Pułapka na tęczę

W momencie gdy Koalicja Obywatelska oznajmiła, że jej kandydatem na prezydenta będzie Rafał Trzaskowski, jasne się stało, że PiS na nowo rozdmucha wojnę o LGBT.

15.06.2020

Czyta się kilka minut

 /
/

Jeszcze w lutym, gdy Andrzej Duda miał sondażowy komfort zwycięstwa w pierwszej turze, mógł sobie pozwolić na takie zdania jak to z wywiadu dla „Wprost”: „Poważnie rozważyłbym podpisanie ustawy o związkach partnerskich”. Teraz mówi: „Próbuje nam się i naszym dzieciom wciskać ideologię [LGBT]. To jest taki neobolszewizm”.

Rzecz jasna, Duda zawsze zastrzega, że szanuje gejów i lesbijki, a „LGBT to ideologia”, która ma na celu lansowanie wzorców seksualnych stanowiących zagrożenie dla rodziny. Ale to, co prezydent stara się niuansować, jego pomagierzy robią bardziej dosadnie. Nowa retoryczna gwiazda PiS Przemysław Czarnek oznajmił w TVP Info: „Ci ludzie nie są równi ludziom normalnym”.

Atakowi na tęczę towarzyszy wypominanie Platformie afer z czasów jej rządów sprzed dekady. Duda wdał się nawet w internetowe przepychanki z Tuskiem, zwieńczone nazwaniem twórcy PO „największym politycznym kłamcą III RP”.


„Żadne okoliczności, także kampania wyborcza, nie mogą być uzasadnieniem dla dehumanizacji grupy społecznej i homofobicznej retoryki” – mówi Adam Bodnar w obszernym wywiadzie, który ukaże się w najbliższym numerze „Tygodnika Powszechnego”.


Wszystko to przewidywalne elementy kampanii PiS, które pokazują dwie rzeczy. Po pierwsze, PiS nie ma pomysłu, jak sprzedać Dudę wyborcom po 5 latach wspólnych rządów. O ile w poprzedniej kampanii prezydenckiej Dudę niosła fala obietnic socjalnych, to teraz, gdy w budżecie dziura, prezydent nie może obiecać nic nowego. W tej sytuacji PiS sprzedaje go więc poprzez przypominanie tego, co wyborcom dał – w tym 500 plus oraz obniżenie wieku emerytalnego. Oraz straszy rządami Platformy sprzed dekady. Nazwanie przez Dudę rządów PO „antypolskimi” podczas wystąpienia w Opolu to wyraźne przekroczenie granic politycznej walki.

Po drugie, wygrażanie podpisaną przez Trzaskowskiego jako prezydenta stolicy kartą LGBT pozwoliło PiS zdeklasować opozycję w ubiegłorocznych wyborach europejskich. I to w trudnych realiach, choćby tuż po filmie braci Sekielskich „Tylko nie mów nikomu”, który był dla PiS kłopotliwy. W tamtej kampanii zręcznie obsadził koalicję PO, PSL, Nowoczesnej i SLD w roli formacji popierającej LGBT – przedstawianego przez Jarosława Kaczyńskiego jako „seksualizowanie dzieci”. Było pewne, że gdy na ring wkroczy Trzaskowski, PiS na nowo sięgnie po armaty.

Czy Platforma to przewidywała? Skala ataku jest dla niej zaskoczeniem. Partia postawiła na milczenie Trzaskowskiego w kwestii LGBT, a pojedynki z PiS wzięli na siebie liderzy Platformy, też unikając jednoznacznych deklaracji światopoglądowych. To z kolei prowadzi do napięć z lewicą. Jej liderzy chcą zyskać na wojnie PiS z LGBT, dlatego stawiają Trzaskowskiego pod ścianą: „A co ty zrobiłeś dla tęczy?”. Twardzi zwolennicy PO reagują furią, bo ich zdaniem to gra dokładnie wedle partytury przygotowanej przez PiS, obliczona na polaryzację elektoratu i podziały w opozycji.


Ludzie LGBT nie zagrażają tradycyjnej rodzinie. Wiemy natomiast o przypadkach tradycyjnych rodzin, które zagrażają ludziom LGBT – jak heteroseksualne małżeństwo, które przyniosło trzy bomby na Marsz Równości w Lublinie czy rodzice z dziećmi, którzy wyzywali uczestników Marszu Równości w Białymstoku. Te incydenty miały miejsce rok temu, teraz można oczekiwać podobnych zdarzeń pisze Kalina Błażejowska.


Rzeczywiście, twardą retoryką PiS chce zagonić swych wyborców do urn. Schowany w kampanii prezes Kaczyński napisał nawet list do zwolenników PiS, w którym straszy Trzaskowskim. Refren typowo prezesowski, aktualny od trzech dekad wobec kolejnych wrogów: „dąży do podporządkowania polskich spraw obcym wpływom, chce podtrzymywać pozostałości dawnych zależności z czasu PRL”.

Trzaskowski odpowiedział własnym, uspokajającym listem do zwolenników PiS. Próbuje osiągnąć dokładnie odwrotny cel: chce skłonić ich do pozostania w domach, przekonując, że nawet jak zabraknie Dudy, to nic złego się nie stanie.

Kto okaże się skuteczniejszy? Wyborców łatwiej jest wystraszyć, niż ukoić. Zwłaszcza prezes Kaczyński potrafi straszyć jak nikt inny.

Autor jest dziennikarzem Onet.pl, stale współpracuje z „Tygodnikiem”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz Onetu, wcześniej związany z redakcjami „Rzeczpospolitej”, „Newsweeka”, „Wprost” i „Tygodnika Powszechnego”. Zdobywca Nagrody Dziennikarskiej Grand Press 2018 za opublikowany w „Tygodniku Powszechnym” artykuł „Państwo prywatnej zemsty”. Laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 25/2020