Przejdziem Wisłę. Jak chronić naszą rzekę

JAN MENCWEL, aktywista: Jako naród zgadzamy się, że dzika Wisła jest ogromną wartością.Ale to bardzo krucha gwarancja, bo jednocześnie zwątpiliśmy w piękną ideę parku narodowego. A nic innego tej rzeki nie obroni.

07.11.2022

Czyta się kilka minut

 / ANDRZEJ HULIMKA / FORUM
/ ANDRZEJ HULIMKA / FORUM

ADAM ROBIŃSKI: Skąd myśl, by powołać park narodowy na Wiśle, skoro od ponad 20 lat nie udało się tego zrobić w tylu innych miejscach?

JAN MENCWEL: Pracujemy nad tym już od jakiegoś czasu, ale katastrofa na Odrze pokazała, jak pilną sprawą jest właściwa ochrona rzek. Nam się może wydawać, że Wisła jest dzika i bezpieczna, ale jeśli nie zrobimy nic, by ją lepiej chronić, za chwilę może zostać zatruta i pełna martwych ryb. Albo może się znaleźć ktoś, kto zacznie forsować pomysł zabetonowania praskiego brzegu Wisły i pobudowania na nim parkingów. Kandydując na prezydenta Warszawy, Patryk Jaki postulował zbliżenie wałów przeciwpowodziowych do rzeki i budowanie nowych osiedli na terenach zalewowych. Żeby tego typu pomysły nigdy nie zostały zrealizowane, potrzebujemy parku narodowego.

Ale park narodowy obejmujący m.in. centrum Warszawy? Prowokacja?

Mówimy zupełnie serio. Ten park był już postulowany w latach 80. i 90. Dzięki temu powstały liczne rezerwaty przyrody na terenie rzeki w Warszawie i jej okolicach, chroniące łachy, wyspy i lasy nad jej brzegiem. Choćby Wyspy Zawadowskie, rezerwat między Wawrem a Wilanowem, a więc w granicach miasta. Dzika Wisła jak najbardziej kwalifikuje się, żeby myśleć o niej jak o parku narodowym. Przecież park narodowy to nie tylko obszary ochrony ścisłej, ale też pewna idea. Pokazanie, że coś jest szczególnie cenne, np. poprzez kontekst, w jakim funkcjonuje. Raz, że wspaniała przyroda, dwa, że tak blisko wielkiego miasta. Czyli jest narażona na jeszcze większą antropopresję.

Rezerwaty, o których mowa, zajmują dużą część środkowego biegu Wisły. Taka ochrona to za mało?

Wisła jest dużą i swobodną rzeką, dlatego dobrze radzi sobie z problemami takimi jak zanieczyszczenia, już nie ­przemysłowe, ale pochodzące choćby z rolnictwa. Są jednak sprawy, o których się nie mówi. Choćby to, że w Warszawie działa kilka komercyjnych piaskarni; wydobycie piachu z rzeki jest ogromne. Albo że trafiają się sytuacje taka jak ta, gdy po budowie mostu Południowego Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zostawia w rzece wbite w dno potężne pale, które wpływają na ekosystem, żłobią koryto i mogą sprawić, że przestaną odradzać się wiślane łachy i wyspy.

A nadbrzeżne lasy lęgowe?

Ostatnio nakryłem quadowców, którzy jeździli po rezerwacie Wyspy Zawadowskie. W powszechnym mniemaniu ten teren jest bezpański! Wody Polskie odpowiadają za nurt i to, co z nim płynie, Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska za rezerwaty, Warszawa za bulwary... Odpowiedzialność jest rozproszona. Park narodowy, który skupiłby pod sobą cały ten teren, miałby straż parkową, a tym samym możliwość ograniczenia szkodliwych dla rzeki procederów.

Przecież parki mają problemy finansowe, straż leśna nie wyrabia, ludzie łamią regulaminy. Podczas grzybobrania, które w Kampinoskim Parku Narodowym jest nielegalne, każdy wjazd do lasu jest zastawiony, a ludzie chodzą po nim jak chcą.

Niedofinansowanie parków narodowych to osobny problem. Przede wszystkim, wszyscy zwątpiliśmy w piękną ideę. Być może gdybyśmy choć trochę ją wzmocnili – a pomysł powołania parku na Wiśle traktuję właśnie jako takie wzmocnienie – to łatwiej byłoby potem walczyć o lepsze warunki ekonomiczne funkcjonowania wszystkich parków narodowych w Polsce? Przecież na tyle bzdur wydaje się dziś publiczne pieniądze, często niszcząc przy okazji przyrodę. Zwiększenie budżetów parków narodowych wydaje się przy nich niewielkim kosztem.

Ten park miałby ogromne znaczenie symboliczne.

Na pewno. I tak niewiele stoi na przeszkodzie... Nikt nie ma pomysłu, by rzekę eksploatować. W szufladach leży projekt drogi wodnej E40, ale on jest tak absurdalny, że nigdy nie zostanie zrealizowany. Jako naród zgadzamy się, że dzika Wisła to ogromna wartość. Ale to bardzo krucha gwarancja. Park narodowy przesądziłby o statusie tego miejsca.

Jaki miałby mieć kształt?

Proponujemy, by na początek objął swoim zasięgiem mniej więcej 150 km długości rzeki. Zaczynałby się w okolicach Góry Kalwarii, kończył przed Płockiem. To jest ta część rzeki, która pokrywa się z większością Doliny Środkowej Wisły. Docelowo jednak cała Wisła powinna stać się parkiem narodowym, bo cała zasługuje na lepszą ochronę przed katastrofami wywołanymi przez człowieka.


NATURA NARODU

ADAM ROBIŃSKI: Państwo polskie nie umie i nie chce powoływać parków narodowych. Czego od nich chcemy? Dlaczego się ich boimy? Czego o nich nie wiemy?


Z uwagi na sprzeciw samorządów od 2001 r. nie powstał żaden park.

On często bierze się z obaw o blokady inwestycyjne. Urzędnicy boją się, że tam, gdzie będzie park, nikt już nic nie wybuduje. Tymczasem w przypadku Wisły tego problemu po prostu nie ma. Postulowany obszar parku to rzeka i jej brzegi, które dziś i tak są terenami zalewowymi. Samorządy nie mają żadnego interesu w tym, by ich nie chronić. Gdy już zaczniemy na serio rozmawiać o parku narodowym, może się okazać, że ten opór jest zaskakująco niewielki.

Tym bardziej że nikt nie będzie tym razem pytał o zdanie Lasów Państwowych.

Przy stole nie będzie miejsca dla instytucji, która w całym kraju przyczynia się do blokowania pomysłów powołania nowych parków, bo chce w spokoju wycinać jak najwięcej drzew. Ulga.

Chyba znaleźliście wytrych: skoro to samorządy nie chcą parku, trzeba zrobić go tam, gdzie samorząd nie będzie przeciwny. W mieście.

Prezydent Trzaskowski mówi o ekologii, ostatnio objął funkcję przewodniczącego Komisji Środowiska, Zmiany Klimatu i Energii w europejskim Komitecie Regionów. Według mojej wiedzy nie planuje inwestycji, które ingerowałyby w teren proponowanego parku. Owszem, powstaje właśnie kładka rowerowa przez rzekę, pod jej budowę trzeba było wyciąć trochę drzew, ale o niczym więcej się nie mówi. Mam poczucie, że park narodowy na Wiśle świetnie wpisałby się w myślenie o zielonej Warszawie. Mamy nadzieję, że uda nam się dotrzeć do prezydenta z tym pomysłem. Ale zaczynamy od najniższych szczebli urzędniczych.

To jakie widzicie przeszkody?

Podstawowy problem to rozproszona odpowiedzialność i wojna pomiędzy instytucjami, które podlegają władzy ­centralnej – np. Wodami Polskimi – a samorządami. Jest to wojna partyjna, jedni zwalają winę na drugich. W czasie awarii oczyszczalni ścieków Czajka w Warszawie Wody Polskie non stop piały, że to wina Trzaskowskiego. Ofiarą pada dobro ogółu, np. dobrostan rzeki.

Postulowanemu parkowi na drodze stanie więc partyjna polityka?

Jest to najgłupsza ewentualność, ale najbardziej prawdopodobna. Problemem może być też brak świadomości społecznej, czym tak naprawdę parki są. Chcielibyśmy przy okazji mówienia o tym pomyśle przypomnieć samą ideę ochrony. Mieszkańcy Warszawy i okolic lubią korzystać z Wisły w sposób swobodny. To generuje pewne problemy, jak choćby śmieci. Ale nie jest też tak, że powstanie parku na Wiśle oznaczałoby wyrzucenie ludzi znad rzeki. Parki narodowe mają różne regulaminy, ich powierzchnie nie są jednorodne. Część każdego parku przeznaczona jest na ochronę ścisłą, inna na czynną, jeszcze inna to tereny rekreacyjne. Park Narodowy Gór Stołowych chwali się, że jest obszarem przyjaznym psiarzom. Mieszkańcy parkowych gmin zwykle mogą zbierać na ich terenie grzyby. Powstanie parku na Wiśle nie oznaczałoby odcięcia warszawiaków od rzeki, ale to, że umawiamy się, iż dzika Wisła ma ogromną wartość i chcemy ją chronić dla przyszłych pokoleń.

Z zachowaniem jej funkcji rekreacyjnych?

W pewnych rejonach tak. Ale w rezerwatach, np. na Wyspach Zawadowskich, już nie. Tam, zgodnie z przepisami, rekreacja dozwolona nie jest. I ktoś powinien wreszcie tego przypilnować, szczególnie w czasie ptasich lęgów. Dziś akcje ochrony inicjują przyrodnicy, w czynie społecznym przybijając tabliczki z informacją o zakazach. Powinny to robić służby opłacane z publicznych pieniędzy.

Na warszawskim odcinku Wisły dużo jest też działalności komercyjnej. W cieplejszej połowie roku po rzece pływa coraz więcej motorówek.

Pływają szybko, bo z uwagi na charakter rzeki na odcinku miejskim, gdzie nie ma mielizn, jest to łatwe. Poza miastem jest trudniej. Oczywiście park narodowy mógłby to jakoś uregulować, co nie znaczy, że usunąć. Trzeba by pomyśleć o wydawaniu licencji związanych z poziomem hałasu pojazdu albo emisji spalin.

Środowisko wodniackie może stanąć parkowi na drodze?

Nie utożsamiajmy komercyjnych rejsów ze środowiskiem wodniaków. Od wielu lat działają na rzecz ochrony Wisły, choćby wokół Portu Czerniakowskiego. Pływają po rzece przez cały rok, a nie tylko latem, rzeka zaś jest ich sposobem życia, a nie zarabiania. Powtarzają, że Wisła nie ma dziś gospodarza i że bardzo tego gospodarza potrzebuje. ©

JAN MENCWEL (ur. 1983) jest animatorem kultury, aktywistą miejskim, współzałożycielem stowarzyszeń Miasto Jest Nasze oraz Towarzystwa Krajoznawczego Krajobraz.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz i pisarz, wychowanek „Życia Warszawy”, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego”. Opublikował książki „Hajstry. Krajobraz bocznych dróg”, „Kiczery. Podróż przez Bieszczady” oraz „Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów”. Otrzymał kilka nagród… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2022