Przypowieść

Te dwie fotografie są jak ilustracje przypowieści o synu marnotrawnym. Na pierwszej, zrobionej 13 maja 1981 r., widać Jana Pawła II kilka sekund po zamachu na jego życie. Ciężko rannego Papieża podtrzymuje stojący za nim ks. Stanisław Dziwisz.

15.05.2005

Czyta się kilka minut

---ramka 351014|prawo|1---Scena ta - wspomina Adam Bujak - "przypominała jako żywo Pietę; ksiądz Dziwisz trzymał go w ramionach, a Ojciec Święty wyglądał zupełnie jak zdjęty z krzyża, z głową opadłą na bok. Niesamowita scena...".

To rzeczywiście była ,,niesamowita scena": moment konfrontacji ze złem. I - tak to wówczas wyglądało - chwila jego największego triumfu.

Drugie zdjęcie przedstawia Papieża w celi Mehmeta Alego Agcy. Jan Paweł II, uśmiechając się, podaje rękę swemu niedoszłemu zabójcy, a drugą głaszcze go po ramieniu, jakby chciał powiedzieć: ,,Nie bój się otworzyć przed Nim swojego serca! Uwierz w głoszoną przez Niego miłość!". Zresztą Papież powiedział to naprawdę - zaraz po zamachu, kiedy Ali Agca nie okazywał jeszcze ani śladu skruchy: ,,Modlę się za brata, który mnie zranił, a któremu szczerze przebaczyłem".

Warto widzieć tę scenę - ten uśmiech i gest podtrzymywania na duchu - kiedy czyta się encyklikę o Bożym miłosierdziu, zwłaszcza te jej fragmenty, w których Papież próbuje ,,zdefiniować" miłosierdzie: ono ,,objawia się jako dowartościowywanie, podnoszenie w górę, wydobywanie dobra spod wszelkich nawarstwień zła, które jest w świecie i w człowieku". I dalej: miłosierdzie ,,to szczególnie twórczy sprawdzian tej miłości, która »nie daje się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwycięża«".

***

Widziałem kiedyś reprodukcję obrazu Rembrandta ,,Powrót syna marnotrawnego", na której miłosierny ojciec ma rysy Papieża. Wtedy wydało mi się to nadużyciem. A dziś? Dzisiaj myślę, że każdy z nas (nie tylko Jan Paweł II!) powinien być choć trochę podobny do tego ojca z przypowieści Jezusowej: ,,Odpuść nam..., jako i my odpuszczamy...". ,,Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny". To nie oznacza, oczywiście, zamazywania i zapominania - raczej ocalanie i wyzwalanie. Rodzenie (drugiego: tego, który zawinił) do świętości.

Ale każdy z nas - także Papież - jest również owym synem, który ,,zaginął, a odnalazł się". Wiemy o tym dobrze... I, Bogu dzięki, możemy korzystać z sakramentu pojednania.

Oto kolejne zdjęcie: Wielki Piątek. Jan Paweł II - mimo zmęczenia, natłoku zajęć, wieku - siedzi w konfesjonale, spowiada, choć przecież nie musi.

I tak co roku.

***

Papież potrafił tchnąć życie w stare - zdawałoby się, że już obumarłe - symbole. On umiał napełnić je treścią.

Tak było na przykład z Wielkim Jubileuszem Odkupienia. W Wigilię 1999 r. Jan Paweł II stanął przed Drzwiami Świętymi w rzymskiej Bazylice Św. Piotra i lekko je popchnął - a one natychmiast się otworzyły.

Te drzwi - mówił wówczas - to znak wszechogarniającego Bożego miłosierdzia. ,,Jezus (...) jest dla nas Bramą! Bramą naszego zbawienia, Bramą życia, Bramą pokoju!". I choć po roku te drzwi musiały zostać zamknięte, to ,,pozostaje szeroko otwarte Serce Chrystusa. Nadal mówi On do ludzkości spragnionej nadziei i sensu: »Przyjdźcie do mnie wszyscy, a ja was pokrzepię«".

Żałuję, że nigdy nie spotkałem fotografii przedstawiającej spowiadającego się Papieża. Ale przecież wiem - czytałem o tym wielokrotnie - z jaką regularnością Jan Paweł II przystępował do sakramentu pokuty.

Oto odpowiedź na pytanie, jak to się działo, że Papież był tak mocny i z roku na rok coraz bardziej ,,przezroczysty": otwarty na Niewidzialnego.

***

To nie przypadek, że ostatnią książkę Jana Pawła II ,,Pamięć i tożsamość" (w której tak wiele miejsca Autor poświęca rozważaniu tajemnicy miłosierdzia) kończy rozdział o zamachu. I osobiste świadectwo Papieża.

W kontekście tego, co wydarzyło się 13 maja 1981 r. zupełnie inaczej czyta się teologiczny wywód, że ,,nie ma zła, z którego Bóg nie mógłby wyprowadzić większego dobra", a cierpienie Chrystusa ,,pali i pochłania zło ogniem miłości i wyprowadza nawet z grzechu wielorakie owoce dobra".

,,Każde ludzkie cierpienie, każdy ból, każda słabość kryje w sobie obietnicę wyzwolenia, obietnicę radości - pisał Papież. - Cierpienie jest w świecie również po to, żeby wyzwolić w nas miłość".

Na zdjęciu, zrobionym w rzymskim więzieniu Rebibbia, Jan Paweł wyraźnie się uśmiecha. I - jak o spotkaniu Papieża z Mehmetem Alim Agcą pisał André Frossard - ,,trzyma swego rozmówcę za ramię, jakby chciał go do siebie przyciągnąć".

Przyciągnąć i ocalić.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2005