Rozważna i romantyczna

Kampania przed referendum w sprawie niepodległości Szkocji przyspiesza. I to po obydwu stronach granicy. Sprawa dotyczy wszystkich Brytyjczyków. Mniej jednak chodzi o idee, a bardziej o gospodarkę.

17.02.2014

Czyta się kilka minut

Kibice drużyn rugby Szkocji (z lewej) i Anglii w czasie meczu w ramach Pucharu Sześciu Narodów. Edynburg, Szkocja, 8 lutego 2014 r. / Fot. Scott Heppell / AP / EAST NEWS
Kibice drużyn rugby Szkocji (z lewej) i Anglii w czasie meczu w ramach Pucharu Sześciu Narodów. Edynburg, Szkocja, 8 lutego 2014 r. / Fot. Scott Heppell / AP / EAST NEWS

Tamtego lata patriotyzm wyłonił się z cienia ku słońcu i wszyscy wspólnie kibicowaliśmy Drużynie Wielka Brytania [Team GB]” – mówił premier David Cameron w przemówieniu wygłoszonym w pierwszych dniach lutego na stadionie olimpijskim w Londynie. Miejsce wybrał nieprzypadkowo – to właśnie podczas igrzysk w 2012 r. Brytyjczyków znów ogarnęło poczucie jedności, dumy z własnej – Wielkiej! – Brytanii oraz wiary w przyszłość.

Do tamtych uniesień odwoływał się teraz Cameron w apelu skierowanym do wszystkich obywateli – nie tylko Szkotów, ale także Anglików, Walijczyków i Irlandczyków. Podkreślał, że siła kraju leży w jedności i na oderwaniu się Szkocji – o której przyszłości zdecydują jej mieszkańcy podczas referendum we wrześniu – stracą wszyscy.

Poczucie to z pewnością podziela wielu Brytyjczyków, w tym także Szkotów. Jak wynika z ostatnich sondaży, za niepodległością zamierza głosować około 37 proc. z nich; przeciwnych jest niemal połowa. Co najistotniejsze, kilkanaście procent nie wyrobiło sobie jeszcze zdania. To o nich toczy się walka.

ALEX „WALECZNE SERCE”

„Kazanie na górze Olimp” – tak przemówienie Camerona wyśmiał Alex Salmond, szef szkockiego rządu i Szkockiej Partii Narodowej (SNP), główny inicjator referendum. Wyzwał go też na pojedynek telewizyjny. Zwolennicy niepodległości uznali, że uciekanie się do symboli olimpijskich i uniesień z roku 2012 świadczy o tym, że premier Cameron po prostu zaczął się bać, iż większość Szkotów w referendum opowie się za niepodległością. Do września wiele się może jeszcze zdarzyć.

W tym roku mija 700 lat od bitwy pod Bannockburn, jednego z najsłynniejszych zwycięstw Szkotów nad Anglikami, gdy szkocki król Robert Bruce poprowadził swoich żołnierzy przeciwko znacznie silniejszej armii angielskiej i rozniósł ją w pył. Czy uroczystości rocznicowe i legenda owiewająca bitwę podkręcą szkocki patriotyzm, czy może też nad opowieściami o dawnych bohaterach zwycięży praktyczność i racjonalizm?

Zarówno Szkocja, jak i Anglia mają silną, własną tożsamość i tradycję oraz odrębną kulturę. Oba kraje są jednak połączone unią od 300 lat. Budziła ona protesty, ale jednocześnie wielu Szkotów odnosiło w Anglii sukcesy, zdobywało szacunek swoją wytrwałością, pracowitością i kreatywnością.

Tak jest do dziś: pieniądze zarobione na południu Wysp wędrują często na północ. Premier Cameron wzywając Brytyjczyków, by zadzwonili do swoich przyjaciół w Szkocji i poprosili ich, by nie odchodzili, trafił w sedno sprawy – przez tych kilkaset lat obydwa kraje (a także Walię i Irlandię Północną) połączyły nie tylko wspólna polityka zagraniczna, gospodarka i waluta, ale także tysiące codziennych ludzkich kontaktów i więzi rodzinnych. Trudno po prostu trzasnąć drzwiami i odejść – tym bardziej teraz, gdy Szkocja z własnym parlamentem i systemem prawnym raczej nie czuje się uciskana.

Szkockie pragnienie wolności – tak dobrze rozumiane w Polsce – nie jest jednak złudzeniem. Pytanie tylko, na ile jest sprzeczne z byciem Brytyjczykiem? Kiedy podczas olimpiady w 2012 r. Alex Salmond wymyślił termin „Szkolimpijczycy” (ang. „Scolympians”) na określenie sportowców ze Szkocji w „Drużynie Wielka Brytania”, nie spotkał się z wielkim poparciem.

LISTA PROBLEMÓW

Rozwody nigdy nie są łatwe, ale najtrudniejsze w nich są nie cierpienia serca, ale właśnie drobiazgowe rozliczenia finansowe. W przypadku rozwodu Szkotów z Wielką Brytanią tych rozliczeń będzie mnóstwo: Szkocja ma co prawda własny kodeks prawny czy system edukacji, ale największym wyzwaniem będzie ewentualny podział gospodarczy.

Na długiej liście problemów pierwsze miejsce zajmuje waluta. Szkoci chcą zatrzymać funta szterlinga; brytyjscy politycy twierdzą, że to mało prawdopodobne. Minister skarbu George Osborne stwierdził, że funt to nie kolekcja płyt kompaktowych, żeby go dzielić jak podczas rozwodu. Skoro tak, to my nie przyjmiemy części brytyjskiego zadłużenia – ripostowała szkocka wicepremier Nicola Sturgeon.

Waluta to nie jedyny problem. Co z emeryturami? Czy Królewski Bank Szkocji (RBS) przeniesie swą siedzibę z Edynburga do Londynu? Tak twierdzi brytyjski minister Vince Cable, ale szef banku Ross McEwan jest bardziej powściągliwy i uważa jedynie, że bank się zaadaptuje do sytuacji, gdy Szkocja zacznie funkcjonować jako niezależne państwo. Każda decyzja będzie trudna – bank powstał w Edynburgu w 1727 r., ale gdy w roku 2008 rozpoczął się globalny kryzys finansowy, został uratowany zastrzykiem kilkudziesięciu miliardów funtów, pochodzących z kieszeni wszystkich brytyjskich podatników.

GOSPODARKA, GŁUPCZE!

Fundamentalne znaczenie gospodarki w dyskusji o niepodległości potwierdza sondaż przeprowadzony przez BBC Scotland, w którym obywateli zapytano o to, które kwestie są najważniejsze. Gospodarka okazała się zdecydowanie numerem jeden na liście priorytetów: wymieniano ją dwukrotnie częściej niż emerytury, system opieki socjalnej, stosunki z Wielką Brytanią czy właśnie walutę. Co ciekawe, kwestia funta w dyskusjach polityków nabiera większego znaczenia niż w opinii mieszkańców (choć faktem jest, że niemal 80 proc. Szkotów chciałoby funta zatrzymać).

Pytań o ekonomiczną przyszłość Szkocji jest wiele – Alex Salmond liczy na 90 proc. złóż gazu i ropy naftowej na Morzu Północnym oraz korzystny system cięć podatkowych, który ma przyciągnąć do niepodległej Szkocji kolejne firmy. Ważną pozycją w budżecie są także zyski z produkcji whisky.

Trudno powiedzieć, jak będzie wyglądał ostateczny rachunek strat i zysków, ale jedno jest pewne: silna gospodarka i osobiste bezpieczeństwo finansowe to dla Szkotów najważniejsze argumenty.

KAZUS „SZKOCJA”

Jeśli chodzi o kwestię Szkocji w Unii Europejskiej, to na razie wiadomo tylko tyle, że Szkoci chcieliby pozostać członkami Wspólnoty. W samej Unii – wśród polityków i ekspertów – nie ma jednak zgody, jak miałoby to wyglądać. Czy Szkocja musiałaby przejść powtórną procedurę akcesyjną (być może przyspieszoną), czy może wcale nie będzie ona potrzebna? Groźba, że będzie to długa i trudna droga, nie gwarantująca sukcesu, jest ważnym narzędziem w ręku zwolenników jedności Wielkiej Brytanii.

Niepodległa Szkocja to problem także dla samej Unii Europejskiej. Takiej sytuacji jeszcze nie było, jednak zważywszy na separatystyczne tendencje w innych krajach, kazus „Szkocja” może się stać precedensem. Nad niepodległością (w listopadzie) będą głosować Katalończycy. Dlatego Madryt podkreśla, że przyjęcie Szkocji do Unii wymagać będzie zgody wszystkich państw członkowskich, w tym oczywiście Hiszpanii. Prawo weta może się okazać istotnym środkiem odstraszającym dla zwolenników suwerenności. Przy pewnych różnicach między sytuacją Szkotów i Katalończyków, los jednych może wpłynąć na decyzje drugich.

***

18 września cztery miliony Szkotów uprawnionych do głosowania odpowie na pytanie: „Czy Szkocja powinna być niepodległym państwem?”. Nie muszą przelewać krwi na polu bitew, wystarczy, że pójdą do urn. Domyślamy się, jak głosowałby William Wallace „Waleczne Serce”. Nikt nie wie, jak zagłosują Szkoci. Jednak ich decyzja zmieni życie 63 milionów Brytyjczyków. Dzień po głosowaniu wszyscy mogą obudzić się w zupełnie innym świecie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 08/2014