Good bye, Lenin! W tym świecie PiS władzy nie stracił, choć Polska jest pod okupacją

Tegośmy w najśmielszych fantazjach nie przewidzieli. Tak brawurowo i w każdym detalu utworzonych karykatur polityki, państwa, peerelu...

02.01.2024

Czyta się kilka minut

FOT. GRAŻYNA MAKARA

Wieszczyliśmy, że nadejdzie dzień, w którym ostrze prastarego, jakże modnego, pisowskiego porzekadła „Słychać wycie? Znakomicie!” skaleczy zardzewiałym czubkiem swych własnych twórców i propagatorów. Na nic były nasze przenikliwe i troskliwe przestrogi, nawoływania o umiarkowanie, o rozsądek, o uruchomienie wyobraźni, o przewietrzenie głów. Po nic były wołania na puszczy, by uważać, że kto się przezywa, ten sam się tak nazywa, że wszelkie znaki na niebie i ziemi wskazują, iż pisowskie złote czasy się kończą i się skończą. Na nic to było i po nic. Wszędy za to słychać było rechocik i podśmiechujki. Powiadano, że salon kwiczy, że „elyty” miauczą, że ulica i zagranica piszczą, że Zachód stęka, a my – panie dziejku – jedziemy z koksem, jest git i będzie git. Polska od morza do morza. Na wieki wieków. Raz sierpem, raz młotem i tym podobne mądrości. Dobrze było widać brak tzw. refleksji i zadumy. Aż oto – bum! Masz babo placek! Nadeszły dni odpłaty i ci, co przez lat wiele skuczeli pod pisowskim jarzmem, ci, co musieli wysłuchiwać diagnoz geniusza z Mazowsza, dziś śmieją się do rozpuku, a brzuchy im się trzęsą jak, nie przymierzając, zimne nóżki w galarecie. Słychać wycie? Znakomicie! – powiadają, dojadając świąteczne serniczki i makowce.

Trzeba przyznać, że i my śmiejemy się teraz głośno i przez cały czas. Nie bacząc, że kto się śmieje, ten się śmieje ostatni. Śmiech to zdrowie. A śmiejemy się, bowiem tegośmy akurat w najśmielszych fantazjach nie przewidzieli. Nigdzie aniśmy nie czytali, aniśmy nigdy nie słyszeli, aniśmy nie widzieli tak brawurowo i w każdym detalu utworzonych karykatur polityki, państwa, peerelu, patriotyzmu, partyzantki, prawicowej myśli, katolicyzmu... i czego kto chce. Autorami tych karykatur są do spółki b. Gospodarz z obecnym prezydentem kraju i ich wspólne otoczenie. Jest to też razem wzięta – trzeba przyznać – absolutnie unikatowa w skali galaktyki, udana, dodajmy, próba zbudowania alternatywnego świata. 

Wszystko jakoś przypomina nam głośny ongiś film „Good bye, Lenin!” produkcji niemieckiej, opowiadający o tym, jak stroskany syn komunistycznej działaczki zapadłej w śpiączkę, a obudzonej już po upadku muru berlińskiego, rekonstruuje jej enerdowską rzeczywistość. Żeby nie popadła w rozpacz i szaleństwo. Na polskiej jawie wygląda to nieco inaczej, bo ową rekonstrukcję tworzy garstka partyjnych funkcjonariuszy, ale jednak wyłącznie dla siebie. Nie ulega wątpliwości, że znakomita część z nich w nią wierzy. Celem jest bodaj przekonanie się nawzajem, że PiS władzy nie stracił, choć jednak – tego nie ukrywają – Polska jest od przedświąt pod okupacją niemiecką, rosyjską, ukraińską i, rzecz jasna, żydowską, lewacką i dowolną – do wyboru, do koloru. Jaką okupację kto lubi, taką sobie ma i z jej powodu cierpi. Cywilizowany świat patrzy na to w oszołomieniu i z fascynacją.

Oto porządne i spokojne opisanie przełomu lat 2023/2024 – pokornie się przyznajemy – nie jest w naszym zasięgu. Uważamy, że rozpisanie tego wszystkiego, zdefiniowanie i zdiagnozowanie jest w tej chwili i na tym etapie niemożliwe. To nas przerasta, choć próbujemy. Walczymy z gumowatą materią i skrzeczącym duchem tego czasu. Doprawdy, oglądamy spektakl, powtórzmy i podkreślmy: niesamowity. Główne role grają w nim wciąż we własnym mniemaniu urzędujący wicepremier do spraw bezpieczeństwa J. Kaczyński, minister P. Gliński i marszałek R. Terlecki, który walczy o wolną Polskę, jak to on, najładniej: za pomocą kibolskiej trąbki. 

Chciałoby się rzec owym seniorom polskiego totalnego odjazdu, by wzięli taksówki i udali się jednak do domów. Napić się wody, a na pewno się położyć. Zamiast tkwić w dawno niewietrzonym bunkrze głównodowodzącego, zamiast wciąż wyznaczać w miejsce poległych nowych dowódców, komendantów i prezesów, trzaskać sobie obcasami, chrzęścić szabelkami i odśpiewywać patriotyczne piosenki. Zaiste, gdy na to wszystko patrzymy, słyszymy wesołe rżenie Kasztanki. Ihaha! Poczciwa kobyłka już czuje i się cieszy, że pojedzie do Sulejówka.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru Nr 1/2024

W druku ukazał się pod tytułem: Good bye, Lenin!