Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
We wstępie naczelny magazynu pisze bardzo ładnie, czemu książka służy. Otóż - służy przemianie. "Nie takiej jak z Owidiusza, bo kto by chciał zmienić się w echo albo kwiatek", żartuje naczelny (przy okazji: Owidiusz to jeden z niewielu poetów, których imię pojawia się w pierwszym numerze). "Wystarczy, że zostanę wyrwany z rutyny myślenia i czucia, postawiony wobec pytań, których nie potrafiłem albo nie śmiałem sobie zadać, zawstydzony albo rozczulony własną ignorancją. To jasne, nie każda książka ma taką moc i nie każde spotkanie z nią kończy się prywatną metanoją". Półki księgarskie, czytamy dalej, pełne są śmiecia. "Ale przecież musimy ją jakoś znaleźć", pisze naczelny w uniesieniu. "To dziś kwestia życia lub śmierci organu zwanego duszą". I jakby dla zrównoważenia tych uniesień publikuje obok "Plotki z najwyższej półki", które w poszukiwaniu takiej książki raczej nie pomogą, bo część z nich z literaturą w ogóle nie ma nic wspólnego.
Napisałem, że w nowym magazynie miejsca na poezję nie ma. To nie do końca prawda. Jest miejsce, śladowe wprawdzie, ale jednak. Oto kilkadziesiąt stron dalej pojawia się rubryka, która stanowi rozwinięcie myśli wyrażonej w editorialu: "Książki, które zmieniły moje życie". Na pytanie o książki, które zmieniły jej życie, odpowiada profesor Maria Janion. Na szczęście. Może gdyby odpowiadał ktoś inny, o poezji w ogóle by się w "Książkach" nie mówiło? Pani profesor na pierwszym miejscu wymienia tom "Trzy zimy" przeczytany w czasie okupacji. "Dość hermetyczny w gruncie rzeczy zbiór wierszy", mówi, "był przełomem dokonanym w języku mojego świata, mojego czasu, mojego dorastania", pozostawił "odczucie czegoś niepowtarzalnego". Figura poety w tym tomie to figura kogoś, kto został "nawiedzony, napadnięty przez poezję" i przeżywa to nawiedzenie trochę jak wybranie, a trochę jak przekleństwo. "Wtedy, jako dziewczynka, podziwiałam i zachwycałam się, że jest ktoś taki całkowicie nie z tego świata, prawdziwy poeta. Może dlatego później porzuciłam filologię klasyczną dla polonistyki?".
Szkoda, że świadectwo Marii Janion - czym jest, czym może być poezja w życiu człowieka - brzmi w "Książkach" trochę jak dysonans. Poezja to dziś kłopot na maturze, ciemny kąt w księgarni, impreza dla dwudziestu osób. Pani profesor przypomina, że "Trzy zimy" wydano w nakładzie trzystu egzemplarzy. I dziś nakłady tomików wierszy wyglądają podobnie. Paradoksalnie, poeci dostają nagrody, także konkurując z prozaikami, ale niewiele to zmienia w sytuacji samej poezji, która coraz częściej postrzegana jest jako nisza w niszy, residuum ustępującego porządku, mało ponętna siostra prozy.
Traktuje o tym znakomity wiersz meksykańskiego poety Eduarda Lizalde, dedykowany Carlosowi Fuentesowi (przekład Krystyny Rodowskiej). Ja daję go pod rozwagę redaktorom "Książek":
Proza jest piękna
- mówią czytelnicy.
Poezja to nudy.
Nie ma w niej treści,
seksu ani przygody,
nie ma pejzażu,
ani dramatu, ani komizmu,
ani obrazów epoki.
To znaczy, że czytelnicy
nie rozumieją także prozy.
Wojciech Bonowicz