Religia wolna od teologii

Richard Dawkins zapowiedział polemikę z premierem Wielkiej Brytanii w sprawie religijności Brytyjczyków. Czym się David Cameron naraził guru niewierzących?

27.12.2011

Czyta się kilka minut

Przemawiając 16 grudnia w Oksfordzie z okazji obchodów 400-lecia Biblii króla Jakuba, najważniejszego angielskiego przekładu Pisma Świętego, Cameron stwierdził m.in.: "Jesteśmy krajem chrześcijańskim. I nie powinniśmy się bać o tym mówić". Zasiał tym niepokój w tzw. stowarzyszeniach humanistycznych, które zrzeszają głównie ateistów i agnostyków. Ich centrala uznała mowę premiera za "dziwaczną i głęboko zasmucającą", zaś Richard Dawkins zapowiedział, że wkrótce opublikuje wyniki własnych badań na temat religijności narodu, które czarno na białym wykażą, że premier nie za bardzo wie, o czym mówi.

Statystyka rzeczywiście pozostawia pole do interpretacji. Według spisu powszechnego z 2001 r. (wyniki tegorocznego jeszcze nie są znane) za chrześcijan uważa się ponad dwie trzecie mieszkańców Zjednoczonego Królestwa (w samej Anglii i Walii: 72 proc.). Tylko 16 proc. z nich wybrało wtedy w kwestionariuszu pole "no religion". Jednak ujawnione przed miesiącem wyniki tegorocznego badania zachowań społecznych pokazały coś innego: dokładnie połowa Brytyjczyków nie przyznaje się do związku z żadną religią. Za należących do Kościoła anglikańskiego uważa się co piąty z nich, zaś 56 proc. z tych, którzy uznali się za osoby wierzące lub wychowane w określonej tradycji, przyznało, że w ogóle nie uczestniczy w żadnych praktykach religijnych.

Biorąc pod uwagę fakt, że konserwatysta Cameron w kwestiach światopoglądowych pozostaje zakładnikiem koalicji z liberalnymi demokratami, można uznać, że od początku kadencji swojego rządu i tak dość odważnie wypowiada się na temat własnej wizji społeczeństwa i wartości, które powinny mu patronować. W lutym głośnym echem na świecie odbiła się jego krytyka polityki wielokulturowości. Kilka tygodni temu premier zapowiedział, że udzielając pomocy krajom rozwijającym się, Zjednoczone Królestwo będzie odtąd brać również pod uwagę to, czy w danym państwie nie są prześladowani chrześcijanie (wcześniej wygłosił podobną deklarację dotyczącą homoseksualistów).

Cameronowi daleko jednak do ewangelicznej żarliwości George’a W. Busha: - Jestem wierzącym - rozpoczął swoje przemówienie w Oksfordzie - choć mało praktykującym anglikaninem, który stanie w obronie wartości i zasad swojej wiary, ale także pełnym wątpliwości i, podobnie jak wielu innych, nieustannie zmagającym się z pytaniami dotyczącymi wielkich zagadnień teologicznych.

Beduiński namiot przy kościele

Londyński kościół św. Ethelburgii to pod wieloma względami niezwykłe miejsce. Niewielki, wciśnięty pomiędzy wieżowce i biura City, wygląda jak fasada dawnej epoki. To tutaj w 1861 r. przygotowano pierwszy angielski przekład Koranu. Na początku lat 90. został częściowo zniszczony przez bombę IRA - po odbudowaniu pomieścił siedzibę Centrum na Rzecz Pojednania i Pokoju, któremu patronuje biskup Londynu. Pięć lat temu na jego tyłach stało się coś niezwykłego: ustawiono tam wielki, beduiński namiot, który służy za miejsce spotkań i wymiany doświadczeń wiernych różnych religii. Siadając w kole, równi obok i równi wobec siebie, zachęcani przez moderatorów, młodzi ludzie rozmawiają o tym, w jaki sposób zapobiegać konfliktom powodowanym przez wzajemne niezrozumienie oraz rozwijać wartości wspólne dla wszystkich religii.

Między innymi właśnie centrum przy kościele św. Ethelburgii brytyjski premier wymienił w Oksfordzie jako przykład dobra płynącego bezpośrednio z Biblii: - Odpowiedzialność, dobroczynność, współczucie, pokora, miłość, zaangażowanie w pracę dla wspólnego dobra - to wartości, do których jesteśmy bardzo przywiązani. Wartości chrześcijańskie. Ale i takie, które przemawiają do nas wszystkich: ludzi każdej wiary oraz niewierzących - powiedział David Cameron.

Zdaniem brytyjskiego premiera pełna wpływów Biblii jest również działalność publiczna. - Chrześcijaństwo, wiara, religia, Kościół i Biblia są z natury zaangażowane w politykę - mówił Cameron - ponieważ tak wiele zagadnień w polityce to zagadnienia moralne. Wymienił nie tylko prawa człowieka, demokrację czy pomoc społeczną, ale również działalność szczególnie ważną w czasie kryzysu ekonomicznego: w Wielkiej Brytanii kościelne instytucje charytatywne prowadzą obecnie około 30 tys. projektów socjalnych.

Trudno wyobrazić sobie lepszy moment na przypomnienie chrześcijańskiej tożsamości kraju niż 400. rocznicę Biblii króla Jakuba, której wpływ na język angielski można porównać tylko do dzieła Szekspira. Ostatnio wyliczono, że aż 257 zwrotów używanych we współczesnej angielszczyźnie - od książek kucharskich po telewizyjne sit-comy - pochodzi z Biblii króla Jakuba. I to właśnie kulturotwórczej roli chrześcijaństwa była poświęcona duża część wystąpienia premiera. Cameron nie byłby jednak Anglikiem, gdyby jego przemówienie nie zawierało ukrytych aluzji i odniesień do polityki, przeznaczonych do konkretnych adresatów - w tym do samych biskupów Kościoła angielskiego, coraz częściej zabierających głos w sprawach społecznych.

Biskupi za ruchem Occupy

Na początku grudnia arcybiskup Canterbury Rowan Williams w ostrych słowach skomentował zamieszki, do których dochodziło w sierpniu w brytyjskich miastach. - Zbyt wielu ludzi czuło wtedy, że nie ma nic do stracenia - powiedział, potępiając konsumpcjonizm oraz rządowe oszczędności w wydatkach na młodych. W ślad za wypowiedzią hierarchy 18 biskupów anglikańskich wystosowało list otwarty, krytykujący plany reformy świadczeń socjalnych uznając, że stanowią one zagrożenie dla rodzin najbiedniejszych oraz wielodzietnych.

Kościół, w osobie biskupa Richarda Chatresa, był nawet przez moment obrońcą ruchu

Occupy London przed administracją City. Chatres zażądał od policji pozostawienia w spokoju protestujących pod katedrą św. Pawła. Przysporzyło to Kościołowi wielu sympatyków wśród młodego pokolenia Brytyjczyków, choć nie zachwyciło rządu, który w walce o interesy brytyjskich finansów na szczycie w Brukseli poświęcił nawet ideę wspólnej Europy.

- Nie mam oczywiście nic przeciwko temu, aby arcybiskup Canterbury wyrażał swoje opinie o polityce - powiedział w Oksfordzie Cameron. - Nie powinien jednak się dziwić, jeśli mnie zdarzy się mu odpowiedzieć.

Cameron uznał, że Biblia miała wpływ na pojawienie się demokracji, zniesienie niewolnictwa czy emancypację kobiet, "nawet jeśli nie pojął tego każdy Kościół", czyniąc wyraźną aluzję do Watykanu. Szczególnie mocno zabrzmiały jednak w Oksfordzie słowa na temat neutralności światopoglądowej państwa. - Powinniśmy bronić wartości i moralności. Ci, którzy bronią neutralności światopoglądowej po to, aby zapobiegać pochopnym sądom na temat zachowania innych, nie zdają sobie sprawy z jej konsekwencji ani roli, jaką wiara może pełnić w utrwalaniu kodeksu moralnego - powiedział brytyjski premier.

Tymczasem w Londynie od kościoła

św. Ethelburgii wcale niedaleko do ulic, którymi kursowały autobusy miejskie z plakatami "Prawdopodobnie Boga nie ma. A teraz przestań się martwić. I ciesz się z życia". Akcję, którą w 2009 r. zorganizowało Brytyjskie Stowarzyszenie Humanistyczne, powtórzyli potem niewierzący m.in. we Włoszech i Hiszpanii. W samej Anglii miejsce pocztówek wysyłanych w okresie przedświątecznym zajęły świeckie kartki z neutralnymi religijnie życzeniami (takie otrzymały m.in. osoby współpracujące z brytyjskim Ministerstwem Spraw Wewnętrznych).

Chrześcijańskie kościoły podjęły wyzwanie i się bronią. Słynny kościół St Martin-in-the-

-Fields zorganizował w tym roku koncerty kolęd dla osób wracających z zakupów, zaś Royal Holloway College gościł nawet w swojej kaplicy koncert kolęd dla muzułmanów, w czasie którego cytowano wersety z Koranu. Podobne inicjatywy, przyciągające także niewierzących, którym brakuje świątecznej atmosfery, zaczęło się już powszechnie określać mianem "theology-

-free services" (usługi wolne od teologii). Czymś zwyczajnym stało się dzisiaj w Wielkiej Brytanii, że na falach popularnego drugiego programu radia publicznego po kolędzie "In dolci jubilo" puszczana jest mocno rockowa piosenka "All Right Now" zespołu Free.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Marcin Żyła jest dziennikarzem, od stycznia 2016 do października 2023 r. był zastępcą redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”. Od początku europejskiego kryzysu migracyjnego w 2014 r. zajmuje się głównie tematyką związaną z uchodźcami i migrantami. W „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2012