Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Jednocześnie każą jednak postawić kilka pytań. Pierwszą sprawą jest skuteczne eliminowanie takich zjawisk z powszechnego obiegu. Drugą - kwestia, na ile konsekwentni jesteśmy w prawnym ściganiu tych, którzy zajmują się podobną działalnością. O tym, że sprawa nie jest prosta, świadczy nie tylko fakt, że prokuratura w Amsterdamie raz już zadecydowała, iż “Housewitz" nie łamie prawa i dopiero po interwencjach (m.in. Ambasady RP w Hadze i Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau) zdecydowała się powtórnie rozpatrzyć sprawę. Czasem ci, którzy odwołują się do nazistowskiej symboliki, podejmują grę z systemem prawnym (przypomnijmy niedawną sytuację z polskiego podwórka, kiedy próbowano udowodnić, że gest hitlerowskiego pozdrowienia tak naprawdę pochodzi z odległej starożytności).
I pytanie być może najważniejsze. Edukacja dotycząca Holokaustu wydaje się priorytetem w systemie szkolnym każdego cywilizowanego kraju. Dlaczego ten system, wydawać by się mogło: niemal doskonały, zawiódł na całej linii?