Rodzina: reaktywacja

Spotkanie w Gnieźnie ujawniło siłę i słabość polskiego Kościoła: duży potencjał i bogactwo różnorodności ludzi wierzących, ale także rozmaite lęki i zahamowania, które przeszkadzają w rozwijaniu owego potencjału.

16.03.2010

Czyta się kilka minut

W Gnieźnie powoli tworzy się tradycja organizowania imprez z dużym rozmachem, poświęconych ważnym dla Polski i Europy tematom, poprzez które Kościół chce wpływać na kształt debaty publicznej. O ile pierwsze trzy zjazdy miały sens wybitnie symboliczny (obecność Ottona III w 1000 r., przyjazd Jana Pawła II i 7 prezydentów państw europejskich w 1997 r. oraz wspólne wyznanie win Kościołów katolickiego, prawosławnego i protestanckich w 2000 r.), o tyle następne spotkania poświęcone były już refleksji nad fundamentami naszego kontynentu. Świadczą o tym tematy wybrane w poszczególnych latach: "Quo vadis Europo" w 2003 r., "Europa ducha" w 2004 r., "Europa dialogu" w 2005 r. i "Człowiek drogą Europy" w 2007 r. Kontynuację tego myślenia stanowi tegoroczny zjazd (12-14 marca), który odbył się pod hasłem "Rodzina nadzieją Europy".

Na skalę imprezy wskazuje liczba prelegentów (76) i uczestników (ok. 1000). Do Gniezna przyjechali nie tylko przedstawiciele różnych organizacji prorodzinnych, ale także zainteresowane osoby świeckie, księża i siostry zakonne, nie tylko z Polski, ale również z prawie wszystkich republik b. ZSRR, łącznie z Gruzją, Kazachstanem i Kirgistanem. Wśród tłumu gości słychać było język niemiecki, angielski i francuski.

Spektakularność wydarzenia potwierdzały zaparkowane na dziedzińcu Muzeum Początków Państwa Polskiego wozy transmisyjne różnych telewizji, przede wszystkim jednak ranga zaproszonych gości. Przemawiali prezydent Lech Kaczyński i przewodniczący Papieskiej Rady ds. Rodziny kard. Ennio Antonelli. Wystąpienie przedstawiciela Papieża (tłumaczenie na stronie www.zjazd.eu) nie było jedynie kurtuazyjne: stanowiło realistyczną, a nie osądzającą czy roszczeniową diagnozę trudnej sytuacji rodzin w Europie oraz trzeźwą w swojej pokorze propozycję terapii. "Sytuacja chrześcijaństwa w Europie nie jest w stanie upadku, jeżeli odczytuje się ją w świetle dynamiki misyjnej, którą można streścić w następującej formie: kilku dla wielu, a wręcz dla wszystkich" - mówił kard. Antonelli.

Niektóre tezy brzmią w polskich uszach wręcz wywrotowo. Np. o ewangelizacyjnej roli świeckich: "Jest wielkim dobrem, jeżeli świeccy chrześcijanie oraz ich stowarzyszenia stoją na pierwszej linii, a biskupi i kapłani pozostają na drugiej pozycji, albo przynajmniej na pierwszej pozycji nie pozostają sami". Albo o podejściu Kościoła do tych świeckich, którzy zachowują wobec niego dystans: "Chrystus ukrzyżowany i zmartwychwstały pragnie wszystkich przyciągnąć do siebie (por. J 12, 32). Dlatego właśnie Kościół musi docierać do wszystkich poprzez działalność misyjną i musi być otwarty na przyjęcie wszystkich. Jednak ludzie ukierunkowują się i zbliżają do Jezusa Chrystusa w różnym stopniu i na różne sposoby. Stopnie i formy przynależności są wielorakie i zależą od osobistej historii każdego z nich. Również kiedy przynależność do wspólnoty nie jest pełna, w swoich widzialnych i niewidzialnych wymiarach, może wystąpić pewnego rodzaju zjednoczenie. Tylko Bóg zna tajniki ludzkiego serca. Od Kościoła wymaga się jedynie współpracy".

Rangę Zjazdu przypieczętował sam Benedykt XVI, pozdrawiając uczestników podczas niedzielnej modlitwy "Anioł Pański". "Życzę, by zjazd przyczynił się do odnowienia rodziny, jako wspólnoty ustanowionej przez Boga, ­opartej na Jego Prawie" - powiedział Papież.

***

Czy papieskie życzenie ma szansę się spełnić? Zależeć to będzie m.in. od tego, na ile postulaty sformułowane na Zjeździe odnajdą przełożenie w praktyce społecznej i politycznej. W "Przesłaniu z Gniezna" uczestnicy zaapelowali o uznanie polityki rodzinnej za jedno z najważniejszych zadań państwa. Inwestycja w rodzinę nie jest luksusowym w dobie kryzysu obciążeniem budżetu, tylko "najlepszą inwestycją dla społeczeństwa i państwa".

Nie zapominajmy przy tym, że instytucja rodziny ma wartość uniwersalną, a nie tylko religijną. Pokory powinien uczyć fakt, że najlepszą w Europie politykę prorodzinną prowadzi państwo laickie: Francja (co nie przeszkadza jej w prawnym wspieraniu związków niebędących małżeństwem, np. homoseksualnych), a najgorszą - dumna ze swojego katolicyzmu Polska. Fakt ten pokazuje także, że myślenie religijne wcale nie musi być osamotnione w propagowaniu dobrych pomysłów wspierania rodziny.

Z innych postulatów sformułowanych na Zjeździe wymieńmy apel Antoniego Szymańskiego, by przemyśleć politykę rozwodową w taki sposób, aby wspierała roztropność ludzkich wyborów, np. przez ułatwienie dostępu do pomocy psychologicznej; oraz postulat dominikanina zajmującego się duszpasterstwem związków niesakramentalnych, o. Mirosława Ostrowskiego, aby zorganizować struktury tego duszpasterstwa we wszystkich diecezjach, by ośmielić osoby, które straciły nadzieję na duchowe wsparcie.

***

Niewątpliwie Zjazd ujawnił duży potencjał, drzemiący w ruchach i stowarzyszeniach katolickich, a także w grupach świeckich. Głód wiedzy i pragnienie rozmowy o problemach rodziny były wszechobecne: obie aule, w których równolegle prowadzono wykłady, panele i warsztaty, pękały w szwach, choć program był nieprzyzwoicie przeładowany (z niewielkimi przerwami od rana do wieczora). Prezentowano religijną wizję małżeństwa obecną w Biblii i prawie naturalnym, omawiano cywilizacyjny spór o rodzinę oraz szczegółowe problemy związane z narzeczeństwem, małżeństwem i rodzicielstwem. Silnie zaznaczyła się obecność innych Kościołów chrześcijańskich, głos zabierali także przedstawiciele judaizmu i islamu. Ten ekumeniczny i międzyreligijny wymiar gnieźnieńskich zjazdów zawdzięczamy głównie determinacji ich honorowego patrona, Prymasa Polski abp. Henryka Muszyńskiego.

Generalnie jednak zabrakło swobodnej dyskusji. Nie tylko dlatego, że nie było po prostu na nią czasu, ale dlatego, że prelegenci reprezentowali światopoglądowy monolit. W praktyce nie odważono się na rzeczywisty dialog, choć paradoksalnie o jego wadze i potrzebie traktowały dwa świetne wystąpienia: reprezentującego premiera Władysława Bartoszewskiego i pedagoga Joanny Sakowskiej.

Podam przykład: na panelu poświęconym delikatnemu problemowi stosunku Kościoła do osób homoseksualnych ujawniły się odmienne podejścia. "Nachalne, brutalne, cyniczne głoszenie, że dwóch mężczyzn tworzy małżeństwo, jest drwiną z ludzkiego rozumu" - przekonywał o. Józef Augustyn SJ. "Teza, głoszona nierzadko przez ludzi Kościoła, jakoby homoseksualizm był zagrożeniem dla polskiej rodziny, jest głęboko krzywdząca; bywa, że ujawniony przez dorosłe dziecko homoseksualizm staje się szansą dla rodziców zbliżenia do Boga" - oponował Cezary Gawryś z "Więzi". Czy bardzo ryzykowalibyśmy, gdyby o problemie homoseksualizmu na Zjeździe Gnieźnieńskim mógłby się wypowiedzieć przedstawiciel organizacji gejowskiej? Wszak dialog oznacza szacunek dla cudzych poglądów, a ten nie jest równoznaczny z ich akceptacją.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Kierownik działu Wiara w „Tygodniku Powszechnym”. Ur. 1966 r., absolwent Wydziału Mechanicznego AGH, studiował filozofię na Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie i teologię w Kolegium Filozoficzno-Teologicznym Dominikanów. Opracowanymi razem z… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2010