Prawo do zemsty

Rzecznik Praw Obywatelskich (działając jako Krajowy Mechanizm Prewencji Tortur, którego zadania wykonuje) poddał krytyce sposób zatrzymania przez policję mężczyzny podejrzanego o brutalne zabójstwo dziewczynki, która w jego ocenie stała na przeszkodzie uczuciu, jakie żywił do jej matki.

24.06.2019

Czyta się kilka minut

Ta zbrodnia wstrząsnęła Polską, wstrząsnęła i mną, dlatego w pierwszym odruchu, czytając komunikat biura Rzecznika (którego znam osobiście, bardzo cenię i lubię) złapałem się za głowę i zareagowałem tak, jak zrobił to rzecznik prasowy Komendy Głównej Policji: „To musi być fake”.

Ale to nie był fake. RPO ocenił, że skuwanie niestawiającego oporu podejrzanego (a więc jeszcze niewinnego) tzw. kajdankami zespolonymi, wyciąganie go z domu w majtkach i na bosaka (a następnie przesłuchiwanie go tak na komendzie), niezapewnienie mu dostępu do obrońcy (a także nocne przesłuchania i opublikowanie filmu, na którym podejrzany nie ma zakrytych oczu) – to, zdaniem ekspertów KMPT, pogwałcenie praw, które przysługują człowiekowi, nawet takiemu, któremu bardzo chcielibyśmy odmówić tego miana. „Użyte przez policję środki wydają się w tym przypadku nieproporcjonalne i mają charakter pokazowy, stanowiący przykład manifestacji siły państwa wobec jednostki, do którego nie powinno dojść w demokratycznym państwie prawa”.


CZYTAJ TAKŻE

KOMENTARZ MICHAŁA OKOŃSKIEGO: Napisano i wypowiedziano już wiele słów na temat stanowiska rzecznika praw obywatelskich po zabójstwie w Mrowinach, a przecież sprawa wydaje się prosta jak konstrukcja cepa, którym posłużyła się TVP do ataku na Adama Bodnara.


Wiedząc, co ów 22-letni Jakub A. zrobił 10-letniej Kristinie (bo i okoliczności, i jego przyznanie się do winy nie pozostawiają wiele miejsca na wątpliwości), odruchowo miałbym ochotę – zapewniam – nie tylko skuwać go kajdankami zespolonymi i puszczać w gaciach po bruku. Doskonale rozumiem, z jakimi ideałami każe nam mierzyć się chrześcijaństwo, ale trzeba sobie uczciwie powiedzieć, że są w życiu takie momenty, w których wcielanie ich w życie ma się ochotę zawiesić i na zło odpowiedzieć złem. Rzecznik policji w swojej odpowiedzi na stanowisko RPO wprost pisał nie tylko o potencjalnym zagrożeniu, jakie dla życia zatrzymujących go policjantów mógł stanowić Jakub A., ale też o odczuciach rodziny zamordowanej dziewczynki i oburzonego społeczeństwa (o które RPO też powinien się troszczyć). Pośrednio przyznał więc, że tak spektakularne zatrzymanie i wrzucenie relacji zeń do mediów mogło mieć cechy symbolicznego linczu, który ukoi nieco społeczne emocje – bo lepiej na oczach tłumu potraktować człowieka jak niebezpieczne zwierzę, niż dopuścić, żeby ten tłum rozszarpał go sam na strzępy.

Wysłuchałem jednej strony, drugiej, a później przez naprawdę dłuższą chwilę musiałem ustalać sam ze sobą, co ja o tym myślę. Bo – czy współczuję Jakubowi A. sposobu, w jaki został zatrzymany? Ani przez sekundę, jeśli mam być szczery. Wiem, że formalnie, wobec prawa, wciąż jest niewinny. Sam jednak przecież uznał się za winnego, a to, co przed śmiercią musiało znieść zadźgane przez niego dziecko, nie da się przecież w żaden sposób porównać z dyskomfortem wywołanym przez publiczne paradowanie przez pół dnia w slipkach. Sam z siebie nie jestem zdolny do niczego innego niż do złożenia mu serdecznych życzeń, by tkwił w jak najbardziej dotkliwym odosobnieniu do końca swoich dni. Iluż ludzi czuje dziś dokładnie to samo: że ten człowiek, odbierając życie dziecku, zwolnił nas z respektowania jego praw? To zwolnienie nazywa się: prawo do zemsty. W terminologii prawnej brzmi to ładniej (i jest jedną z funkcji sankcji karnej): „odpłata”.

Zrozumiałe. Oczywiste. Bardzo ludzkie. Kłopot w tym, że nie za bardzo uda mi się chyba też abstrahować od dwóch czynników domagających się ode mnie, bym wskoczył na poziom wyżej od opisanego przed chwilą, sugerując, że bez tego będziemy mieć u nas krwawy prymitywizm, a nie jakąkolwiek wspólnotę. Pierwszy to wspomniane już wyżej chrześcijaństwo. Nakazujące mi widzieć w człowieku materiał na świętego do ostatniego tchnienia, jakie z siebie wyda (precedens opisano w scenie ukrzyżowania na Golgocie). Trzeba było wielu wizyt w zakładach karnych, by dotarło do mnie, że człowiek jest czymś innym niż jego ohydny czyn. I że zemsta na nim naprawdę nie jest żadnym rozwiązaniem: wyrządzając mu dolegliwość, sam staję się bowiem gorszym, a nie lepszym człowiekiem, wkręcam się w syf, który wkręcił jego. Jestem też uzurpatorem, bo stawiam się w miejscu Jedynego, który w najgłębszym sensie ma prawo sądzić – Boga.

Czynnik drugi to prawo. Na które się zgodziliśmy. I które domaga się nieodbierania ludzkich praw (w tym tego do formalnego domniemania niewinności) nikomu, bo po pierwsze – pomyłki zdarzają się zawsze (i pogadamy, jak padnie na ciebie), po drugie – bo albo odczłowieczanie człowieka zawsze jest złe, a więc nie możemy walczyć z dżumą za pomocą cholery, albo czasem złe nie jest, ale wtedy otwieramy i etyczną, i prawną puszkę Pandory, co prędzej czy później musi się skończyć piekłem.

Podsumowując: telepie mnie na myśl, że Jezus Chrystus, mój Mistrz i Zbawiciel, Czysty i Niewinny mógł w minutę kanonizować swojego współskazańca, kogoś takiego jak np. ów Jakub A. (bo kto nam dowiedzie, że Dyzmas nie był okrutnym mordercą). Nie sygnalizując w chwili rozmowy z nim, że zajmuje się tym, co nakazywałby mu rzecznik polskiej policji: odczuciami ofiar czy żądnego sprawiedliwości tłumu (bo Bóg jest w zabijanych, nie może też jednak wyrzec się przecież ojcostwa wobec ich zabójców). Ciśnienie mocno podniosło mi oświadczenie RPO. Muszę też jednak uczciwie powiedzieć: złość, oburzenie i nerwy, inżynieria społeczna, funkcja odstraszania – ja to wszystko rozumiem, ale to ci dwaj w tej sprawie mają jednak rację. Przypominając mi, że moje człowieczeństwo ma być czymś więcej niż tym, co przeżywają moje trzewia.

Najbardziej dotkliwą sankcją, jaka dotknie Jakuba A. (gdy jeszcze sąd potwierdzi jego winę), niech więc będzie to, że nie obudzi w nas zła. Że zostanie sam w piekle, które urządził w swoim świecie. A jeśli któregoś dnia dotrze do niego ogrom jego zbrodni i zechce z owego piekła wyjść – nikt z nas, poza rodziną zmarłej, nie ma przecież prawa ofiarować mu wybaczenia. Jedyne, co my: postronni obserwatorzy, państwo, księża, wspólnota, będziemy wtedy mogli mu dać, to to, czego on nie dał swojej niewinnej ofierze – to jedno, najprostsze słowo: „Żyj”. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Polski dziennikarz, publicysta, pisarz, dwukrotny laureat nagrody Grand Press. Po raz pierwszy w 2006 roku w kategorii wywiad i w 2007 w kategorii dziennikarstwo specjalistyczne. Na koncie ma również nagrodę „Ślad”, MediaTory, Wiktora Publiczności. Pracował m… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 26/2019