Ratunkowa lina dla stoczni

Wokół polskich stoczni toczą się dwie gry. Pierwsza - na użytek wewnętrzny - próbuje odpowiedzieć na pytania: kto jest winien obecnej sytuacji i co zrobić, żeby się ona nie powtórzyła; i druga, której celem jest powstrzymanie Komisji Europejskiej przed decyzją w sprawie zwrotu publicznej pomocy. Decyzją - dodajmy - czysto symboliczną: żadnych pieniędzy nikt nigdy nie zobaczy, stocznie tylko ogłoszą bankructwo.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

Z jednej strony chodzi więc o trwanie podmiotów, które mają nie tylko sens ekonomiczny, lecz również społeczny i symboliczny; z drugiej - o stanie na straży zasad, które nie powinny być narażane na moralny hazard, jakim posługują się władze chylących się ku upadkowi przedsiębiorstw.

Jasne kryteria udzielania publicznej pomocy są naprawdę ważne. Na pewno jednak nie może być tak, że za formalnymi wymogami udzielania publicznej pomocy kryją się lobbyści, którzy tanio próbują przejąć majątek chylących się ku upadkowi firm. Gdyby tego typu oskarżenia się potwierdziły, podważyłoby to wiarygodność unijnych regulacji o ochronie konkurencji.

Na korzyść nowego planu ratunkowego stoczni przemówiły zgoła niespodziewane okoliczności. Kryzys amerykańskiego systemu finansowego dotarł też do Europy i nagle okazało się, że wielomiliardowa pomoc ze strony państwa jest czymś, na co zawsze mogą liczyć firmy o strategicznym znaczeniu dla gospodarki. Teraz tylko od dyplomatycznej biegłości premiera i rządu zależeć będzie, czy z tych wszystkich wątków uda się dla polskich stoczni upleść linę ratunkową.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Socjolog, publicysta, komentator polityczny, bloger („Zygzaki władzy”). Stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Pracuje na Wydziale Zarządzania i Komunikacji Społecznej Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się w zakresie socjologii polityki,… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008