Rekruci Pana Boga

Stereotyp głosi, że klerycy są zniewieściali, nieporadni i zestresowani. Że żyją w cieplarnianych warunkach i nie mają pojęcia o świecie. Jacy są naprawdę?

04.05.2013

Czyta się kilka minut

Grażyna Makara fotografowała kleryków z Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Kwiecień 2013 r. (opisy na końcu tekstu) /
Grażyna Makara fotografowała kleryków z Wyższego Seminarium Duchownego Archidiecezji Krakowskiej. Kwiecień 2013 r. (opisy na końcu tekstu) /

Niełatwo się dowiedzieć, co siedzi w klerykach. Ich mowa często skrzy się od kształtnych figur retorycznych. „Pobyt w seminarium to przygoda z Panem Bogiem”. „Jesteśmy w seminarium, by wzrastać w miłości”. „Jesteśmy posłani, by służyć Panu Bogu ukrytemu w drugim człowieku”.

Żeby ich poznać, trzeba spróbować zdjąć z nich nienagannie skrojone sutanny, pozbawić nieskazitelnie wypastowanych czarnych butów. Poczekać, aż przestaną mówić to, co chciałby usłyszeć przełożony.

OSWOIĆ PRZESTRZEŃ

W seminarium jest zimno. Na lśniących posadzkach próżno szukać choć minimalnych kłębków kurzu. Na ścianach korytarzy ani śladu tych wszystkich rzeczy, które wieszamy w domach, by ocieplić ich wnętrze. Wystrój nic nie mówi o ludziach, którzy tu mieszkają.

W większości seminariów klerycy co pół roku przeprowadzają się z pokoju do pokoju. Przełożeni wyjaśniają, że te zmiany służą przygotowaniu przyszłych księży do dynamicznego trybu życia. W efekcie tych przeprowadzek kleryk nie oswaja rzeczywistości.

Kleryckie mieszkania to zazwyczaj dwupokojowe segmenty. W segmencie jest czworo drzwi. Pierwsze prowadzą do garderoby, która bardziej przypomina składzik. Są tu dwie duże szafy, po brzegi wypełnione ubraniami w czarnych albo szarych odcieniach. Buty w większości czarne. Nieschodzone pantofle. Są też sandały, korki do gry w piłkę i adidasy.

Drugie drzwi prowadzą do łazienki. Kilkanaście rolek papieru. Przy toalecie „Przegląd Sportowy”. Trzy ręczniki, kilka przetartych dywaników na żółtych płytkach. Pod umywalką w żółtej misce kilkadziesiąt brudnych kubków, filiżanek, łyżeczek, do tego wyschnięte torebki po herbacie i okruszki ciastek. Przy lustrze nad umywalką pianka i maszynka do golenia, cążki do paznokci, krem Nivea, męskie perfumy, dwie szczoteczki do zębów i dwie pasty.

Trzecie i czwarte drzwi to pokoje kleryków. Zazwyczaj pięć na cztery metry. Tu można się czegoś dowiedzieć o charakterze mieszkańca.

Powtarzalny schemat wystroju to łóżko dosunięte do okna, przykryte kocem z kilkoma małymi poduszkami przy głowie. Obok łóżka niewielki stolik, który mieści wyłącznie lampkę nocną. Biurko zazwyczaj przodem do ściany, na której są drzwi wejściowe. Na biurku lampka, kilka segregatorów, długopisy i książki.

Na wprost łóżka stoją zwykle dwa fotele, pomiędzy nimi długi stół. Na stole, bliżej ściany, kilka rodzajów herbat, cukiernica, kawa sypana i rozpuszczalna.

Na ścianach dziury po wbijanych wielokrotnie gwoździach. Wiszą na nich zazwyczaj krzyże i obrazki świętych.

POZORY MYLĄ

Zanim zacząłem rozmawiać z klerykami, przepytałem znajomych, z czym kojarzy im się słowo „kleryk”.

Andrzej: – Czerń.

Antoni: – Że przeczytał i tłumaczyli mu, co przeczytał.

Agnieszka: – Ni to student, ni ksiądz. Takie nie wiadomo co.

Dawid: – Mam obraz lekko zniewieściałego chłopca, który nie widzi dla siebie perspektyw w życiu, bo jest niezaradny. I może być pobożny.

Piotrek: – Ty mówisz: kleryk, to ja myślę: ogromne wyzwanie dla Kościoła w Polsce. Chyba najważniejsze, jeśli mówimy o sprawach wewnętrznych. Jeśli tu nie będzie reformy, jeśli formacja się nie zmieni, to możemy sobie biadolić i biadolić, że księża tacy i owacy... i dalej będzie tak samo.

Paulina: – Potoczne określenie zawstydzonego, nieśmiałego i mało ogarniętego człowieka. Płci męskiej.

Monika: – Wrzody żołądka, stres.

Aśka: – Drewniany różaniec i sandały z „Wojasa”, czasem gitara. Kiedyś prawie umówił się z dziewczyną. Czuje, że może coś zmienić w świecie na lepsze, ale szybko się dowie, że szanse są niewielkie.

Szymon Hołownia w książce „Kościół dla średniozaawansowanych”: „Dziś kandydat zwykle mówi, że czegoś szuka, że chce spróbować. Współcześni klerycy są bardziej rozedrgani, niepewni, po prostu – niedojrzali emocjonalnie. Mniej jest wśród nich »ludzi z jajem«, silnych osobowości”.

Skąd taki obraz? Czy raczej: skąd taki stereotyp?

Okazuje się, że rozmowy z klerykami obalają mity o przeciętniakach w seminariach. Wśród moich rozmówców znaleźli się: pasjonat wspinaczki, były hokeista, regularny uczestnik Woodstocku czy student informatyki w Niemczech.

Wojtek, Wyższe Seminarium Duchowne w Radomiu, rok szósty: – Jak w każdej grupie ludzi, znajdą się osoby przeciętne i bez gustu. Byłoby jednak dużym nadużyciem mówienie, że wszyscy klerycy są przeciętni i nie dbają o to, co jest wokół nich.

Jeszcze siedem lat temu Wojtek był studentem informatyki na Uniwersytecie w Poczdamie. – Nie namówisz mnie jednak na zwierzanie się z drogi powołania – zastrzega.

Jest diakonem i tzw. dziekanem alumnatu, czyli szefem wszystkich radomskich kleryków. To on obrywa, gdy rektor skróci wyjście na miasto. To on walczy, żeby klerycy mogli mieć w pokojach komputery, a gdy jest Liga Mistrzów, negocjuje z ojcami duchownymi zwolnienie z wieczornych modlitw.

Na półce Wojtka obok pobożnych książek można znaleźć biografię Steve’a Jobsa.

– Nie ma lepszego nauczyciela mówienia kazań – wyjaśnia.

NIE JESTEŚMY PRZECIĘTNI

Michał Soczyński, WSD Kraków, piąty rok: – Wiemy, że osoba, która nie miała do czynienia z klerykiem, może mieć pejoratywne skojarzenia przez samą nazwę. Może to wina mediów, bo słowo „klerykalne” kojarzy się negatywnie. Zazwyczaj w parze z „klerykalizmem” idą w opinii publicznej jakieś afery.

Tomasz Jarosz, WSD Kraków, piąty rok: – Z drugiej strony w ogóle trzeba zapytać: dlaczego ci ludzie sądzą, że kleryk jest zniewieściały, albo że jest przeciętniakiem? Wiadomo, że klerycy nie robią żadnej kampanii wizerunkowej. My nie jesteśmy od tego, żeby robić z siebie celebrytów. To jest posługa, którą się wypełnia, dopiero z niej ludzie będą nam wystawiać oceny.

Łukasz Przelazły, WSD Włocławek, szósty rok: – W naszym seminarium mamy chłopaka na piątym roku, który uprawiał pchnięcie kulą. Niewątpliwie wypada poza ramy stereotypów, które przytoczyłeś. Mieliśmy i prawnika, i osobę, która pracowała na pokładach samolotów. Seminarium jest zróżnicowane. Twierdzenie, że na księdza idą osoby, które sobie nie poradziły w życiu, jest po prostu brednią. Dlaczego w trudnych życiowych sytuacjach ludzie idą często po poradę do księdza? Przecież to nie może być nieudacznik!

Model edukacji księży utrwalił się przez kilka ostatnich wieków. Zakłada, że seminarium jest zamkniętą enklawą, w której najważniejszym zadaniem jest rozwój duchowy, intelektualny i ludzki. Stąd też w większości przypadków klerycy nie mogą używać telefonów komórkowych. Osobiste komputery powinny służyć wyłącznie do pisania pracy magisterskiej i zadań na studia. Internet dostępny jest wyłącznie na maksymalnie pięciu komputerach, z których można korzystać po wcześniejszym wpisaniu się do zeszytu, ale tylko w wyznaczonych godzinach.

W rzeczywistości jest jednak wiele ustępstw. Klerycy coraz częściej „walczą” z przełożonymi o regularny dostęp do internetu. Używają iPadów, iPhone’ów. Mój rozmówca, kleryk Łukasz z Włocławka, ma konto na Twitterze i prowadzi profil swojej diecezji na Facebooku. Klerycy biorą też udział w konferencjach naukowych, wyjeżdżają na praktyki, prowadzą blogi i piszą artykuły do „branżowych” mediów.

DZIEŃ KLERYKA

W seminarium wszystko jest w jednym miejscu. Pod jednym dachem kleryk się modli, uczy, je, odpoczywa i bawi.

Budzik kleryka dzwoni przeważnie około szóstej. W dzień powszedni kleryk, który jest już po obłóczynach (przyjęcie sutanny, zazwyczaj na trzecim roku), wkłada „ławkówkę” albo „vianejkę”. To potoczna nazwa sutanny codziennej. Jest trochę przetarta, zwłaszcza na kolanach i w okolicy pośladków (dużo czasu spędza się w kaplicy i salach wykładowych). „Niewyjściowa” sutanna jest zazwyczaj w złym rozmiarze, bo kleryk dostał ją od znajomego księdza albo kolegi z roku wyżej.

„Obłóczynówka”, czyli sutanna wyjściowa, to koszt ok. 700 zł. Tę klerycy wkładają zazwyczaj w niedzielę i podczas ważnych świąt.

Przed obłóczynami ubierają się jak zwykli świeccy. No, prawie: bo wśród kolorów ubioru króluje czarny, szary, granatowy i ciemnobrązowy. Noszą zazwyczaj dżinsy albo czarne płócienne spodnie. Często koszule i swetry, rzadziej bluzy z kapturem. Ważną częścią stroju są buty. Tu sprawa ma się podobnie jak z sutanną. W tygodniu nosi się sandały i czarne skarpety, czasem ciemne półbuty. W niedzielę albo święto kleryk wkłada czarne pantofle.

W takich strojach schodzą do kaplicy. Tam odbywa się półgodzinne rozmyślanie nad Pismem świętym, później Msza. Co dzień z homilią głoszoną przez ojca duchownego.

Po nabożeństwach klerycy idą do refektarza, czyli stołówki. Śniadanie: ser żółty, ser biały, mleko, płatki śniadaniowe, marmolada, czasem jajecznica, czasem kiełbasa, w święta żurek, do popicia herbata.

Śniadanie podają klerycy wyznaczeni przez magistra – czyli kleryka odpowiedzialnego za porządek w seminarium. Dyżury są co tydzień. Do zadań dyżurujących w refektarzu należy nakrycie stołów na śniadanie, obiad i kolację, dbanie o pełne stoły i porządek po posiłku. Dyżurni jedzą ostatni.

Zazwyczaj od zakończenia śniadania do rozpoczęcia wykładów jest około 20 minut. Wtedy klerycy piją kawę w pokojach albo drzemią.

W zależności od miasta, wykłady odbywają się w gmachu seminarium albo na miejskiej uczelni. W Krakowie – na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II. Klerycy radomscy mają zajęcia w budynku seminarium.

Przez pierwsze dwa lata formacji uczą się filozofii. To zazwyczaj kurs tomizmu. Przedmioty: logika, metafizyka, filozofia Boga, teoria poznania, filozofia przyrody. Podczas pierwszych dwóch lat uczą się również muzyki i języka obcego, mają też zajęcia z liturgii, czasem pobieżny kurs historii sztuki.

Cztery kolejne lata to teologia moralna, etyka, katolicka nauka społeczna, kurs Pisma Świętego, homiletyka, psychologia, teologia pastoralna.

Do tego dochodzi kurs z pedagogiki i dydaktyki, bo kleryk po wyjściu z seminarium staje się nauczycielem religii.

Odbywają też praktyki. Ci krakowscy po pierwszym roku dwutygodniową praktykę w szpitalu dziecięcym w Prokocimiu (jako salowi). Po drugim – praktykę z chorymi dorosłymi, zwykle w ośrodkach Caritasu. Po trzecim oaza z młodzieżą. Po czwartym pielgrzymka i miesięczna praktyka na parafii. Wtedy uczą w szkołach.

Wykłady kończą się zazwyczaj około 13.30. Wtedy klerycy idą na obiad. Zupa: rosół, jarzynowa, pomidorowa, ogórkowa. Drugie: jajko sadzone z ziemniakami, gulasz, potrawka z kurczaka z ryżem, rzadziej kotlety schabowe albo mielone. Kompot.

Po obiedzie czas wolny. Około 16.00 rozpoczyna się studium, czyli czas na naukę. Trwa do 18.00. Zazwyczaj jednak klerycy sami decydują, jak spędzą czas od obiadu do kolacji. Wyjścia na miasto są ograniczone. W większości seminariów są dwa w ciągu tygodnia i trwają od zakończenia obiadu do 18.00.

Klerycy podczas czasu wolnego zamawiają pizzę (co tłumaczy powyższe menu obiadu), śpią albo uprawiają sport.

2 maja klerycy z Radomia, podczas finałów ogólnopolskich rozgrywek między seminariami, pokonali kolegów z Przemyśla 1:0 i tym samym obronili tytuł mistrza Polski seminariów duchownych w piłce nożnej. Oprócz piłki w seminariach są ścianki wspinaczkowe, bieżnie, siłownie, a czasem nawet kort tenisowy.

Kolacja: herbata, czasem kiełbasa, marmolada, ser żółty, wędlina.

Po kolacji znów wolne albo studium. W tym czasie odbywają się też spotkania z ojcami duchownymi lub modlitwy w kaplicy.

Dzień kończy się około 21.00 w kaplicy, na modlitwie. Potem trwa tzw. Silentium, czyli cisza nocna. Jak przyznają sami klerycy, czasem przestrzegana, a czasem nie.

Raz w miesiącu klerycy odbywają dzień skupienia. Raz na pół roku rekolekcje.

CIEPLARNIA CZY POLIGON?

Pytam kleryków, czy nie wydaje im się, że przez to zamknięcie odstają trochę od reszty rówieśników i że po wyjściu z seminarium nie będą w stanie nadążyć za światem?

Tu są komfortowe warunki. Nie musicie się martwić o to, co macie jeść i pić – zagaduję. – Przez sześć lat prefekci gaszą wam światła w pokojach. Nierzadko większość z was weszła pod opiekę seminaryjnych przełożonych od razu spod skrzydeł rodziców. Sądzicie, że jesteście wiarygodni dla ludzi, którzy borykają się z problemami codzienności? Jak będziecie w stanie zrozumieć, co to znaczy mieć troje dzieci i stracić pracę? Nie macie wrażenia, że to taka cieplarnia Pana Boga?

Michał Soczyński, WSD w Krakowie, piąty rok: – To są dwa aspekty. Po pierwsze, to jak z żołnierzem. Zanim pójdzie na wojnę, musi być na poligonie i musi mieć takie warunki, w których się sprawdzi. Po drugie, my musimy poznać siebie. W świecie, gdzie internet i komórka jest na wyciągnięcie ręki, poznać siebie jest bardzo trudno. Trudno sprawdzić, jakie człowiek ma pragnienia i kim jest. Później jednak rodzą się konflikty właśnie przez to, że człowiek nie ma takich warunków, jakie są tutaj. I najważniejsze, co to znaczy: martwić się o te sprawy doczesne? Tu chodzi o złapanie relacji z Bogiem. Później wychodzimy do świata i tą relacją się dzielimy. Pokazując swoją relację z Bogiem, pomagamy ludziom odnaleźć ich relacje. Przez to, że nie martwimy się o sprawy takie jak prąd czy opłata za mieszkanie, możemy martwić się o coś innego. Znacznie ważniejszego.

Łukasz Przelazły, WSD we Włocławku, rok szósty: – Zgadza się, to również pewnego rodzaju cieplarnia, klosz, pod którym kiełkuje ziarno! A że klerycy nie borykają się z problemami? Słuchaj, jest wyjazd do domu rodzinnego. Kilka dni wolnego. Jeden chłopak nie jedzie do siebie, tylko nocuje przez te dni gdzieś u znajomych w mieście, z którego pochodzi. Nie chciał iść do domu, bo ojciec pijany, matka pijana... bez pracy! Chłopaki również przechodzą takie dramaty. Skąd będę wiedział, co to znaczy mieć troje dzieci i stracić pracę? Może ja nie doświadczyłem tego na własnej skórze, ale wydaje mi się, że u wielu chłopaków  w domach rodzinnych jest bardzo podobnie. Wiedzą, jak to jest, wiedzą, jak reagowała na to ich rodzina, co robić.

Szymon Wróbel, WSD w Krakowie, rok trzeci: – Piosenkarz, który śpiewa o śmierci, nie musi umrzeć. Gość, który pomaga narkomanom, nie musi być narkomanem. To kwestia myślenia. Ja jestem ze świata wzięty, z ludzi i dla ludzi, i nie różnię się niczym od swoich kolegów. Jak spotykam się w jakimś gronie, to mogę mówić o wszystkim.

Seminarium to czas przejściowy. Klerycy krakowskiego seminarium zapytali niedawno w wywiadzie bp. Grzegorza Rysia, co by doradził komuś, kto zastanawia się nad pójściem do seminarium. „To trzeba iść” – powiedział biskup Ryś.

Jego zdaniem, powołanie to wydarzenie: „Powołanie dostaje się podczas święceń. Czas seminarium to moment rozeznania powołania. Czasem Bóg posyła cię do seminarium, ale wcale nie chce, żebyś był księdzem”.

Przed obecnymi klerykami stoją coraz większe wyzwania. Muszą się uporać nie tylko z negatywnymi opiniami na swój temat, ale również z coraz bardziej pustymi kościołami.

Adrian, WSD w Radomiu, szósty rok: – Pan Bóg nie potrzebuje nas jako księży. Pan Bóg nikogo nie potrzebuje. Pan Bóg jest Bogiem. To my potrzebujemy powołania i Boga. Mamy dać się zbawić.

Tomasz Jarosz, WSD w Krakowie, piąty rok: – Chciałbym być takim księdzem, który przede wszystkim nie będzie gorszył ludzi. Nie chciałbym, żeby ludzie, którzy mnie widzą przy ołtarzu, widzieli mnie potem w sytuacji upadku. Chciałbym być kapłanem, który jest postrzegany jako dobry człowiek.

Michał Soczyński, WSD w Krakowie, piąty rok: – Chcę wyjść do ludzi, a nie zamknąć się w zakrystii. Musimy też głosić najpierw Ewangelię, a dopiero później wszystko inne.

Łukasz Przelazły, WSD Włocławek, szósty rok: – To wszystko zależy od księdza biskupa. Co ja chcę robić, a co Kościół chce, żebym robił. Odnajduję się w mediach społecznościowych, to lubię. Ale czy będę to kontynuował po święceniach? Nie wiem.

***

Czy polskie seminaria dobrze przygotowują do przyszłej pracy? Czy klerycy wiedzą, co ich czeka w dorosłym, już kapłańskim życiu?

Zdaniem ks. Andrzeja Lutra, doświadczonego wykładowcy seminaryjnego, sześć lat to wystarczająco dużo czasu, żeby się dowiedzieć, co w nas siedzi, i przekonać się o sile powołania. Przesadne reformy edukacji nie mają tu większego znaczenia. Mimo to ks. Luter zwraca uwagę, że kuleje rozwój intelektualny kleryków.

– Na to kładłbym duży nacisk. Musimy patrzeć na zmieniający się świat i na zmiany systemowe. Nie wiem, czy klerycy są dziś intelektualnie w pełni gotowi do wejścia w ten świat różnych idei – twierdzi.

Jego zdaniem bezpodstawne jest porównywanie seminarium do poligonu albo cieplarni.

– Nigdy nie postrzegałem seminarium w takiej perspektywie – zapewnia. – Nawet jeśli uznamy, że seminarium jest cieplarnią, to każdy kleryk musi pamiętać, że ta ochrona kiedyś się skończy i trzeba będzie wejść w życie. Przede wszystkim, względem kleryków nie można stosować uogólnień – dodaje. – Należy pamiętać, że są seminaria lepsze i gorsze, jedne na wysokim, inne na niskim poziomie. Klerycy nie spadają z nieba. Do seminariów przychodzą chłopcy z pewnym doświadczeniem.

Ks. Luter radzi klerykom, żeby wzięli przykład ze słów papieża Franciszka: „Potrzeba nam głosicieli, a nie oszczerczych obrońców”. – Musimy zmienić perspektywę głoszenia słowa Bożego z negatywnej na pozytywną. Dobrze będzie, gdy klerycy nauczą się głosić afirmację świata.



NA ZDJĘCIACH OD LEWEJ: SZYMON WRÓBEL (trzeci rok). Przed wstąpieniem do seminarium trenował hokej. Lubi się odwoływać do sentencji św. Augustyna: „Jeżeli Bóg na pierwszym miejscu, wszystko jest na swoim miejscu”. Ostatnio czytał „Filozofię przypadku” ks. Michała Hellera, „Odyseję” Homera, „Mężczyźni nienawidzą chodzić do kościoła” Davida Murrowa, „Komentarz do listów św. Pawła” Pelagiusza i „Dzieje Chrystusa” Daniela Ropsa. Na zdjęciu: podczas modlitwy w kaplicy.


MICHAŁ SOCZYŃSKI (piąty rok). Zapamiętał radę znajomego księdza, żeby nigdy nie odejść od Jezusa nawet na jedno uderzenie serca czy na jedno spojrzenie. Uważa, że sposobu na to, jak pomagać ludziom, nie da się wyczytać w książkach, trzeba raczej nieustannie pytać o to Boga na modlitwie. Ostatnio czytał książki Johna Eldredge’a „Dzikie serce”, „Podróż pragnień”, „Urzekająca. Odkrywanie tajemnicy kobiecej duszy”. Na zdjęciu: podczas spaceru bulwarami wiślanymi.


JERZY LACHENDRO (trzeci rok). Pochodzi z religijnej rodziny z Wieprza k. Andrychowa. Nie umie wskazać wydarzenia, które wpłynęło na jego powołanie. Zdecydował się pójść do seminarium po maturze. Od dziecka był ministrantem. Ma pięcioro rodzeństwa – starsi mają już własne rodziny, więc zdążył się przyjrzeć życiu rodzinnemu z bliska. Wspomina homilię podczas „dnia otwartego” w seminarium, w którym uczestniczył, zanim do niego wstąpił. Ówczesny rektor, dziś bp Grzegorz Ryś wskazał na kielich św. Jana Marii Vianneya, którego używał do Mszy, i powiedział, że jeżeli będą kapłani, ten kielich będzie używany; jeśli zaś nie będzie kapłanów, ów kielich stanie się reliktem i trafi do muzeum... Jego pasją jest bieganie, piłka nożna, wspinaczka. Na zdjęciu: w ogrodzie przy seminarium z „Hobbitem” Tolkiena


TOMASZ JAROSZ (piąty rok). Pomysłodawca cyklu rozmów o wierze ze znanymi osobami pt. „Ich areopag wiary”, organizowanego wspólnie ze studentami dziennikarstwa UPJP2. Zapamiętał radę znajomego księdza, że w zmaganiu ze światem trzeba postępować jak dobry bokser, który w pierwszej rundzie nie podejmuje walki, tylko obserwuje przeciwnika. Najpierw zatem trzeba poznać człowieka, posłuchać go, a dopiero potem iść do niego z Ewangelią. Ostatnio czytał „Komentarz do Pieśni nad Pieśniami” Orygenesa, „Regułę pasterską” Grzegorza Wielkiego, „Chrześcijaństwo na rozdrożu” ks. Grzegorza Skrzypczaka oraz „Braci Karamazow” Dostojewskiego. Na zdjęciu: na spacerze ulicami Krakowa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, autor wywiadów. Dwukrotnie nominowany do nagrody Grand Press w kategorii wywiad (2015 r. i 2016 r.) oraz do Studenckiej Nagrody Dziennikarskiej Mediatory w kategorii "Prowokator" (2015 r.). 

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2013