Pracowity jak student

Koniec czasów akademickiej beztroski: polski student chce dobrze przygotować się do pracy. Tyle że system edukacyjny niekoniecznie mu w tym pomaga.

07.10.2008

Czyta się kilka minut

O karierze zaczyna się dziś myśleć już po maturze, a niekiedy i przed. Samo myślenie to oczywiście mało. 19-latek nieraz wybiera studia na oślep, nieracjonalnie: bo mówili w telewizji, bo na ten sam kierunek poszła koleżanka.

- Pośród nierozsądnych motywacji rekord bije ta najśmieszniejsza - mówi badająca zachowania studentów prof. Elżbieta Kryńska z Uniwersytetu Łódzkiego. - Że kierunek ładnie się nazywa.

Zdarza się i tak jak z Marcinem, absolwentem socjologii UJ. O swoim wyborze sprzed lat mówi dziś: świadomy i trafiony w dziesiątkę. Od socjologii dostał to, czego chciał.

Dlaczego studiują?

Ania (trzeci rok germanistyki w Bydgoszczy): - Żeby dobrze poznać język. Do szkoły uczyć nie pójdę na pewno.

Michał (trzeci rok pedagogiki): - Pasjonuje mnie profilaktyka antyalkoholowa i antynarkotykowa. Chcę mieć papier do pracy.

Tomek (Uniwersytet Ekonomiczny w Krakowie): - Przyszły mi do głowy cztery przypadkowe pomysły. Wybrałem informatykę z ekonometrią, bo poszli tam koledzy. Nawet nie obejrzałem programu studiów.

Po co studia

Wśród studentów nie ma zgody, co studia dawać powinny. Wiedzę i wykształcenie ogólne, mówią jedni. Przygotowanie do zawodu, powiadają drudzy. "Dają za mało praktycznych umiejętności" - narzeka większość. - Niczego mnie w sensie praktycznym nie nauczyły - mówi Tomek, ale nie umie sprecyzować, jakie umiejętności praktyczne ma na myśli.

- Studia mają uczyć korzystania ze źródeł, stawiania i rozwiązywania problemów, rozumowania - mówi prof. Kryńska. - Inaczej mówiąc: myślenia zawodowego.

Inaczej niż jeszcze kilka lat temu, dziś socjologia, psychologia, politologia, a nawet fizyka okazują się trampoliną do kariery - w działach sprzedaży, marketingu, obsługi klienta...

Prof. Krzysztof Michałek z UW: - Kiedyś politologia kojarzyła się tylko z karierą dyplomaty czy wysokiego urzędnika. Teraz otwiera drogę do pracy w administracji niższego szczebla, w sektorze pozarządowym, w mediach, w politycznym marketingu.

- Niektórzy wciąż sądzą, że socjolog nie ma szans na rynku pracy - zauważa Monika Kiertowicz z Biura Karier UJ, która sama kończy ten kierunek. - Tymczasem uczy ona wielu praktycznych umiejętności: np. zaawansowanej analizy danych czy obsługi programu statystycznego SPSS, którego nauka na komercyjnym kursie kosztowałaby majątek.

Prof. Jarosław Zaremba, fizyk z toruńskiego UMK, dostrzega ciekawą prawidłowość: różne rankingi uczelni wyższych w prasie nie uwzględniają fizyki czy chemii. - Tradycyjne kierunki ścisłe są dziś niepopularne wśród maturzystów - mówi. - Nie znam bezrobotnego fizyka, ale też znam niewielu, którzy pracują jako fizycy w ścisłym sensie.

Jak zauważa prof. Zaremba, studia na fizyce to dzisiaj coś więcej niż zdobywanie wiedzy.

- Tu wciąż rozwiązuje się problemy, ucząc się, jak z ogromu informacji wyłuskiwać to, co najistotniejsze. Umiejętności sformułowania problemu i dobrania narzędzi do jego rozwiązania mogą okazać się w późniejszej pracy zawodowej ważniejsze i bardziej przydatne niż na przykład znajomość praw dotyczących gazu doskonałego - mówi. - Obok tradycyjnych studiów uniwersyteckich fizyki, na którą, po staremu, idą pasjonaci, są u nas nowe,

o bardziej praktycznym charakterze, takie jak fizyka techniczna, fizyka medyczna, automatyka i robotyka czy informatyka stosowana.

Dr Beata Świeży przez dwa lata pracowała w Biurze Karier krakowskiego Uniwersytetu Ekonomicznego, a obecnie jest asystentem na psychologii społecznej UJ. Nie ma wątpliwości: studenci nie chcą już, jak kiedyś, tracić czasu. Są nastawieni na maksymalne jego wykorzystywanie - studiują dwa kierunki, uczą się języków, starają się o stypendia i praktyki.

Pytanie, co sobą reprezentują i czy uczelnia potrafi im pomóc.

Oczami pracodawcy

Uczelniane biura karier - jak wynika z badań Polskiego Stowarzyszenia Zarządzania Kadrami "Stan kapitału ludzkiego w Polsce, 2008 rok" - wciąż raczkują: 70 proc. studentów ankietowanych przez PSZK nie miało możliwości uczestnictwa w spotkaniach dotyczących ścieżki kariery. Ale np. do Biura Karier UJ studenci przychodzą coraz częściej. Pytają, co mogą robić już podczas studiów, by zainwestować w przyszłą pracę. Z drugiej strony, nie brak wciąż pytających, co mogą robić po studiach albo jakie zawody są przyszłościowe.

Z opublikowanego przez PSZK "Rankingu uczelni w oczach pracodawców" wynika, że w największym stopniu o zatrudnieniu decydują: znajomość języków obcych (98,5 proc. wskazań pracodawców) i zdolności komunikacyjne (71 proc.). Doświadczenie w branży zajęło miejsce dziewiąte, zaś oceny ze studiów - dopiero dwunaste.

Oceny trzeba np. wpisać do formularza rekrutacyjnego KPMG, jednej z największych firm audytorskich, która co roku zatrudnia ok. 200 absolwentów i studentów. - Oceny to jeden z wielu czynników, jakimi się kierujemy - tłumaczy Ewa Tarkiewicz, specjalista ds. rekrutacji KPMG. - Pracownicy działu rekrutacji wyszukują na liście przedmioty adekwatne do stanowiska w danym dziale. Np. w dziale audytu bardzo ważna jest rachunkowość.

Poziom merytoryczny absolwentów najlepszych polskich uczelni pracodawcy oceniają dobrze, ale, zdaniem Moniki Kiertowicz, najczęściej skarżą się właśnie na brak umiejętności praktycznych. - Chodzi o funkcjonowanie w codziennych działaniach - tłumaczy. - Np. pracy w zespole czy z klientem.

Według Justyny Górki, starszego specjalisty ds. rekrutacji w firmie Argos Translations, uniwersytet powinien wymagać odbywania praktyk. - Zbyt często się zdarza, zwłaszcza na kierunkach humanistycznych, że nikt o to nie dba - mówi.

Z drugiej strony, skoro uniwersytety skupiają się na wiedzy akademickiej i uczeniu uczenia się, jak to się ma do faktu, że absolwentom najtrudniej przychodzi nabywanie nowych umiejętności (1. miejsce wg PSZK) czy stosowanie wiedzy w praktyce (4. miejsce)?

Studenci i absolwenci mają też poważne kłopoty na poziomie najbardziej podstawowym. Beata Świeży zwraca uwagę na ich trudności z rozmawianiem i negocjowaniem. Jak mają się tego nauczyć na uczelni, skoro egzaminy mają prawie wyłącznie formę testową?

Piotr Bieliński studiował stosunki międzynarodowe na UW oraz w Stanach Zjednoczonych. Opowiada, że w USA nie spotkał się z czytaniem referatu z kartki, co w Polsce jest nagminne. - Są takie umiejętności - dodaje - które polski student posiada w zasadzie już po szkole średniej, a amerykański nie: np. ściąganie prac z internetu.

Brakuje też innych zdrowych nawyków. - Przestrzegamy studentów, że spóźnienie się na rozmowę kwalifikacyjną grozi utratą szansy na dobrą pracę - mówi Anna Wójcik z Biura Karier UJ. - Zapewniają, że to dla nich oczywiste, a potem... spóźniają się na spotkanie z nami.

Ale też trudno się studentom do końca dziwić, skoro - jak skarży się Magda, studentka dziennikarstwa UJ - wykładowcom też nierzadko zdarza się umówić na konsultacje, a potem nie przyjść lub znacznie się spóźnić.

Prof. Krzysztof Michałek, który także wykładał w USA, dodaje, że tam student systematycznie trenuje pisanie: nie pisze długich prac, lecz robi to często. Tymczasem pracownikom działu HR, którzy przeglądają listy motywacyjne studentów, włosy na głowie jeżą się regularnie. - Najczęstszym błędem jest seryjność CV - tłumaczą Wójcik i Kiertowicz. - Student przygotowuje jeden dokument i rozsyła do wszystkich pracodawców, nawet w zbiorowym e-mailu. I niekoniecznie oczywiste dlań jest, że w treści e-maila powinien coś napisać.

Jak mówi Justyna Górka, nagminnie się zdarza, że w liście motywacyjnym wymieniony jest nie ten pracodawca, do którego się go wysłało. Doradczynie z BK UJ dodają, że studenci nie umieją formatować dokumentów, które w efekcie są niechlujne czy wręcz nieczytelne. A i błędy ortograficzne się trafiają.

Na niektórych kierunkach wprowadzane są nowe kursy, takie jak "Absolwent na rynku pracy" na Wydziale Nauk o Zdrowiu UJ. Dla studentów ostatniego roku zajęcia są obowiązkowe i punktowane. Ale - jak przyznają doradczynie z BK UJ - to wciąż raczej wyjątek.

Osobnym problemem jest jakość praktyk studenckich. Justyna Górka tłumaczy, że wiele firm przyjmuje praktykantów, ponieważ pomagają oni wykonywać proste, a potrzebne prace. W zamian firmy pozwalają im obserwować i się uczyć. - To obopólna korzyść - przekonuje.

Rozmija się to z wyobrażeniami studentów. Pracownik międzynarodowej firmy opowiada o praktykantach w dziale marketingu, którzy przyszli przekonani, że z miejsca poprowadzą akcje promocyjne. Poproszono ich o przygotowanie materiałów z bazy danych. Poczuli się obrażeni.

Problemy systemu

Fakt, że studenci wysyłają seryjne CV i mylą się w listach motywacyjnych, świadczy według Justyny Górki o jeszcze jednym: - Studenci wysyłają dokumenty do mnóstwa pracodawców, bo nie mają pomysłu na to, co chcą robić.

Raport PSZK alarmuje, że blisko 15 proc. respondentów nie ma planów swojej kariery, zaś jedynie co dziesiąty przemyślał ją na najbliższe pięć lat. Autorzy raportu piszą, że plany rozwoju zawodowego powinno się przygotowywać już w gimnazjum.

- W Polsce nie istnieje też system prognozowania popytu na pracę - dodaje prof. Elżbieta Kryńska. - Nie ma więc kryteriów merytorycznych, którymi kandydat na studia mógłby się kierować.

Prof. Kryńska badała, w oparciu o jakie kryteria przygotowuje się ofertę szkół wyższych. - Wyniki nie były pocieszające - mówi. - Wykazały, że uczelnie nie mają dokąd sięgnąć po informacje. Jeśli same nie zrobią prognoz, to nie mogą liczyć na instytucje rządowe. Poza tym nie prowadzą monitoringu losów własnych absolwentów. Taki kraj jak nasz - bez prognoz i analiz? - denerwuje się nasza rozmówczyni. - To niedopuszczalne.

- Mamy masę kierunków humanistycznych i ekonomicznych, po których brakuje pracy - dodaje prof. Krzysztof Michałek. - Za to brakuje absolwentów kierunków ścisłych i technicznych.

Według GUS w zeszłym roku akademickim na kierunkach ekonomicznych i administracyjnych było ok. 450 tys. studentów. Na społecznych - ok. 270 tys. Z pedagogicznymi i humanistycznymi to ponad milion studentów, przy 95 tys. na kierunkach informatycznych i ok. 133 tys. na inżynieryjno-technicznych.

Prof. Michałek wskazuje kolejny mankament systemu. - W USA znacznie sprawniejszy jest system head-hunterski. Firmy łowią przyszłych pracowników spośród studentów dwóch ostatnich lat. U nas powoli zaczyna to działać, ale organizują to uczelnie, nie zaś firmy. Dzięki temu - dodaje - studenci w USA często już na studiach wiedzą, gdzie będą pracowali i na jakich warunkach.

System, podobnie jak studenci, także ma problemy na znacznie bardziej podstawowych poziomach. - Amerykański student, co by o nim nie mówić, inwestując w studia, nabywa produkt - mówi Piotr Bieliński. - I jest szansa, że ich ukończenie przełoży się na karierę zawodową. W Polsce nie zawsze wiadomo, jaki produkt się dostaje. Reputacja naszych ośrodków akademickich jest jakby mniej wiążąca: coraz częściej się słyszy, że jakiś kierunek na UW czy UJ jest słaby.

Studenci często narzekają, że w kolejnych latach mają identyczne przedmioty. Zajęcia o świetnie brzmiących nazwach okazują się prowadzone przez osobę niekompetentną.

- Szwankuje obieg informacji, studenci dwóch kierunków nie mają możliwości manewru przy wyborze zajęć, a wszystko wymaga miliona wniosków i papierków - skarży się Magda, która na UJ studiuje równolegle dziennikarstwo i stosunki międzynarodowe.

Słowem: studenci wreszcie postanowili nie marnować czasu, tymczasem uczelniom zdarza się robić to za nich.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Zastępca redaktora naczelnego „Tygodnika Powszechnego”, dziennikarz, twórca i prowadzący Podkastu Tygodnika Powszechnego, twórca i wieloletni kierownik serwisu internetowego „Tygodnika” oraz działu „Nauka”. Zajmuje się tematyką społeczną, wpływem technologii… więcej
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2008