Porozmawiajmy o mężczyznach

Można tu zobaczyć zarówno prace jednodniowe, jak i takie, które mogłyby się znaleźć w muzeum sztuki nowoczesnej. Nie zawsze jednak chodzi o jednorodność prezentowanych dzieł. Czasem cel wystawy jest zupełnie inny.

03.07.2005

Czyta się kilka minut

Katarzyna Kozyra, "Lords of the Dance", 2002 /
Katarzyna Kozyra, "Lords of the Dance", 2002 /

Przyzwyczailiśmy się już, że kobiety dyskutują o tym, czym jest współczesna kobiecość. Coraz częściej słychać opinię, że oto wkraczamy znów w erę matriarchatu. Tymczasem (a może właśnie dlatego) dwie krakowskie kuratorki, Magdalena Ujma i Joanna Zielińska, zaprosiły współczesnych artystów (i artystki) do debaty nad stereotypami męskości obowiązującymi we współczesnej Polsce. Tytuł, zaczerpnięty z piosenki Sabriny, gwiazdki muzyki pop, sugerowałby demaskatorski wobec kultury masowej charakter wystawy. Jest ona jednak o wiele bogatsza w znaczenia.

Wąsy Wałęsy

Na ile żywe są dziś wyobrażenia wojownika, opiekuna, atlety, uwodziciela, a wreszcie - kreatora? Co pozostało z mitu Sarmaty, powstańca, Wałęsy? A z drugiej strony - czy możliwy jest autoironiczny, a więc uzdrawiający obraz mężczyzny: rogacza, pijaka, nieudacznika? Jakie emocje budzi męska słabość?

Autorki wystawy zadały artystom te same pytania: czy istnieje prawdziwy mężczyzna, a jeśli tak, to jakie są jego cechy? Czy męskość może objawiać się w sztuce, a jeśli tak, to w jaki sposób? Poprosiły, by każdy z uczestników skomentował słynne zdanie André Bretona “Chciałbym zmienić płeć, jak zmienia się koszule". Wyniki ankiety znalazły się w katalogu, znakomicie uzupełniającym ekspozycję. Odpowiedzią na zadane pytania są jednak przede wszystkim prace pokazane w krakowskim Bunkrze Sztuki. Nierzadko pozostające w sprzeczności z oficjalnymi deklaracjami artystów.

Okazuje się, że twórców stać na ironię - wobec stereotypów i wobec samych siebie. Oto film “Niech się dzieje, co chce" Supergrupy Azorro (2004). Oskar Dawicki, Igor Krenz, Wojciech Niedzielko i Łukasz Skąpski pojawiają się w nim zaopatrzeni w arcypolski atrybut męskości - wąsy, wyhodowane specjalnie na tę okazję. Bohaterowie są jednak zmęczeni. Stoją na zaśnieżonym brzegu Wisły, trzymając w rękach inny atrybut mężczyzny - wędkę. Łowienie ryb od dawna nie ma już nic wspólnego z koniecznością wyżywienia rodziny. Stało się raczej znakiem ucieczki przed odpowiedzialnością, przed monotonią codziennych działań. Film ma jeszcze jeden kontekst: polityczny. Łatwo odnaleźć w nim aluzje do postaci Lecha Wałęsy - bohatera znakomicie odpowiadającego wszelkim stereotypom o mężczyźnie.

Podobny wątek, potraktowany jednak poważniej, obecny jest w filmie “Prace malarskie" Kuby Bąkowskiego, absolwenta Wydziału Komunikacji Multimedialnej w Poznaniu. Artysta maluje na białej ścianie czerwony pas, który stopniowo przemienia ją w polską flagę. Praca nie postępuje jednak spokojnie i równomiernie. Raz po raz przerywają ją nieskoordynowane ruchy malarza, który okręca się wokół własnej osi - niczym pijany, nie wiadomo jednak: wódką czy duchem romantycznym. W końcowej sekwencji widzimy go stojącego na drabinie z rozpostartymi rękami, w których trzyma wałek malarski i wiadro. Powraca metafora Polski jako Chrystusa narodów.

Niemożliwa fascynacja

Jednak wystawa nie ma - na szczęście - charakteru politycznego. Jej podstawowe akcenty skupione są na tym, co intymne, osobiste, czasem lękliwie skrywane. Na przykład na narastającym poczuciu obcości w świecie coraz bardziej emancypujących się kobiet. W fotografii Hanny Nowickiej z 2001 roku pt. “Niebezpieczna bliskość" widać podłużny, poziomy przedmiot o fallicznym kształcie. W tym lateksowym pokrowcu ukryty jest mężczyzna - biologiczny obiekt obserwacji, kobiecego pożądania. Jednak jego uprzedmiotowienie wynika w dużej mierze z męskiego lęku przed bliskością, naturalnością, biologią właśnie.

Kuba Bąkowski namówił niedawno na wspólny trening Agatę Wróbel, mistrzynię w podnoszeniu ciężarów, tradycyjnie męskiej dziedzinie sportu. Tak powstał cykl fotografii “Konkurencja. Współpraca". Sposobem na poradzenie sobie z kobiecą emancypacją wydaje się w tym przypadku rezygnacja z jakiejkolwiek płciowości. Postaci podnoszące się na drążkach, skaczące na materacach, leżące na matach z głowami ukrytymi za sztangami stają się po prostu figurami szachowymi.

Na wystawie obecna też jest kobieca fascynacja męskim ciałem, czy też raczej tęsknota za nią. Najznakomitszym tego przykładem jest prezentowana po raz pierwszy w Polsce wideoinstalacja Katarzyny Kozyry “Lords of the Dance". Na trzech monitorach widać dwóch muskularnych akrobatów, prężących się w skomplikowanych układach. Swoje ćwiczenia wykonują - konstruują - w opustoszałej hali fabrycznej: geometrycznej, surowej. Piękni, wydają się jednocześnie obcy i niedostępni. Polewa ze złotej farby stopniowo upodabnia ich do antycznych herosów, ale jednocześnie do mężczyzn z wideoklipów MTV. Oddalają się coraz bardziej.

Ojcowie i dzieci

I wreszcie najważniejsze, najbardziej moim zdaniem wielowymiarowe dzieło pokazane na tej wystawie. Grzegorz Sztwiertnia przedstawił w Bunkrze instalację “Ojcowie awangardy. Prototyp nowego, totalnego systemu edukacyjnego dla dzieci" oraz film “Alte Meister - Syndrom", zrealizowany w drezdeńskiej Galerii Starych Mistrzów. Pierwsza praca, dedykowana Zosi, córce artysty, to dziecięce łóżeczko w mondrianowskie wzory. W tle słychać dźwięki “Ursonate" Kurta Schwittersa. W drugiej obserwujemy żywego modela, który - ustawiany przez artystę - przyjmuje pompatyczne, heroiczne pozy bohaterów dawnej sztuki.

Zderzają się tu różne rodzaje kreacji - artystycznej i ojcowskiej. I okazuje się, że ojciec, próbując wprowadzić swoje dziecko w świat kultury, musi przyjąć postawę ucznia. Bo czymże innym, jak nie próbą powrotu do świata sprzed kultury, świata biologicznego, świata dziecka, jest melorecytacja “Ursonate"? Gesty postaci z dawnych dzieł wydają się w tym kontekście nienaturalne, przesadzone, śmieszne. Czy więc to dziecięca współczesność nadaje sensy ojcowskiej przeszłości?

***

Krakowska wystawa spotkała się z krytyką, zwłaszcza ze strony środowisk feministycznych. Zarzucono jej m.in. brak radykalizmu (bo nie pokazano “Pasji" Nieznalskiej, choć w Bunkrze znalazła się inna praca tej artystki), potwierdzanie stereotypów, a także pominięcie wątku homoseksualnego (który jednak pojawia się np. w filmie “Autoerotique" Daniela Rumiancewa).

Zarzut potwierdzania stereotypów świadczy o braku wrażliwości na ironię. Radykalizm bywa wartością, grozi jednak ideologizacją. Wielkim plusem krakowskiej prezentacji jest to, że udaje jej się uniknąć ideologii. Choć jednocześnie jej szczupłość dowodzi, jak mało rozmawia się jeszcze o tym, co to znaczy być mężczyzną dzisiaj. Powinna stać się preludium.

“BOYS"; Galeria Sztuki Współczesnej Bunkier Sztuki; kuratorki: Magdalena Ujma i Joanna Zielińska. Wystawa, której towarzyszy katalog, czynna będzie do 7 sierpnia.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, historyk i krytyk sztuki. Autorka książki „Sztetl. Śladami żydowskich miasteczek” (2005).

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2005