Projekt maksimum

Z pokus analizowania okołoświątecznych życzeń, wyznań i wydarzeń usunęliśmy wyjazd wakacyjny litego celebryty,

08.01.2017

Czyta się kilka minut

któremu wydaje się, że jest politykiem, wywaliliśmy wypowiedź na temat nauki języków obcych człowieka, któremu się wydaje, że jest ministrem spraw zagranicznych, ominęliśmy łukiem problem fakturowania i finansowania usług informatycznych z pieniędzy zebranych do puszek, i oczywiście wyrzuciliśmy owe mniemania Gospodarza na temat puczu.

Usunęliśmy to ostatnie z naszych list zadań, uważamy bowiem, że jednak są granice w przyjmowaniu zaproszeń do dyskusji na temat zniekształceń poznawczych w fobiach, w przypadkach ciężkich zaburzeń widzenia, a także komentowania marzeń o charakterze partyzanckim u dorosłych mężczyzn z mazowieckiego. Z przyjemnością za to ulegliśmy świątecznym analizom Gospodarza dotyczącym gospodarki. Przyjemność bierze się stąd, że o ekonomii wiemy bardzo mało. Mniej niźli na tematy szeroko pojętych zwichnięć osobowości. Okazało się jednak, że są na świecie ludzie, którzy o mechanizmach gospodarczych wiedzą jeszcze mniej od nas. Wyznania Gospodarza przyjęliśmy zatem ciepło.

Rzekł on mianowicie, że jest gotów poświęcić ład gospodarczy, jeżeli taka ma być cena za przeprowadzenie rewolucji. Postanowiliśmy się wgryźć w tę opinię i bodaj groźną zapowiedź, którą inni olali, gdyż jest zaiste mało rzeczy, które interesują nas tak bardzo, jak wiedza Gospodarza o świecie. „Wojna pałacom, pokój chatom” – oto arcysyntetyczne ujęcie tej właśnie wypowiedzi. Rozwinąwszy ową deklarację uznać należy, że Gospodarz po stokroć jest pewien, że sto procent zjawisk związanych z ekonomią i funkcjonowaniem gospodarki dotyczy wyłącznie ludzi bogatych. Uważamy autorytatywnie, że gdy Gospodarz wypowiada słowo „gospodarka”, ma na myśli mechanizmy bądź to nagradzające, bądź to krzywdzące wyłącznie ludzi bogatych. Ludzie biedni, których dola leży na sercu Gospodarza szczególnie, są gruntownie wedle jego widzenia z tych mechanizmów wyłączeni. Są oni biedni, wobec czego ani kursy walut, ani stan giełdy papierów wartościowych czy cena nafty ludzi tych w ogóle nie dotyczą. Co więcej, ludzie biedni nie korzystają z dóbr konsumpcyjnych w ogóle, korzystają bowiem wyłącznie z niedóbr.

Oto Gospodarz mniema, i możemy być absolutnie tego pewni, że kryzys gospodarczy, który wywoła w ramach wdrażania rewolucji narodowo-socjalistycznej, spowoduje szalony skok cen, a to win burgundzkich, stłuszczonych wątrób gęsich, trufli, koniaków, sojowego latte, sushi, jachtów, willi, awionetek, basenów, diamentów, muszek wiązanych, bielizny erotycznej, rollsów oraz, ku jego zadowoleniu i satysfakcji, oczywiście ośmiorniczek. Wyłącznie. Wedle Gospodarza segment drobiu z chowu klatkowego, wieprzków produkowanych taśmowo, mrożonego pieczywa, konserw pasztetowych, wyrobów seropodobnych, bielizny z poliestru, koszul non iron oraz piwka nie drgnie. Kto będzie kwiczeć? Wiadomo. Salon zawyje, zaś biedni nie stracą, a nawet się uradują.

Ta logika jest zresztą widoczna wszędy tam, gdzie Gospodarz widzi konieczność dokuczenia tzw. elitom. Weźmy demokrację bądź przyrodę. Otóż Gospodarz uważa, że demokracja i przyroda lub ochrona środowiska i cokolwiek by jeszcze wymienić, to oczka w głowie nieprzyjaznych mu salonów, a zatem należy na złość wytrzebić demokrację, wybić zwierzaki dziko żyjące, wyciąć drzewa, palić w piecach węglem, oponami i plastikiem. Dlaczego? Ano dlatego, że biedni nie chodzą po lesie w celach rekreacyjnych, gdyż nie mają na to czasu, nie zajmują się pięknem przyrody czy demokracji, bo chromolą piękno. Las jest dla biednych magazynem drewna, jagód i grzybów, tusz oraz półtusz. Powietrze zaś im bardziej śmierdzi, tym mniej jest pedalskie, a bardziej męskie w swej pożywności. Tak to widzimy. Co robić wobec tak projektowanej przyszłości? Otóż nic. Im mniej będzie salon wskazywał Gospodarzowi swych słabizn, tym Gospodarz będzie miał mniej do powiedzenia. Rzec trzeba też, że jest to program dla naszej opozycji absolutnie kapitalny, zważywszy jej możliwości zarówno fizyczne, taktyczne, jak i umysłowe. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 03/2017