Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Przyznaje, że słyszał o rozpoczętej właśnie w Izraelu wielkiej prezentacji polskiej kultury. Nie wie jednak, czy chce przyglądać się jej z bliska. Dlaczego? - Wszyscy wiemy, że Polacy to naród, który najmocniej oprócz Niemców przyczynił się do Holokaustu. Nie czuję do was sympatii - odpowiada.
Opinia Effy’ego nie jest niestety odosobniona. Wśród spotykanych przeze mnie młodych Izraelczyków wiedza o Polsce kończy się często na okresie Zagłady. Dziwią się, gdy słyszą, że to nie Polacy budowali obozy koncentracyjne. Z niedowierzaniem przyjmują, że w Oświęcimiu ginęli nie tylko Żydzi. Współczesna Polska mało ich interesuje; kojarzą ją głównie z uczestnictwem w "Marszu Żywych".
Są jednak wyjątki. Należy do nich Merav Yudilovitch, dziennikarka najpopularniejszego izraelskiego portalu internetowego Ynet. Dobiegająca czterdziestki, uśmiechnięta, jest Polską zafascynowana: - Byłam tam raz, ale na pewno wrócę. Zastanawiałam się nawet nad emigracją - mówi, gdy spotykamy się w jej ciasnym pokoiku redakcyjnym. Merav nie kryje radości, że może obserwować przebieg Roku Polsko-Izraelskiego, zorganizowanego przez Instytut Adama Mickiewicza. - To najlepsze, co mogliście dla nas zrobić: pokazać, jak wygląda dziś wasz kraj. Otworzyć oczy potomkom tych, którzy uciekali z Polski przed nazistami i później, choćby w marcu 1968 r. Nauczyć nas siebie.
Słowa Yudilovitch trafnie oddają to, na czym zależało organizatorom polskiej prezentacji. - Postawiliśmy sobie za cel przełamanie stereotypowego myślenia o Polsce - wyjaśnia Katarzyna Wielga z IAM, która zajmuje się koordynacją Roku Polskiego w Izraelu, rezydująca na co dzień w Tel Awiwie. - Chcemy pokazać, jak ciekawym jest krajem i uzmysłowić Izraelczykom, że choć pamiętamy o tragedii, to chcemy wspólnie z nimi myśleć o przyszłości.
Yudilovitch: - Po raz pierwszy ktoś zdecydował się wejść głęboko w temat, otworzyć na nasz kraj i tutejszą tradycję. Byli tu i Francuzi, i Anglicy, i Hiszpanie, ale przyjeżdżali najwyżej na kilka dni. Pokazywali sztuki, operę, filmy i wyjeżdżali.
Polski pomysł na Izrael był faktycznie inny: współpracować z lokalnymi artystami, organizować wizyty studyjne, rozmawiać. W ten sposób doszło do powstania kilku ciekawych projektów. Jak ten, w który zaangażowali się twórcy komiksów z obu krajów. - W tym roku wydamy antologię, w której zaprezentujemy polskie i izraelskie historie współczesne - mówi Amitai Sandy, ilustrator, którego rysunki publikują największe gazety z Tel Awiwu i Jerozolimy. - Prac będzie kilkanaście. Ja razem z Krzysztofem Ostrowskim z zespołu Cool Kids Of Death pracuję nad opowieścią o polskim muzyku punkowym. Zbuntowany chłopak przyjeżdża na koncerty do Izraela i musi zderzyć się z tutejszą rzeczywistością: konfliktem żydowsko-palestyńskim, zamachami bombowymi, atmosferą strachu.
Projekt Sandy’ego i Ostrowskiego to jeden z ponad stu, które zaplanowano w ramach Roku Polsko-Izraelskiego do września 2009 r. W programie są przedstawienia teatralne (w tym "Dybuk" Warlikowskiego i "Kosmos" Jarockiego), koncerty (np. dzieł Szymanowskiego i Góreckiego), wystawy, konferencje i retrospektywa filmów Kieślowskiego i Hasa. Dobrze przyjęta została pierwsza w Izraelu prezentacja "Madamy Butterfly" Pucciniego w reżyserii Trelińskiego. Spektakl, który zainaugurował cały Rok, chwaliły wszystkie liczące się dzienniki. Odnotowano też obecność w Operze w Tel Awiwie polskiego premiera. - To, że Tusk przyjechał pokazuje, jak bardzo zależy wam na normalnych, przyjacielskich stosunkach - mówi Szewach Weiss, były ambasador Izraela w Polsce. I dodaje, że czuje się szczęśliwy widząc, jak przez kulturę próbuje się zmieniać dawne myślenie o Polsce jako o kraju, w którym przodkowie dzisiejszych obywateli Izraela utracili wszystko.
O tym, że Weiss może mieć rację, a opinie Effy’ego z wojskowego radia mają szansę pójść w zapomnienie, przekonuję się w drodze powrotnej do Polski. Podczas kontroli na lotnisku Ben Guriona młoda dziewczyna zadaje, jak zwykle, dziesiątki pytań. Wśród nich standardowe, o powód wizyty. Na odpowiedź, że chodzi o Rok Polsko-Izraelski, reaguje żywo. - Dobrze, że po tylu latach znów możemy na siebie normalnie spojrzeć - mówi i pokazuje na przypiętą do koszuli plakietkę ze swoim nazwiskiem: Krochmal.
MICHAŁ NOGAŚ jest reporterem radiowej "Trójki".