Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Uczniowie Jana dużo poszczą i modły odprawiają, podobnie też uczniowie faryzeuszów; natomiast Twoi jedzą i piją” – zarzucają Jezusowi uczeni w Piśmie (Łk 5, 33). Warto zobaczyć kontekst; pytanie bowiem nie pada w sytuacji jakoś abstrakcyjnej i ogólnej – nie jest zadane w ramach quasi-akademickiej debaty. Nie!
Jest zadane w domu Lewiego, który – spotkawszy Pana – doświadczył zasadniczej zmiany w życiu, i teraz wystawił dla Jezusa ucztę, na którą zaprosił podobnych sobie „biedaków”. Jezus i Jego uczniowie nie przyszli więc do Lewiego, aby bez umiaru jeść i pić („żarłok i pijak!”), ale aby celebrować narodziny nowego człowieka.
Oto celnik – złodziej i kolaborant – stał się uczniem, który wypełni w niedalekiej przyszłości złożone w nim powołanie apostoła i ewangelisty. Oto przemiana całkowita – totalna: przywdzianie kompletnie nowej szaty – wbrew dobrze znanej nam pokusie: załatania dziur w starym ubraniu kawałeczkiem surowego płótna (zob. Łk 5, 36). To o Lewim mówi Jezus, że jest jak kompletnie nowy (a nie jedynie podreperowany stary) bukłak, którego nie rozerwie siła nowości Bożej Ewangelii. Naprawdę, jest co świętować!
Tymczasem uczeni w Piśmie zachowują się dokładnie tak, jak starszy brat z zapisanej dziesięć rozdziałów późnej przypowieści o „synu marnotrawnym” – mogliby wejść na ucztę i ucieszyć się z Ojcem, który celebruje zmartwychwstanie swojego syna („był umarły, a znów ożył” – Łk 15, 32), ale wolą stać na zewnątrz, demonstrując swój krytyczny dystans do Lewiego i pretensje do Jezusa.
Nie chodzi więc ostatecznie o takie czy inne podejście do praktyk ascetycznych; chodzi o relację do osób. Tym bardziej że ta nowość, której doświadcza w sobie Lewi, bierze się właśnie (i wyłącznie!) z relacji do Osoby – do Jezusa, który sam siebie prezentuje w całej perykopie jako Oblubieńca, a ucztę u Lewiego jako ucztę weselną.
To spotkanie z Jezusem wprowadziło w życie Lewiego zasadniczą zmianę – porównywalną do tej, jakiej doświadcza ktoś dopiero co zaślubiony. To przecież dwie kompletnie różne sytuacje życiowe: być i nie być żonatym / zamężną. Całkowita nowość, dotykająca głęboko naszego rozumienia siebie, naszych relacji z innymi i zasad postępowania.
Nierzadko jednak właśnie przed taką nowością ludzie się cofają; boją się jej i odkładają decyzje, które miałyby ją zainicjować. Zdają się mówić: „stare jest lepsze…”. Lepsze, bo znane? Lepsze, bo „bezpieczne”? Lepsze, bo nie wymaga umierania?
Czy naprawdę?©