Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
We wszystkich tych ważnych, a nawet bardzo ważnych dla warszawiaków miejscach było jednak więcej niż zwykle ważnych, a nawet bardzo ważnych osób. Od mieszkańców odgrodziły ich szpalery funkcjonariuszy BOR i bramki do wykrywania metalu. Nie ma wątpliwości: uroczystości związane z Powstaniem stały się obowiązkowym punktem w kalendarzu większości polityków. Ta niezwykła popularność powstańczych rocznic rozpoczęła się dwa lata temu, gdy na 60. rocznicę otworzono, dzięki staraniom ówczesnego prezydenta miasta Lecha Kaczyńskiego, długo oczekiwane Muzeum Powstania Warszawskiego.
Jednak w miejsce odczuwanego wtedy uznania i satysfakcji, dziś wielu powstańców zaczyna obawiać się zawłaszczenia pamięci o Powstaniu przez polityków. "W tym roku przyjeżdżam wcześniej i nie zostaję na obchodach, nie będę brać w tym udziału" - wyznał mi wiosną zaprzyjaźniony powstaniec, po wojnie przymusowy emigrant, regularnie odwiedzający Polskę. I choć obawy tej z pewnością nie podzielają wszyscy, to jednak nie jest ona odosobniona. Jak ma się czuć weteran z batalionu "Miotła", którego 1 sierpnia na groby kolegów na Powązkach nie dopuścił funkcjonariusz BOR-u, argumentując, że tam jest właśnie sektor dla VIP-ów? Pamięć o Powstaniu, którą komuniści chcieli pogrzebać, należy chronić tak, by prawda o ludziach i wydarzeniach nie zagubiła się w politycznych przemówieniach.
Obok tego oficjalnego nurtu obchodów kontynuowane są także obchody mniej oficjalne, adresowane głównie do ludzi młodych. W tym roku, podobnie jak w latach poprzednich, w parku przy Muzeum odbył się rockowy koncert; nowością był przelot nad miastem samolotu B-17 (maszyny tego typu uczestniczyły 18 września 1944 r. w największym jednorazowym zrzucie dla walczących). Odegrano też inscenizację walk o Państwową Wytwórnię Papierów Wartościowych. W tym ostatnim przypadku warto postawić pytanie o granicę, za którą nowoczesna forma takich i podobnych obchodów, praktykowana nie tylko w Polsce i mająca przyciągnąć uwagę młodzieży, może zamienić się w bezrefleksyjną rozrywkę. Szczęśliwie granicy tej nie przekroczono - może dlatego, że ciągle jeszcze podczas uroczystości są z nami sami powstańcy, i ciągle jeszcze to ich ocena sposobu, w jaki obchodzona jest ta rocznica, wydaje się najbardziej miarodajna.
Kiedyś ich jednak zabraknie. Oby pamięć o nich nie zamieniła się wtedy w zabawę pozbawioną treści i refleksji.