Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To koniec polityki na klęczkach i schyłek amerykańskiego kondominium pomiędzy Odrą a Bugiem.
Wydaje się, że w świecie ostało się naprawdę niewielu ludzi, którzy nie byliby przez PiS skłaniani do przepraszania za cokolwiek. Zdanie „Ten pan musi przeprosić” właśnie przeskoczyło ocean, co jest świeżą odmianą naszej polityki transatlantyckiej i kolejnym krokiem ku ogłoszeniu Polski mocarstwem. Z grubych ryb polityki światowej nie przepraszał na razie Chińczyk i podobni mu Azjaci – doczekamy się. W najbliższej okolicy nie przepraszał nas tylko wzorzec dżentelmena – Orbán, bo na razie nie musiał, ale Madziar się doigra, to jasne. W Europie nie jest oczywista sytuacja papieża. Wszyscy wiemy, a zwłaszcza wiedzą to ludzie PiS, że papież jest Niemcem, co samo w sobie oznacza przeprosiny, a fakt, że Niemiec jest papieżem, oznacza klękanie. Być zresztą może, że papież już za coś PiS przeprosił, ale nam to umknęło.
Mamy różne inicjatywy krajowe, które nie przebiły się do światowych mediów. Jest to choćby owa, wciąż trwająca, akcja protestacyjna wobec planów zmiany sposobu nauczania polskiej historii. Rząd tutejszy – a jakże – jest wzywany do przeprosin w tej sprawie. Otóż wobec wydarzeń, których kanwą są dzieje przeszłe, i które do mediów wolnego świata akurat dotarły, przeniesienie owego protestu pod Kapitol wydaje się sensowne. Protest ów można natychmiast zamienić z lokalnego w ogólnoświatowy, bo program nauczania historii świata jest w świecie na poziomie żenującym. Byłoby pięknie, gdyby świat przeprosił świat z inicjatywy PiS.
Gdyby wreszcie – to już marzenia – nasz świat przeprosił Wszechświat za kłamliwe teorie na temat jego powstania i kształtu, byłoby wspaniale. Rzecz jasna przepraszać nie musiałaby PiS, bowiem ani ta partia, ani żadna inna polska siła nie przyłożyła ostatnio do tych koncepcji ręki. Polskim wkładem w tę inicjatywę – z racji emocjonalnych doświadczeń w przepraszaniu – byłby projekt: „Sorry Space Shuttle” (Kosmiczny Prom Przepraszający – tłum. własne), skonstruowany przez prof. Wiesława Biniendę z uniwersytetu Akron w stanie Ohio.
By za pomocą SSS wszcząć dzieło przeprosin w innych galaktykach, by na klęczkach pokonać Milky Way, trzeba by wcześniej wyczyścić sprawy w dorzeczu Wisły. Domagający się przeprosin od wszystkich, winni sprawdzić, czy komuś nie należą się szczere wyrazy ubolewania od nas. Znalazłoby się kilka poważnych powodów, zostańmy jednak na poziomie podstawowym. Weźmy zatem do ręki podręcznik historii z czwartej klasy szkoły podstawowej właśnie. Jest on uważany przez tutejszych protestujących za wzorcowy. Do tego stopnia, że w obronie jego i jemu podobnych długo nie jedli. Oto w przecacanej czytance pomieszczonej w tym podręczniku, czytance o powstaniu Legionów i Mazurka Dąbrowskiego, próżno szukać Napoleona Bonapartego. Czwartoklasista może odnieść wrażenie, że Henryk Dąbrowski wraz z Józefem Wybickim znaleźli się we Włoszech z powodów towarzyskich i rekreacyjnych. Polska szkoła zrezygnowała z tłumaczenia czwartoklasiście sensu słów hymnu narodowego i tak zostanie, póki głodową śmiercią będą grozić ci, którym się to wydaje w porządku.
Otwartym pozostaje problem, kiedy i w jakiej formie przeprosić Francuzów za pomijanie ich wkładu w naszą drogę ku niepodległości.