Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Niepokoi się też Unia Europejska, która nie wie, czy bardziej bać się ewentualnego "islamskiego" konia trojańskiego w Europie, czy wojskowych mających często ostatnie zdanie w polityce Ankary. Unijny komisarz ds. rozszerzenia Olli Rehn wezwał turecką armię do respektowania "zasad demokracji i miejsca armii w niej". Widocznie mniejsze obawy budzi w Brukseli perspektywa konsolidacji władzy przez umiarkowaną partię islamską, która m.in. zlikwidowała karę śmierci i przyznała mniejszościom narodowym prawo do nauki ojczystych języków i obecności w mediach.
Jednak prezydent Turcji jest też głową sił zbrojnych a te - wierne świeckiej ideologii Atatürka - uznają, że jego sekularyzm nie powinien budzić zastrzeżeń. A przy okazji obawiają się pewnie, że zgodny tandem proeurojejskich: prezydenta i premiera oznaczałby większą cywilną kontrolę nad wojskiem.