Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Od początku zaczęło iskrzyć i buzować; w miarę jak polepszał się byt, pogarszały się tak zwane stosunki międzyludzkie. Dziś w kolejnych kościołach kolejnych miast odbywają się seanse nienawiści, które nas - zdaniem niektórych duchownych - "ubogacają". Partia, która po przegranych wyborach dostała nerwowego rozstroju, chce zerwać międzynarodowe umowy i skompromitować nas przed całą Europą. Dzieje się to za nasze własne pieniądze, składane dorywczo na tacę czy corocznie w urzędzie skarbowym. I za naszym przyzwoleniem, bo nikt nie uderzy pięścią w stół i nie powie: dość!
Piszę to 16 marca 2008 roku, kilka dni przed największym chrześcijańskim świętem, i myślę, że już dziś, od razu, po zbyt długim życiu - chciałabym się przenieść z mojego arcykatolickiego kraju do świata, którego nie znam, ale wierzę, że nie ma w nim wiecznej rozróby, parlamentów, imprez, które "ubogacają", sfrustrowanych partii, nieodpowiedzialnych polityków i mediów, które dmuchają w żar, żeby przypadkiem nie przygasł... I tyle.
Sumienie
Są na naszej ziemi takie miejsca, które w pewnych okresach lub trwale stanowią dla otaczającego je świata wyrzut sumienia. Są to krainy brutalnie podbite albo podzielone sztucznymi granicami, albo umierające z głodu, albo używane jako poligon do wypróbowania nowych broni i nowych taktyk walki. Samym swoim istnieniem przeczą wzniosłym hasłom tak chętnie używanym przez polityków. Dlatego są niewygodne i raczej nielubiane.
Jednym z takich miejsc jest Tybet. Wysoko zawieszony w rozrzedzonym powietrzu, biedny, spokojny i cichy, pragnący tylko zezwolenia na swoją wiarę i odrobiny wolności. Nie jest punktem strategicznym, rynkiem zbytu ani źródłem surowców - odwrotnie, może tylko rozdrażnić wielkiego partnera i zepsuć wielkie interesy. Najlepiej więc o nim milczeć i tylko sumienie czasem uwiera jak kamyk w bucie...
Napisanie felietoniku o Tybecie też jest tylko pozornym oczyszczeniem sumienia.
Podobieństwo
Wyłączenie Adama Michnika z uroczystości upamiętniających Marzec ’68 wyglądało mniej więcej tak, jak słowo "Historia" napisane przez ce ha: Chistoria.
Ładnie, prawda?