Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nie chcąc tracić reszty złudzeń, telewizyjną debatę kandydatów na kandydata oglądałem bez głosu. Podobnie - ogłoszenie wyników prawyborów. Polscy politycy nie są wielkimi mówcami, nie warto przekonywać się o tym po raz kolejny.
Opozycja, zepchnięta do defensywy, skupiła się na niezbyt imponującej liczbie członków PO, którzy wzięli udział w głosowaniu (jest to jej święte prawo). Szef Platformy, na odwrót, usilnie podkreślał wagę zdarzenia i zapowiedział kolejne prawybory. Żeby tylko nie przesadził z tą rozszalałą demokracją.
Pierwszy po prawyborach sondaż potwierdził znaczną przewagę szans kandydata Platformy nad szansami urzędującego prezydenta (być może istnieją specjaliści od marketingu politycznego potrafiący ocenić wagę tego sondażu). Co warte podkreślenia: Lech Kaczyński, jak można było przeczytać na żółtym pasku w TVN 24, niemal natychmiast pogratulował Bronisławowi Komorowskiemu. Bardzo to grzeczny gest, z lekką domieszką złośliwości.
Teraz czeka Platformę zadanie najtrudniejsze. Musi w ciągu kilku miesięcy przekonać jak największą liczbę wyborców, że zwycięstwo marszałka Komorowskiego było na niby, a prawdziwe wybory dopiero przed nami. To właśnie miałem na myśli mówiąc o gratulacjach pana prezydenta.