"Potrzebujemy centralnej komisji"

fot. T. Gotfryd - visavis.pl

19.06.2006

Czyta się kilka minut

WOJCIECH PIĘCIAK: - Księże Arcybiskupie, w tej chwili specjalne komisje historyczne zajmujące się problemem działań bezpieki wobec Kościoła, w tym duchownych-konfidentów, działają zaledwie w co dziesiątej polskiej diecezji, a i tam efektów ich pracy niemal nie widać. Tymczasem problem narasta. Czy Episkopat powinien powołać centralną komisję?

ABP JÓZEF ŻYCINSKI: - Obecna sytuacja nie może satysfakcjonować z wielu powodów. Trudno jest stworzyć specjalną komisję w każdej diecezji, jeśli nie ma tam odpowiedniej kadry historyków. Tym trudniej przychodzi to w małym miasteczku, gdzie znają się wszyscy i znalezione dokumenty wywołują natychmiast żywe komentarze. Dlatego też opowiadałbym się za stworzeniem dodatkowej komisji o charakterze ogólnopolskim. Musieliby znaleźć się w niej zarówno  historycy IPN, jak i osoby cenione jako autorytety moralne, aby rozwiać zarzuty, że Kościół usiłuje coś ukrywać.

- Jeśli powstanie taka centralna komisja, co zrobić z istniejącymi już instytucjami? Prócz tych kilku komisji diecezjalnych działa od dawna, choć w sposób zdecentralizowany i nie zwracając uwagi opinii publicznej, spora grupa duchownych, wyznaczonych przez poszczególne zgromadzenia czy klasztory, np. dominikanów i benedyktynów z Tyńca, która zajmuje się kwerendą w czytelniach IPN dotyczącą inwigilacji ich zgromadzeń. Jak zsynchronizować ich pracę z funkcjonowaniem centralnej komisji?

- Dotychczasowe komisje powinny dalej prowadzić swe prace; natomiast komisja centralna powinna zwrócić uwagę na zmieniający się w czasie całościowy kontekst werbowania współpracowników. Nasuwa się wiele pytań zarówno o charakterze praktycznym, jak i moralnym. Dla przykładu w niektórych rejonach Polski przetrwały listy z nazwiskami księży wpisanych jako TW, zniszczono natomiast ponad 90 proc. ich teczek. Czy wolno wtedy jakąkolwiek wagę przypisywać zachowanym katalogom nazwisk? W ten sposób powrócilibyśmy znowu do poziomu "listy Macierewicza", stwarzając nieograniczone pole do intryg i pomówień. Niezależnie od tego, jakiej grupy społecznej dotyczyłaby lista, uważam, że komisja powinna określić ogólne zasady interpretacji, uwzględniając zarówno wewnętrzne instrukcje, którymi kierował się resort MSW, jak i nienaruszalne zasady etyczne, których ignorowanie sprzyja tworzeniu klimatu dżungli. Do takich zasad w naszym kręgu kulturowym należy np. domniemanie niewinności; samo wpisanie na listę jakiegoś nazwiska przez esbeka nie powinno upoważniać do odejścia od tej zasady, jeśli brak dodatkowych potwierdzeń współpracy. Chyba że przyjmiemy zasadę: esbek locutus, causa finita, dając wyraz, że jesteśmy już na zupełnie innym etapie, który kojarzy się z maoistowską rewolucją kulturalną.

- Z problemami przeszłości Kościół katolicki w Niemczech uporał się już w pierwszej połowie lat 90. W Polsce Kościół miał możliwość podjęcia podobnych kroków co najmniej sześć lat temu, gdy weszła w życie ustawa o IPN. Zajęcie się tą sprawą dopiero dziś sprawia wrażenie wymuszonego przez sytuację.

- Na temat potrzeby lustracji i jej podstawowych zasad biskupi wypowiedzieli się już na 278. zebraniu plenarnym KEP w Wigrach 15 września 1995 r. Czym innym jest jednak przyjęcie ogólnych zasad, czym innym zaś wypracowanie sprawnej pragmatyki działania. O brakach tej ostatniej świadczy choćby przygotowany przez PiS projekt nowej ustawy o IPN. Większość środowisk intelektualnych reaguje oburzeniem na jej postać, natomiast w Sejmie nadal dyskutuje się projekt, w którym przy zastosowaniu trybu administracyjnego  wiele osób będzie mogło poczuć się zdrajcami, jeśli tylko zapiski jakiegoś esbeka podniesie się do rangi podstawowego świadectwa moralności. Jeśli parlament pozostanie nadal głuchy na narastającą krytykę tej wersji ustawy, pozostaje tylko nadzieja, że Trybunał Konstytucyjny upomni się o podstawowe zasady funkcjonowania państwa prawa respektującego ludzką godność.

Obecnie stosowany wariant ustawy  ma inne, znane braki. Otrzymuję sygnały, że w niektórych czytelniach teczki wertują historycy-amatorzy, którzy otrzymali zamówienie, by "znaleźć haka" na określone środowisko lub powszechnie cenioną osobę. Otrzymujemy wtedy polski wariant ewangelicznej zasady "Prawda was wyzwoli" (J 8, 32). Głosi on: "Sensacja i intryga was wyzwolą". Oczywiście, można mieć do Kościoła pretensje, że nie przewidział podobnych zjawisk. Tyle tylko że sprawy te dotyczą całego społeczeństwa. Nikt z nas nie wykazał się wyobraźnią, która wydałaby skuteczną profilaktykę działania. Bez względu na to, czy ktoś jest duchownym, czy ateistą, nie można jednak tolerować zastosowania wobec niego metody "wyłuskiwania", która ostatecznie będzie prowadzić do niszczenia ludzi podczas konferencji prasowej lub w publikacjach tabloidów.

- Kościół w komunistycznej NRD liczył tylko ok. miliona wiernych i nie angażował się w sprawy społeczno-polityczne tak silnie, jak Kościół i poszczególni duchowni w Polsce. W Niemczech od powołania przez wschodnioniemieckich biskupów centralnej komisji historycznej do zakończenia jej prac minęło kilka lat. To chyba pokazuje rozmiar problemu, z jakim miałby się zmierzyć Kościół w Polsce, gdzie skala działań ze strony państwa wymierzonych w Kościół była niepomiernie większa. Czy uporanie się z tym jest w ogóle realne?

- Osobiście nie wierzę w taki cud stoch astyczny, żeby spośród kilkudziesięciu kilometrów teczek dało się szybko odnaleźć teczki o najbardziej istotnej doniosłości. Tym trudniej pojąć mi radosne deklaracje tych polityków, którzy zapowiadają, że wszyscy będą mieć w najbliższym czasie dostęp do dowolnej teczki. Trzeba postawić pytanie: ile nowych etatów i dodatkowych czytelni powinien otrzymać w najbliższym czasie IPN, by zapowiedź taką można było traktować serio?

Nie znaczy to jednak, by w imię realizmu należało zupełnie zrezygnować z badań. Trzeba je prowadzić i doskonalić, dając pierwszeństwo badaniu instytucjonalnych mechanizmów kłamstwa i przemocy. Ich poznanie pozwoli sprawiedliwiej ocenić wielkość zła moralnego, które stało się udziałem poszczególnych osób. Nasza obecna fascynacja złem wyraża się w tym, że w większości publikacji niewielką uwagę poświęca się ekipom władzy stosującym gangsterskie metody, hunwejbinowski entuzjazm towarzyszy natomiast ujawnianiu kolejnych nazwisk złamanych ludzi o bardzo różnym stopniu odpowiedzialności. Świadczy to, że schorzenie naszych sumień przyjmuje nowe formy, wymagające głębokiej wspólnotowej refleksji. Konieczne jest współdziałanie oparte nie na pragnieniu porachunków, lecz na szacunku dla prawdy i ludzkiej godności.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 26/2006