Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Słowaccy eksperci ds. romskich mówią: “Tego można się było spodziewać". Mają rację. Problem nie pojawił się w zeszłym tygodniu. Romowie w całej Europie Środkowej i na Bałkanach są tą grupą, która najdotkliwiej odczuła skutki zmian ustrojowych po 1989 r. Za komunizmu pracę mieli, choć najczęściej była to prosta praca fizyczna. Gdy zaczęły się redukcje w zakładach, ich zwalniano najpierw. Nowej pracy znaleźć nie mogli; także dla Słowaków jej brakuje. Zaczęły się kłopoty: bezrobotni Romowie nie płacili czynszu, więc wyrzucano ich do osiedli dla “nieprzystosowanych społecznie". Miejskie getta to jednak nic w porównaniu z romskimi osadami, których na Słowacji jest ok. 600. Nie ma tam wody, kanalizacji, prądu, często drogi. Dzieci nie mogą dojechać do szkoły. Chorują, bo nie są szczepione. Nie uczą się, więc nie zdobędą wykształcenia i będą bezrobotne, jak rodzice, i wychowają swoje dzieci na bezrobotnych. Koło się zamyka... Reforma Dzurindy ma motywować bezrobotnych. Jednak szanse Romów na zatrudnienie są zerowe - to wynika i z dyskryminacji, i z wysokiego bezrobocia. Teraz, aby złagodzić skutki reformy, rząd postanowił, że zasiłki będą wypłacane w tygodniowych ratach, co ma przeciwdziałać niszczącej romskie społeczności lichwie. Zwiększy się także dodatek motywacyjny dla bezrobotnych i dla firm, które ich zatrudnią.
To jednak rozwiązanie na następne miesiące. Aby za 10 lat nie doszło do prawdziwego romskiego powstania, trzeba więcej. Kiedy kilka lat temu Czesi budowali w Usti mur oddzielający bloki romskie od domków “białych" Czechów, zjechali tam Romowie z całego kraju. Jeden, z Pardubic, prosił dziennikarzy o pomoc: wymówiono mu mieszkanie, choć regularnie za nie płacił, a nikt nie chce mu wynająć nowego. A przecież ma żonę i dwoje dzieci, i nie chce, by trafili do getta. Bo wtedy on straci pracę, dzieci się zdemoralizują i wszystko, o co walczy, zostanie zniszczone. Inny ze łzami pytał, czemu mówią o nim tylko Rom, przecież on jest Czechem, to jego kraj, chce żyć normalnie.
Wypadki na Słowacji pokazują, że choć na razie do przelewu krwi nie doszło, to napięcie rośnie. Mniejszość romska sięga tam nawet 400 tys. osób (10 proc. słowackiej populacji). W Czechach jest ich 300 tys., w Bułgarii do 800 tys., w Rumunii ponad milion, na Węgrzech pół miliona. To już armia ludzi. Naszych głodnych, zdesperowanych współobywateli.