Rafy degraduje mieszanka globalnych i lokalnych stresów, więc ważne jest, byśmy potrafili zarządzać jednymi i drugimi.

Wierzysz, że uda się powstrzymać zagładę raf?

Lubię myśleć, że do jakiegoś stopnia nam się to uda, inaczej nie robiłbym tego, co robię. Jednocześnie jestem przekonany, że część szkód jest nieodwracalna. Kolejne straty są właściwie zagwarantowane, bo rozwiązanie wymienionych wcześniej problemów zajmie ­trochę czasu. W pewnych miejscach rafy się zmienią i nic nie możemy z tym zrobić. A jednak nie jest to takie proste, że albo będziemy mieć rafy, albo ich mieć nie będziemy, nie można ich tak po prostu włączyć i wyłączyć. To złożony ekosystem, który będzie się zmieniał. Czy sądzę, że możemy zachować rafy koralowe w tej formie, w jakiej znamy je dzisiaj? Nie, nie sądzę. Czy uważam, że stracimy je zupełnie? Również tak nie myślę. Sądzę, że poniesiemy pewne straty, ekosystemy ulegną zmianie. Ale wciąż mamy wystarczająco dużo wpływu na to, jak się zmienią – czy uda się zachować dużo bioróżnorodności, piękna i wartości, jaką stanowią.

W 2016 r. słuchałeś odgłosów Wielkiej Rafy Koralowej w Australii. Od 2012 r. uległa totalnej degradacji. Wcześniej była pełna dźwięków, później – cicha i smutna.

Te cztery lata przyniosły silne sztormy, cyklony i blaknięcie raf, szkody były ogromne. Z bardzo zdrowej, pełnej życia rafy stała się bardzo chora.

Brałeś też udział w projektach ­rekonwalescencji rafy. W miejscu zdegradowanej rafy stawia się pod wodą stalowe gwiazdy, ­specjalne stelaże, a potem pokrywa się je ­piaskiem i żywymi koralowcami. Jak gwiazdy pomagają w odbudowie ekosystemu?

Zastosowana technologia najlepiej działa w habitacie, w którym rafa uległa zniszczeniu i zostało tzw. rumowisko. Połamane cząstki martwych szkieletów koralowców unoszą się nad dnem morza. Taki pejzaż uniemożliwia regenerację – jeśli nowy koralowiec wyląduje w tej okolicy, nie ma się do czego przyczepić. Ląduje na martwym kawałku szkieletu i wraz z następną falą zostaje wyrzucony. W takich warunkach nic nie może urosnąć.

Metalowe struktury stabilizują przestrzeń. Koralowiec przytwierdzony do nich rośnie bardzo szybko, bo znajduje się w optymalnych warunkach i ma podstawę. A nowe koralowce, które pojawiają się w okolicy, lądują na stabilnym gruncie, na którym mogą rosnąć.

Skąd brać żywe korale do tych konstrukcji?

Można je pozyskać na trzy sposoby. Po pierwsze, kiedy coś uszkodziło koralowca – np. uderzyła w niego łódź albo sztorm go połamał, więc niebawem umrze, możesz zebrać jego jeszcze żywe fragmenty i przytwierdzić je do stelaża. Drugi sposób nazywamy „żłobkiem koralowym”. Hoduje się koralowce albo w płytkiej wodzie, albo w laboratoriach na lądzie. A kiedy stają się wystarczająco duże, umieszcza się je w rafie. Trzeci sposób to oderwanie fragmentu żyjącego koralowca z niedalekiej rafy. Koralowce są jak rośliny – można odciąć kawałek, który zacznie rosnąć na własną rękę. Dzieje się to bez szkody dla całego organizmu, ponieważ oderwany fragment odrośnie.

W odbudowywanych rafach zamontowaliście mikrofony, by monitorować proces zdrowienia – sprawdzać, czy robi się coraz głośniej.

Były też głośniki – odtwarzaliśmy przez nie odgłosy zdrowej rafy, by przyciągać ryby i przyspieszać regenerację całego systemu.

To etycznie w porządku – oszukiwać ryby, wabić je odgłosami wspaniale funkcjonującej, zdrowej rafy do miejsca, które wcale takie nie jest?

Nie można po prostu puszczać im takiego dźwięku, jeśli nie zamierzasz rekonstruować ich habitatu. Przyciągamy więc ryby tylko tam, gdzie naprawdę chcemy coś zmienić.

Możesz spojrzeć na dźwięki jak na reklamę miejsca, które dla nich przygotowałeś. Ludzie robili to wcześniej w innych ekosystemach – choćby przy odnawianiu kolonii ptaków morskich, np. nawałników burzowych czy rybitwy brunatnogrzbietej. Przygotowali środowisko, pozbywając się czynnika, który pierwotnie spowodował wyginięcie kolonii. I kiedy chcieli je przyciągnąć, zaczęli odtwarzać odgłosy tych zwierząt.

Rybki zwabione reklamą przypływają i zostają?

Tak. Zaskoczyło nas to. To kolejny dowód na to, że dźwięk to ważne źródło informacji, na którego podstawie zwierzęta podejmują decyzje. W naszym eksperymencie w Australii przypłynęło dwa razy więcej ryb niż do rafy bez głośnika. Choć pewnie nie wszędzie tak by się zdarzyło.

Czy to były bezdomne rybki, które nie miały rafy koralowej do życia? Czy te dopiero co podrośnięte młode?

To były młodzieniaszki, które szukały miejsca do osiedlenia i napotkały nasze. Nie przeprowadzały się do nas starsze ryby.

Gdyby nie trafiły do waszej nagłośnionej rafy, miałyby gdzie pójść?

Nie wiemy. Może tak, a może nie. Wówczas zostałyby na otwartym oceanie, gdzie umarłyby przedwcześnie.

Coś by je zjadło?

Umarłyby z głodu. Te ryby mają okno żywieniowe, w które muszą się zmieścić, by nie zginąć. Kiedy zmieniają się z narybku w rybę, mają określoną liczbę dni lub tygodni, w których muszą się znaleźć na rafie koralowej, gdzie znajdą pożywienie. Jeśli są tam zbyt wcześnie – zostaną zjedzone przez drapieżniki, jeśli zbyt późno – umrą z głodu.

Gdy są na otwartym oceanie, to nie jedzą?

Nie jestem ekspertem od stanu larwalnego ryb, pewnie wygląda to inaczej dla każdego gatunku. Ale z grubsza jest tak, że przed przemianą jedzą plankton, a potem żywią się tym, co znajdą na rafie. Np. jeśli rybom motylom po przemianie dasz do akwarium mnóstwo planktonu, którymi żywiły się przed przemianą, umrą.

O tym eksperymencie zrobiło się głośno w mediach. W świecie ­naukowym był to przełom?

I tak, i nie. Choć był to pierwszy raz, kiedy ktoś użył dźwięku do przyspieszenia wzrostu społeczności ryb, jak już wspomniałem, często robiono to w innych ekosystemach. Nazywa się to akustycznym zakotwiczeniem i jest to dobrze ugruntowana technika. Zdziwił mnie entuzjazm wobec tego pomysłu, myślę, że jego nowatorstwo jest przeceniane.

Tamte badania prowadziliście dwa lata temu. Kontynuujecie je?

Covid uniemożliwił nam dalsze prace w terenie. Nie byłem na rafie od tamtego czasu. Inne grupy badawcze w Australii i na Karaibach działają i obserwują kolejne etapy. W laboratorium przyglądamy się reakcjom bezkręgowców na dźwięk, być może nawet same larwy koralowców są w stanie go wychwycić. Współpracujemy też z naukowcami, którzy pracują nad odbudową siedlisk ostryg – okazało się, że ich larwy też reagują na dźwięk. Pracujemy też nad tańszymi podwodnymi mikrofonami i głośnikami – mamy sprawdzoną technologię, ale na razie jest bardzo droga i trudna w użyciu.

Potraficie opracować przepis na odnowę rafy? Np. jak długo trzymać głośniki?

Jeszcze tego nie wiemy. W eksperymencie mieliśmy pozwolenie na 40 dni. Efekty w każdym miejscu mogą być nieco inne. Rafy różnią się od siebie na tej samej zasadzie jak lasy – ten w Polsce różni się od tego w Wielkiej Brytanii, rosną w nim inne drzewa, żyją inne zwierzęta.

Nie da się stworzyć jednej sztywnej receptury postępowania ani dla lasów, ani dla raf, raczej dobre praktyki.

Jak trafiłeś na rafę?

W dzieciństwie mieszkałem w różnych częściach świata, m.in. w Afryce Wschodniej, w Malawi, gdzie nurkowałem z maską w jeziorze. Na wakacje jeździliśmy do południowej Afryki, raz pojechaliśmy do Kenii. Tam po raz pierwszy zobaczyłem rafę koralową, miałem może siedem, osiem lat.

Trudno określić, dlaczego robisz to, co robisz. Po prostu chciałem lepiej poznać i rozumieć piękno świata przyrody, a także je chronić.

Dla ludzi żyjących blisko raf to oczywiste. A co byś powiedział ­Brytyjczykom lub Polakom?

Rafy koralowe są dla mnie najpiękniejszym ekosystemem na świecie. Jednocześnie jednym z najcenniejszych. Zwykle tam, gdzie są rafy, są też ludzie żyjący w ekstremalnej biedzie. Rafa zapewnia im pożywienie, zarobek, chroni ich wyspę przed sztormami. Kiedy jej zabraknie, zostaną uchodźcami.

Jeśli troszczysz się o ochronę świata naturalnego, a wszyscy powinniśmy, musisz wiedzieć, że rafy są jednocześnie jednym z ekosystemów najbardziej podatnych na zniszczenia. Dlatego je badam.

Możemy używać rafy jako inspiracji do działania w naszych środowiskach, naszych krajach, tak by na swój sposób ograniczyć skutki globalnego ­ocieplenia, co oczywiście przyniesie korzyść wszystkim na świecie, nie tylko rafom.

Rafy są cudowną reprezentacją środowiska, pokazują, że jest piękne, wartościowe i powinniśmy je chronić. ©

DR TIMOTHY A.C. LAMONT jest biologiem morskim specjalizującym się w ekologii raf koralowych. Pracuje na Uniwersytecie w Lancasterze. Działania w zakresie ochrony przyrody realizował w ramach projektów finansowanych przez firmę Mars.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Niezależna reporterka, zakochana w Ameryce Łacińskiej i lesie. Publikuje na łamach m.in. Tygodnika Powszechnego, Przekroju i Wysokich Obcasów. Autorka książki o alternatywnych szkołach w Polsce "Szkoły, do których chce się chodzić" (2021). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 7/2022