Porażona duma

Skazanie przez Trybunał Haski generałów, których większość Chorwatów uważa za bohaterów, wywołało w Chorwacji szok. A w Serbii radość. W obu krajach granice między zbrodniarzem, ofiarą a bohaterem są do dziś zatarte.

10.05.2011

Czyta się kilka minut

W ten czarny dla Chorwatów piątek, o godzinie jedenastej rano, przed telewizorami zgromadził się praktycznie cały naród. Ogłoszenie wyroku transmitowały na żywo z Hagi państwowa telewizja HRT, prywatna TV Nova, a nawet telewizja Federacji Bośni i Hercegowiny FTV. Wyrok w napięciu oglądano nawet na telebimach na placu bana Jelačića w Zagrzebiu - nie zabrakło tu nastolatków w koszulkach z chorwacką szachownicą, dzieci z chorwackimi flagami, emerytów; co druga osoba trzymała w ręku różaniec.

W momencie, gdy sędzia Alphonso Orie ogłosił wysokość kary dla Ante Gotoviny (24 lata więzienia) i Mladena Markača (18 lat), przekleństwa pomieszały się z łzami. Trzeci oskarżony, gen. Ivan Čermak, został uniewinniony.

1995: operacja "Burza"

Gotovina i Markač zostali skazani za udział w zorganizowanym przedsięwzięciu przestępczym; uznano, że są odpowiedzialni za prześladowanie, deportacje, kradzieże, bezwzględne wyniszczenie, morderstwa, akty nieludzkiego postępowania. Według sędziów Trybunału ds. Zbrodni w b. Jugosławii, głównodowodzącym tego "przedsięwzięcia przestępczego" był ówczesny prezydent Chorwacji Franjo Tudjman (dziś już nieżyjący), a jego celem było przeprowadzenie czystek etnicznych: całkowite "oczyszczenie" Chorwacji z Serbów. Narzędziem wykonawczym planu stało się zaś chorwackie wojsko i jednostki specjalnej policji.

Proces generałów zaczął się w marcu 2008 r., a zakończył we wrześniu 2010 r. Markač i Čermak dobrowolnie stawili się przed Trybunałem już w 2004 r.; Gotovina ukrywał się od 2001 r. - aresztowano go na Wyspach Kanaryjskich w 2005 r. Podczas procesu żaden nie przyznał się do winy. A oskarżeni zostali o zbrodnie popełnione w 1995 r. podczas operacji "Burza" (chor. "Oluja") i po jej zakończeniu.

Celem ofensywy o kryptonimie "Burza" było odbicie należącego do Chorwacji, a okupowanego przez Serbów regionu Krajina, gdzie utworzyli oni samozwańcze państwo, tzw. Republikę Serbskiej Krajiny. Akcją dowodził generał Gotovina, zaprawiony w bojach; doświadczenie zdobywał wcześniej m.in. w Legii Cudzoziemskiej. "Burza" odniosła spektakularny sukces, Krajinę przywrócono macierzy. Jednak podczas operacji chorwaccy żołnierze wymordowali ponad 300 serbskich cywilów - głównie starców, gdyż tylko ci nie uciekli przed nacierającym wojskiem. Ponad 90 tys. Serbów opuściło Krajinę; Chorwaci doszczętnie ograbili i spalili ponad 22 tys. serbskich gospodarstw. Serbowie zniknęli z Krajiny. Przetrwali nieliczni; serbscy uchodźcy praktycznie tu nie wracają.

Boże, uratuj Chorwację

Wyrok skazujący zupełnie zaskoczył chorwacką opinię publiczną - tak bardzo, że niektórzy zachodni komentatorzy uznali, iż haski werdykt to wstrząs dla chorwackiej świadomości narodowej, w której gen. Gotovina postrzegany jest jako uosobienie wojny bezdyskusyjnie sprawiedliwej - wojny o niepodległość, która zaczęła się latem 1991 r.

Być może zaskoczenie i szok wynikają w jakiejś mierze z tego, że wcześniej chorwackie media przenosiły skąpe informacje z sali sądowej. Chorwaci żyli w przekonaniu - w czym utwierdzał ich rząd i wszystkie media - że proces toczy się pro forma, a na Wielkanoc bohaterowie wrócą do domu. Ale główną przyczyną tak wielkiego zaskoczenia jest bez wątpienia fakt, iż zbrodnie popełniane przez chorwackich żołnierzy podczas tej "wojny za ojczyznę" (jak mówi się o niej w Chorwacji) nie były dotąd przedmiotem publicznej debaty. Przeciętny Chorwat po prostu nie ma na ten temat żadnej wiedzy.

Już następnego dnia po ogłoszeniu wyroku w całej Chorwacji organizowano protesty i marsze poparcia dla skazanych. Zdjęcia Gotoviny z napisem "nasz bohater", hasła "Boże, uratuj Chorwację!" albo "Wyrok osądzamy, nadzieję wciąż mamy, do Boga modlitwy zanosimy i światło palimy!" - widoczne były na każdym kroku. W kilku miastach publicznie zdjęto z masztów i podarto flagi Unii Europejskiej (choć Trybunał został powołany przez ONZ). To, że wisiały w miejscach publicznych, nie było dotąd niczym niezwykłym: Chorwacja nie tylko aspiruje do Unii, ale jest już blisko zostania jej członkiem.

Co znamienne: o ile chętnie komentowano rzekomą stronniczość Hagi (i nieudolność własnego rządu, który nie wybronił generałów), o tyle rzadko wspominano o zbrodniach, za które skazano generałów. A jeśli już, to zwykle wedle następującego wzorca: to nieprawda, to wymysły serbskiego lobby, a jeśli już coś tam było, przecież wcześniej Serbowie nas wybijali, trudno było naszym chłopcom zachować zimną krew... Albo: oni mordowali nas tysiącami, np. w Vukovarze, a my mamy tłumaczyć się z kilku Serbów...

Z kolei chorwacki rząd i prezydenta Ivo Josipovića oburzył nie tylko wyrok, ale zwłaszcza kwalifikacja czynu: udział w "zorganizowanym przedsięwzięciu przestępczym", na czele którego miałby stać nie kto inny, ale "ojciec narodu": prezydent Tudjman. Premier Jadranka Kosor protestowała przeciw tej kwalifikacji, przypominając, że "Burza" była legalną operacją, mającą na celu odzyskanie okupowanego terytorium.

Przecież nas mordowali

Ale interpretacja tego, co uczynił Trybunał Haski, idzie jeszcze dalej. Większość Chorwatów zdaje się uważać, że Trybunał zbrukał ideę ich wojny o niepodległość, że w ten sposób wszyscy ci, którzy w latach 1991-95 bronili Chorwacji, zostali nazwani zbrodniarzami wojennymi.

Porażeni w swej dumie narodowej, jakby nie dostrzegają, że nikt nie osądza w ten sposób ani wojny o ich niepodległość, ani nawet operacji "Burza". Osądzono zbrodnie popełnione podczas tej akcji, zbrodnie, które - zdaniem Hagi - zostały zaplanowane właśnie przez Tudjmana i głównodowodzących młodego państwa. Przecież mordowano, palono, wypędzano, grabiono, gwałcono... Tych zbrodni nie można usprawiedliwić ani Vukovarem, ani Dubrovnikiem, ani nawet ludobójstwem popełnionym przez Serbów na Bośniakach w Srebrenicy - zresztą zaledwie kilka tygodni przed rozpoczęciem "Burzy".

Gotovina został tu de facto osądzony "w zastępstwie" Tudjmana, który zmarł, zanim został oskarżony przez Trybunał. W uzasadnieniu wyroku sędziowie pośrednio oskarżyli i Tudj­mana, i ówczesnego ministra obrony Gojko Šuška (dziś też już nieżyjącego) o podjęcie, kontrolowanie i przeprowadzanie kampanii terroru, mającej na celu całkowite usunięcie mniejszości serbskiej z Chorwacji.

Niewątpliwie, za zbrodnie i politykę nienawiści odpowiada właśnie Tudjman - natomiast skazani zostali żyjący generałowie. Odpowiedzieli za błędy swego państwa, które nie osądziło zbrodniarzy wojennych na czas. Chorwacka lewica mówi od dawna, że w latach 90. Chorwacja nie była państwem prawa - teraz przyszło za to zapłacić.

Smutek w Krajinie, triumf w Belgradzie

A co na to wszystko Serbowie? Ci nieliczni mieszkający nadal w Krajinie wyrok komentowali niechętnie. Młodych Serbów w Krajinie brak, mniejszość serbska nie tworzy tu już zwartych skupisk, jak kiedyś. W rozrzuconych po całym regionie domach żyją głównie ludzie starzy, samotni, schorowani, biedni, utrzymujący się zwykle z minimalnych emerytur bądź dzięki pomocy krewnych z Serbii.

Mówią, że przeżyli II wojnę światową, przeżyli "Burzę" i wyjeżdżać stąd nie chcą - nie chcą i nie mogą zostawić ukochanej ziemi. Jak Jovanka, 75-letnia mieszkanka serbskiej wioski w Krajinie (prosi o nieujawnianie nazwiska ani nazwy wsi). - Teraz to już nas nigdy nie zostawią w spokoju, nie wybaczą nam tego Gotoviny... - mówi smutnym głosem "Tygodnikowi".

Jovanka mieszka sama. Podczas II wojny światowej chorwaccy ustasze - żołnierze istniejącego wówczas pod niemiecką kuratelą faszystowskiego państwa chorwackiego - wymordowali niemal całą jej rodzinę. W ogrodzie, przed domem. Przeżyła tylko ona i jej starsza siostra. 50 lat później, podczas "Burzy", w tym samym ogrodzie chorwaccy żołnierze zamordowali jej wiekową już siostrę.

Za to w samej Serbii wyrok powitano triumfalnie. W Belgradzie dominuje przekonanie, że nareszcie widać, iż Chorwaci wcale nie byli święci, ale że w równym stopniu co Serbowie odpowiadają za zbrodnie. Pogląd to jednak nietrafiony: triumfujący Belgrad zapomina, że między Serbami a Chorwatami znaku równości postawić tu nie można. Wyrok potwierdza tylko, że ofiary tamtej wojny były po obu stronach. Ale, paradoksalnie, haski werdykt ma też pewien kłopotliwy dla Serbów aspekt: teraz nie będą już mogli oskarżać Trybunału Haskiego o stronniczość i o to, że osądza tylko Serbów.

Bałkany, 20 lat później

Niewątpliwie, wyrok zapadł w niewygodnym dla Chorwacji momencie: kraj przeżywa kryzys gospodarczy, były premier Ivo Saneder siedzi w austriackim więzieniu (oskarżony o korupcję), na jesień zaplanowano wybory parlamentarne, a za kilka miesięcy Chorwacja powinna zakończyć negocjacje z Unią - najpewniej w czasie polskiej prezydencji. Tymczasem Chorwaci czują się przez Europę zdradzeni: według sondaży, prowadzonych kilka dni po wyroku, zaledwie 35 proc. popiera wejście do Unii. A szanse rządzącej prawicy na wygranie wyborów drastycznie spadły: Chorwaci uważają, że rząd wydał generałów na pastwę Hagi.

Reakcje te nie powinny dziwić: do dziś na Bałkanach granice między zbrodniarzem, ofiarą a bohaterem są zatarte. W Chorwacji i Serbii ludzie uznawani za bohaterów to osoby oskarżone o zbrodnie - jak Gotovina czy Serb Radovan Karadžić. W Bośni i Hercegowinie status bohatera/zbrodniarza nadawany jest wedle klucza narodowościowego: np. dla Serbów Ratko Mladić to bohater, a dla Bośniaków i Chorwatów zbrodniarz. Nieliczni pamiętają o prawdziwych bohaterach - takich jak Serb Srdjan Aleksić z Trebinja, który bronił swego muzułmańskiego przyjaciela i został zabity przez serbskich żołnierzy. Nieustanna rewizja historii, trzy wersje "prawdy", a zwłaszcza brak skruchy i żalu pogłębiają podziały między narodami byłej Jugosławii, która przestała istnieć 20 lat temu. Umacniają nacjonalizmy i nienawiść.

Tymczasem Chorwaci liczą na apelację i ostatecznie uniewinnienie generałów. Ale nawet jeśli wyrok zostanie potwierdzony, skazani pewnie długo nie posiedzą - osądzeni w Hadze już po kilku latach odsiadki mogą liczyć na przedterminowe zwolnienie. Starczyło, jak w przypadku Biljany Plavsić - politycznej liderki bośniackich Serbów - dobre sprawowanie i udział w kursie gospodyń domowych, aby "żelazną damę" mogły witać z fanfarami tłumy...

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2011