Polskie żale nad Tamizą

Wśród brytyjskich Polaków wrze: część "starych" emigrantów protestuje przeciw sprzedaży Fawley Court - posiadłości będącej symbolem "wojennej" emigracji, na której gospodarują księża marianie. Emocje wylały się w minioną niedzielę, w Zielone Świątki, podczas dorocznego spotkania polonijnego.

12.05.2008

Czyta się kilka minut

Fawley Court w Zielone Świątki 2008 r. /fot. Daniel Wiśniewski /
Fawley Court w Zielone Świątki 2008 r. /fot. Daniel Wiśniewski /

O kłopotach Fawley Court oraz o historii tego miejsca - i jego znaczenia (kiedyś konkretnego, dziś bardziej symbolicznego) - pisaliśmy w wielkanocnym numerze "Tygodnika" . Tekst, który opublikowaliśmy także na naszej stronie internetowej na portalu Onet.pl, trafił również do środowisk polonijnych.

Symbol starej emigracji

Przypomnijmy: XVII-wieczną rezydencje Fawley Court, położoną w urokliwej okolicy pod Henley nad Tamizą, kupił okazyjnie w latach 50. marianin, ks. Józef Jarzębowski. Założył tam szkołę z programem języka polskiego i ojczystej historii dla dzieci emigrantów. Zgromadził też kolekcję pamiątek historycznych, która rozrosła się w muzeum. W latach 70. w parku przy rezydencji zbudowano kościół. Do Fawley Court zjeżdżały też różne grupy polonijne, a kulminacją spotkań były największe zgromadzenia emigracji polskiej na Wyspach Brytyjskich - co roku w Zesłanie Ducha Świętego.

Niestety, z biegiem lat szkoła podupadała finansowo i w 1986 r. została zamknięta. Muzeum przestało istnieć w październiku 2006 r. Eksponaty, m.in. pamiątki z Powstania Styczniowego, zostały przewiezione do sanktuarium marianów w Licheniu, gdzie powstaje muzeum imienia. ks. Jarzebowskiego. W Fawley Court została szkoła językowa, a pomieszczenia wynajmuje się na rekolekcje i konferencje. W większości - dla grup niekatolickich.

Ostatnia wielka fala polskiej emigracji nie poprawiła sytuacji ośrodka. Marianie doszli więc do wniosku, że Fawley Court traci charakter duszpasterski, a utrzymanie zabytkowych budynków jest zbyt kosztowne - i pod koniec kwietnia tego roku wystawili posiadłość na sprzedaż, za 22 miliony funtów.

Burza na Wyspach

Wtedy jednak wśród Polaków na Wyspach zawrzało. W prasie polonijnej zaczęły się dyskusje: czy marianie mają moralne prawo do sprzedaży "polskiej wyspy w sercu Anglii"?

29 kwietnia londyński "Dziennik Polski" opublikował tekst zatytułowany "Wszystko na sprzedaż?". Czytamy w nim: "Nie ulega wątpliwości, że Fawley Court jest mieniem społecznym, budowanym ze składek kilku pokoleń Polaków mieszkających na Wyspach". Po czym padają przykłady ofiarności wojennych emigrantów, którzy łożyli na utrzymanie Fawley Court albo pracowali tam za darmo. Artykuł kończy się apelem o to, by darczyńcy przysyłali dokumentację złożonych ofiar. Redakcja przekaże je powstającemu komitetowi społecznemu, który chce ratować Fawley Court.

Co na to księża marianie, formalni właściciele posiadłości?

Na artykuł w "Dzienniku Polskim" odpowiedzieli listem ks. Wojciecha Jasińskiego - obecnego przełożonego Fawley Court. Ksiądz przytaczał dowody, że datki Polonii stanowiły znikomą część sumy, za którą pół wieku temu ks. Jarzębowski kupił posiadłość. Odpierał też zarzuty, jakoby marianie nie informowali Polonii o zamiarach sprzedaży Fawley Court. Według ks. Jasińskiego, plany te były znane od roku. I dodał w tekście: "Księża Marianie poprosili też o zgłaszanie konkretnych rozwiązań dotyczących przyszłości Fawley Court. Przez te ostatnie 11 miesięcy nie pojawiły się ze strony polskich instytucji, czy też osób prywatnych żadne konkretne i możliwe do realizacji od strony finansowej projekty".

Ksiądz zaprosił też chętnych na spotkanie w Zielone Świątki, 11 maja, zapowiadając, że odbędzie się wtedy spotkanie na temat sprzedaży ośrodka.

Gorąca niedziela w Fawley Court

Tego dnia, w minioną niedzielę, jak co roku trawniki Fawley Court zamieniły się w parking, przy kościele stanął polowy ołtarz, a przy rezydencji - namiot-bar. Na kilku stoiskach sprzedawano płyty, reklamowało się Radio Maryja. Z głośników płynęły nagrania piosenek religijnych w wykonaniu biskupa Antoniego Dlugosza, znanego z telewizyjnego programu "Ziarno", który przewodniczył Mszy.

Swoje stoisko rozstawili także przeciwnicy sprzedaży Fawley Court: osoby związane z darmowym tygodnikiem polonijnym "Nowy czas". Na transparencie napisali: "Nie oddamy Fawley Court" i zbierali podpisy pod petycją protestacyjną. We Mszy uczestniczyło około 2000 Polaków, w tym polski ambasador.

A potem odbyło się - zapowiadane przez ks. Jasińskiego - popołudniowe spotkanie: chwila żalów i goryczy. W jednej z dawnych sal szkolnych zgromadziło się może 150 osób. W imieniu marianów wypowiadał się głównie ks. Pawel Naumowicz. Kiedy mówił, że Fawley Court to prawna własność zgromadzenia księży marianów, sala wybuchała okrzykami: "Nie, to własność Polonii!". Padały zarzuty, że Fawley Court sprzedaje się po cichu, że marianie stawiają Polonię przed faktem dokonanym, gdy sprawa jest już beznadziejna, że pieniądze ze sprzedaży trafią do kasy zakonu, a nie posłużą Polonii.

Ks. Naumowicz odpierał ataki: zapewniał, że za część funduszy zgromadzenie planuje m.in. założyć centrum pomocy dla Polek, które myślą o dokonaniu aborcji (szacuje się, że ok. 30 tys. Polek w Wielkiej Brytanii przerwało ciążę). Z kolei ks. Jasiński opowiadał, że Zjednoczenie Polskie - zrzeszające brytyjskie organizacje polonijne - zawiadomiło wprawdzie marianów, że ma swój pomysł na Fawley Court, ale gdy zaproponował spotkanie, nikt z ZP nie miał czasu. Mężczyzna ze starszego pokolenia emigracji odpar na to, że to gospodarze powinni wyjść z projektem, aby dać przykład. Młoda Polka, od 10 lat mieszkająca w Anglii przekonywała, że marianie robią Fawley Court "czarny PR", bo nie mają pomysłu, jak to miejsce zareklamować młodemu pokoleniu emigracji. - Młodzi myślą, że Zielone Świątki w Fawley Court to pielgrzymka starych ludzi do nieznanego im miejsca - mówiła.

Czy sprzedadzą?

Czy więc symbol starej emigracji pójdzie pod młotek?

Od kwietniowego ogłoszenia o sprzedaży Fawley Court do marianów wpłynęło prawie 200 zapytań w tej sprawie - w tym tylko jedno od Polaka, biznesmena Jana Żylińskiego z Londynu, który był obecny na niedzielnym spotkaniu. Chciałby on wybudować tu muzeum emigracji i teatr, nawet operowy. Finansowałby je z dochodów z pięciogwiazdkowego hotelu i restauracji, które powstałyby w głównej rezydencji. - Na spotkania Polonii teren wynajmowałbym za darmo - obiecywał.

Marianie opowiadali także, że sprawą Fawley Court próbowali zainteresować rząd polski. - Pytaliśmy wśród posłów i senatorów. Odpowiedzieli, że polskich władz nie stać na zakup posiadłości, mogą jednak dotować projekty edukacyjne tu realizowane. A skoro polskiego rządu na to nie stać, to czy stać jakąkolwiek organizację polonijną? - pytał ks. Naumowicz.

Mimo ze procedura sprzedaży ruszyła, marianie poczekają jeszcze kilka tygodni - na sygnał od Zjednoczenia Polskiego, które ponoć szykuje projekt ratowania Fawley Court dla Polonii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]