Rohingowie: świat o nas zapomniał

Pięć lat temu rozpoczęły się czystki etniczne, wskutek których ponad 700 tysięcy birmańskich Rohingów zbiegło do Bangladeszu. Przez ten czas w ich położeniu nie zmieniło się nic.

15.08.2022

Czyta się kilka minut

Rohingowie w obozie uchodźców Kutupalong w Ukhia, Bangladesz, 9 sierpnia 2022 r. / MUNIR UZ ZAMAN / AFP / EAST NEWS
Rohingowie w obozie uchodźców Kutupalong w Ukhia, Bangladesz, 9 sierpnia 2022 r. / MUNIR UZ ZAMAN / AFP / EAST NEWS

Bazar birmański tworzyły dwa rzędy straganów ustawionych równolegle do głównej drogi z miejscowości Ukhia. Tuż za rowem z nieczystościami, a przed pierwszą linią szałasów, które ciągnęły się stąd aż po zasłaniające horyzont wzgórza Balukhali, handlarze co rano rozkładali kramy z owocami, suszonymi rybami, ryżem i mięsem, które błyskawicznie obsiadały roje much.

Takich targowisk na terenie wielkiego obozu Rohingów, rozciągającego się na obszarze niemal 20 km kwadratowych na południe od wsi Kutupalong, były dziesiątki. Ten bazar birmański był też jednak ważnym źródłem emocji.

– Tylko tutaj można było czasem dostać ashshowmo – wspomina mieszkający niedaleko Tarik Abdul Sarder. – W Bangladeszu tej przyprawy nie znają. Na zimę kupowałem tu również ubrania zdobione w arakańskie wzory i karty birmańskiej sieci MPT. Do granicy jest najwyżej 10 km. Na wzgórzach telefony łapią birmańską sieć. Można było za grosze zadzwonić do krewnych i znajomych, którzy zostali w kraju.

Birmański bazar spłonął w marcu tego roku. Rano pojawili się zamaskowani mężczyźni z maczetami; kilku miało broń palną. Przegonili kupujących, obrabowali straganiarzy, kilku stawiających opór ugodzili ostrzami. A prowizoryczne stragany oblali benzyną i podpalili.

– Jeden z tych bandytów wykrzyczał, że bazar zostaje zamknięty z rozkazu ARSA, Rohińskiej Armii Wyzwolenia Arakanu, a każdy, kto spróbuje złamać zakaz i handlować tutaj, zostanie zabity – kiwa z rezygnacją głową Tarik. – Skończyło się ashshowmo. I względnie bezpieczne życie w tym przeklętym obozie.

Birmańska „operacja specjalna”

Podobnie jak wielu zamieszkujących Arakan Rohingów, Tarik Sarder nazwę „ARSA” usłyszał pierwszy raz pięć lat temu. 25 sierpnia 2017 r. partyzanci zaatakowali posterunki birmańskiej policji i zabili kilku funkcjonariuszy. Armia, jakby przygotowana na taką okoliczność, rozpoczęła w granicznej prowincji Arakan „specjalną operację antyterrorystyczną”. Formalnie wymierzoną w bojowników ARSA, w rzeczywistości – przeciw każdemu, kto w tej części Birmy wyznawał islam, posługiwał się językiem bengalskim w lokalnym dialekcie zwanym ćatgaja boli, i miał ciemną karnację. Birmańczycy od dawna pogardliwie nazywają ich kalas (w wolnym tłumaczeniu: brudasy) i od ponad 40 lat odmawiają praw obywatelskich. Oni sami mówią o sobie: Rohingya koum. Północno-zachodni Arakan lud Rohinga zamieszkuje od co najmniej dwustu lat.

Wojskowa operacja przerodziła się w regularną czystkę etniczną, w trakcie której żołnierze spalili co drugą rohińską wieś i zabili co najmniej 25 tys. osób (nieoficjalne statystyki Rohingów mówią o ponad 80 tys. zabitych i zaginionych). Zbrodnie armii i wspierających ją buddyjskich ochotników wywołały falę uchodźczą do sąsiedniego Bangladeszu. Do końca 2017 r. granicę przekroczyło ponad 720 tys. Rohingów. Większość ulokowano w prowizorycznym obozie koło miejscowości Kutupalong, gdzie mieszkało już ponad 100 tys. ofiar wcześniejszych czystek, z lat 1978-2013. Bangladesz, jedno z najuboższych i najbardziej przeludnionych państw świata, stał się państwem goszczącym najwięcej uchodźców.

Ceny rosną nie dla wszystkich

Tarik Sarder mieszkał w miejscowości Tang Bazar, którą wojsko puściło z dymem 30 sierpnia 2017 r. Z ponad trzech tysięcy mieszkańców zabito niemal dwustu, wśród nich jego teściową. Po wielodniowej wędrówce przez las deszczowy rodzina Sardera dotarła do Kutupalong, gdzie przydzielono im skrawek błotnistego gruntu, na którym sami zbudowali szałas.

– Mieszkaliśmy tak ponad dwa lata – opowiada Tarik. – W końcu, dzięki Bogu, udało nam się przenieść do najstarszej części obozu, gdzie są murowane budynki, kanalizacja i światło. Teraz znów śpimy z nożami pod poduszką. Bandyci podający się za ARSA regularnie napadają na naszą część obozu. Bangladeskie wojsko tylko się przygląda. A wy na Zachodzie też już pewnie o nas zapomnieliście.

Wielki obóz w Kutupalong funkcjonuje dziś właściwie na takich samych prowizorycznych zasadach jak na początku kryzysu. Władze bangladeskie ograniczyły do niego dostęp dziennikarzom i pracownikom organizacji humanitarnych. Pod pretekstem zagrożenia ekstremizmem zakazano akcji edukacyjnych i kulturalnych. Blisko 400 tys. mieszkających w obozie dzieci nadal nie chodzi do szkół – poza najmłodszymi, którym rząd organizuje nauczanie początkowe bengalskiego alfabetu i matematyki. Racje żywnościowe zmniejszono do 17 kg na osobę miesięcznie. Mieszkańcy obozu mogą dokupić żywność, płacąc specjalnymi kartami.

Tarik Sarder: – Kilogram cukru kosztował w maju 74 taka, teraz 84 taka. Tam gdzie żyją miejscowi, cena się nie zmieniła. Tylko że nam nie wolno wyjeżdżać poza obóz. Teren ogrodzono, na drogach roi się od wojska.

Tego samego wojska, które, jak zauważa Sarder, nie reaguje na przemoc, jakiej dopuszczają się w obozie gangi podające się za partyzantów ARSA. Wśród mieszkańców Kutupalong narasta przekonanie, że zabójstwa, podpalenia i gwałty odbywają się za cichym przyzwoleniem władz Bangladeszu. A może wręcz na ich polityczne zamówienie.

Raporty ONZ pokazują lukę w budżecie obozu w wysokości 300 mln dolarów rocznie. Nie powiodła się próba przeprowadzki części Rohingów do obozu na wyspie w Zatoce Bengalskiej. – Nikt nie chciał dać się zamknąć w więzieniu, jakim jest wyspa położona sto kilometrów od stałego lądu – wybucha Tarik. – A teraz wygląda to tak, jakby władze Bangladeszu chciały nas do tego zmusić rękami bandytów.

Mniejszość na własnej ziemi

W najnowszym raporcie, przygotowanym wspólnie przez ONZ i rząd w Dhace, liczbę Rohingów zamieszkujących Bangladesz oszacowano na 926 561 osób. Według stanu na koniec marca obozowa społeczność liczyła ponad 194 tys. gospodarstw, a przeciętna rodzina w obozie składała się z 4,8 osób. Zdecydowana większość Rohingów nadal zamieszkuje Kutupalong.

Wraz ze wzrostem liczby mieszkańców problemy ze statusem mieszkańców Kutupalong będą się tylko nawarstwiać. W ciągu ostatnich pięciu lat rodziło się tu średnio 35 tys. dzieci rocznie, wskaźnik reprodukcji populacji sięgnął zatem aż 3,77 proc. W trzech okolicznych dystryktach ten sam wskaźnik, liczony dla osób z bangladeskim obywatelstwem, wyniósł tymczasem 1,3 proc.

To oznacza jedno: ponad milion oficjalnych mieszkańców tej części i tak wyjątkowo przeludnionego Bangladeszu niebawem będzie mniejszością na własnej ziemi. Z szacunków ONZ wynika, że w 2032 r. na terenie obozu ­Kutupalong mieszkać będzie już 1,3 mln Rohingów. Liczba rdzennych mieszkańców w regionie Teknaf, Ramu i Koks ­Badźar wzrośnie w tym czasie najwyżej do 1,29 mln osób. ©℗

Współpraca MUSTAFA SHIAFUL, Bangladesz

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Historyk starożytności, który od badań nad dziejami społeczno–gospodarczymi miast południa Italii przeszedł do studiów nad mechanizmami globalizacji. Interesuje się zwłaszcza relacjami ekonomicznymi tzw. Zachodu i Azji oraz wpływem globalizacji na życie… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 34/2022