Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
To szczegół (szczególik? okruch!) wywoływany niedawną uroczystością Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny. Nie bez powodu pierwsza nazwa tego święta brzmiała: „Zaśnięcie (Dormitio) Matki Bożej”. Nie bez powodu także starożytni chrześcijanie nazywali swoje grobowce „cubicula” (czyli „sypialnie”), a określenie „nekropolia” (miasto umarłych) zastąpili słowem „cmentarz” – miejsce snu (grec. koimeterion; od koimao – spać). Jak widać, słowa „zaśnięcie” nie rezerwowali tylko dla opisu wyjątkowego odejścia Maryi z tego świata; oddawali nim raczej swoje rozumienie śmierci w ogóle.
Czy to banalizacja śmierci? A może bezczelne wyzwanie rzucone jej w twarz przez nieceniących sobie życia abnegatów?
Ani jedno, ani drugie. Ani ucieczka, ani zuchwałość. Raczej: doświadczenie zwycięstwa nad śmiercią – dostępnego człowiekowi w Chrystusie. Tak! Przykłady można podawać w nieskończoność: Polikarp stojący swobodnie (bez potrzeby przywiązywania go) na stosie; Ignacy z Antiochii przerażony perspektywą ułaskawienia, o które starali się rzymscy chrześcijanie; Perpetua prowadząca drżącą z przejęcia rękę żołnierza podcinającego jej gardło... A także Cyprian wypłacający dwanaście sztuk złota swojemu katu, Wawrzyniec, który przypiekany na kracie żartował ze swoich oprawców – czy Tomasz More mówiący do oficera prowadzącego go na szafot: „Dobry panie, pomóż mi wejść na górę; z powrotem już sam sobie poradzę...”
Skąd się bierze w człowieku taka postawa? Z siły charakteru? Z szaleństwa? Z pewności siebie i swoich racji? Nie! Bierze się ona wyłącznie z przekonania, że Chrystus wytrącił śmierci z ręki „oścień”, którym nas bodła. Jak osła, którego dźga się od tyłu ostro zakończonym kołkiem – jeśli tylko spróbuje wierzgać, to sam się pokaleczy. „Ościeniem śmierci jest grzech” – stwierdza Paweł (1 Kor 15, 56). Śmierć nas pogania (bodzie nas) świadomością naszych grzechów. Kiedy chcemy się jej „postawić”, ona z nas drwi: „Nie chojrakuj! Popatrz na swoje grzechy! Na to, kim jesteś!”. Pogania nas i przeraża, dopóki dysponuje ościeniem. A co, gdy go straci, gdy – zanurzeni w paschalnym wydarzeniu Chrystusa – przyjmiemy łaskę rozgrzeszenia? Jak Franciszek w Porcjunculi? Wtedy z „ostatniego wroga” (1 Kor 15, 26) staje się „siostrą”: „Pochwalony bądź, Panie mój, przez siostrę naszą, śmierć cielesną, której żaden człowiek żywy uniknąć nie może. Biada tym, którzy umierają w grzechach śmiertelnych; Błogosławieni ci, których śmierć zastanie w Twej najświętszej woli, albowiem śmierć druga nie wyrządzi im krzywdy” (św. Franciszek, „Pieśń słoneczna”).