Co kryją archiwa

Wszystkie dokumenty dotyczące śmierci gen. Władysława Sikorskiego zostały odtajnione - twierdzą Brytyjczycy. Teoretycznie wszystkie.

25.11.2008

Czyta się kilka minut

Dokumenty z Archiwów Narodowych w Londynie dotyczące śmierci gen. Sikorskiego /fot. Jolanta Brózda-Wiśniewska /
Dokumenty z Archiwów Narodowych w Londynie dotyczące śmierci gen. Sikorskiego /fot. Jolanta Brózda-Wiśniewska /

Żeby śledztwo w sprawie śmierci gen. Sikorskiego było rzetelne, musi dojść do kwerendy w archiwach brytyjskich. Tutejsze Archiwa Narodowe (The National Archives, kiedyś nazywane Public Record Office; odpowiednik polskiego Archiwum Państwowego) mieszczą się dziś w wielkim nowoczesnym budynku w dzielnicy Kew Gardens, w południowo-zachodniej części Londynu. Odwiedzają je naukowcy i studenci, ale także np. pasjonaci genealogii rodzinnych.

Od pewnego czasu można się ubiegać o wgląd w niektóre materiały do niedawna niedostępne, np. dokumenty ze śledztw. Umożliwia to Freedom of Information Act, Ustawa o wolności informacji, która zniosła tzw. "regułę 30 lat", według której państwowe dokumenty udostępniano publicznie dopiero po trzech dekadach od ich powstania.

Jednak ustawa ma wiele furtek, za którymi informacje można ukryć. I tak może być z katastrofą w Gibraltarze.

Luki w dokumentach

Wizytę w National Archives zaczynamy od przejrzenia internetowego katalogu. Na hasło "Sikorski" wyszukiwarka podaje ok. 120 dokumentów pochodzących m.in. z gabinetu rządowego (Cabinet Office), ministerstw spraw zagranicznych, obrony i lotnictwa, a także z RAF, Security Service i gabinetu premiera. Spośród tych, które dotyczą katastrofy w Gibraltarze, do najważniejszych należą materiały ze śledztwa z 1943 r., prowadzonego niedługo po śmierci Sikorskiego. W grupie dokumentów Security Service można znaleźć utajniony do 2006 r. raport ze śledztwa w sprawie ewentualnego zamachu na generała - umorzonego z braku dowodów. Wszystkie materiały można przeglądać w czytelni, samodzielnie fotografować albo zamówić płatne kopie.

Kolejna grupa dokumentów pochodzi z przełomu lat 60. i 70., kiedy w Wlk. Brytanii pojawiła się fala podejrzeń i dyskusji dotyczących przyczyn śmierci generała. Wywołał je dramat Rolfa Hochhutha "Żołnierze" , w którym oskarżył on Churchilla o zamordowanie Sikorskiego, i książka "Zamach" historyka Davida Irvinga, z podobną tezą.

Niektóre z tych dokumentów zostały odtajnione dopiero w 2000, 2002, 2006, a nawet w tym roku. Gdy w lipcu byłam po raz pierwszy w archiwum, dwie teczki z Cabinet Office (z 1969 r.) były jeszcze niedostępne, a opisowi w internecie towarzyszyła notka "retained by Department under Section 3.4". Oznacza to, że według rządowych zasad utajniania są to materiały "drugiego stopnia tajności" (zawierające osobiste informacje o osobach, np. adresy, dane finansowe).

Kłopotliwy ekspert RAF

Mail do biura prasowego National Archives z pytaniem, dlaczego te teczki są niedostępne, pozostał bez odpowiedzi. Jednak już pod koniec lipca notka w katalogu zmieniła się na "retained until 2008"(wstrzymane do 2008 r.) - i można było je zamówić.

Ale w czytelni - niespodzianka. Kilkunastu kartek w teczkach brakuje. Zamiast nich są szare karty z notkami, że są ciągle niedostępne: "closed under Freedom of Information Act 2000". Z opisów wynika, że chodzi o listy.

Na pytanie, dlaczego w teczce są luki, pracownik archiwów odpowiada, że to sprawa Cabinet Office. A zresztą, według Freedom of Information Act, każdy minister ma prawo weta przeciw ujawnianiu informacji.

Ale co takiego jest w teczkach z lat 60. i 70., że dłużej niż inne pozostawały niedostępne? Materiały, które dla brytyjskiego rządu mogły być 40 lat temu kłopotliwe. Mowa o tzw. "raporcie Wilsona" i notatkach ze spotkania w Cabinet Office w styczniu 1969 r. Mówiło się na nim o słabych punktach śledztwa z 1943 r. (tego, które wykluczyło sabotaż). Tymczasem ekspert z RAF Robin Hooper twierdził, że sabotażu wykluczyć nie można.

Z dokumentów można wyczytać sugestie korespondujących ze sobą urzędników, że upublicznianie takich wniosków byłoby wodą na młyn dla Hochhutha i Irvinga. Dlatego akta utajniono (warto wspomnieć, że m.in. kopie "raportu Wilsona" trafiły do Archiwum Akt Nowych w Warszawie w 2002 r., dzięki pracy Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej pod honorowym przewodnictwem Jana Nowaka-Jeziorańskiego).

Mają czy nie mają?

Jeśli więc dokumenty rzucające nowe światło na sprawę w ogóle w Wielkiej Brytanii istnieją, to gdzie?

Badacze snują różne domysły. Wiadomo, że dokumenty wywiadu i kontrwywiadu (MI6 i MI5) są tajne z zasady. Prof. Jacek Tebinka, historyk z Uniwersytetu Gdańskiego, twierdził jednak na łamach "Gazety Wyborczej", że nie spodziewa się odnalezienia tam przełomowych materiałów: "Utajnienie nie ma znaczenia, bo śledztwo w sprawie katastrofy samolotu Sikorskiego było w kompetencji władz wojskowych" - mówił. Innego zdania jest Dariusz Baliszewski, którego ówczesny premier Jerzy Buzek poprosił o sporządzenie ekspertyzy, o jakie akta polskie władze mogłyby jeszcze prosić Brytyjczyków.

A może Instytut Sikorskiego w Londynie przechowuje coś cennego? - Mamy m.in. akt zgonu generała, kopię materiałów ze śledztwa z 1943 r. - wymienia dr Andrzej Suchcitz, kierownik archiwum w Instytucie. Po ewentualne nieznane dokumenty odsyła do władz brytyjskich.

- Coś musi być w dokumentach Zarządu Operacji Specjalnych [Special Operations Executive, SOE, prowadził tajne operacje w okupowanej Europie - red.] - tak twierdzi z kolei David Irving w mailu do "Tygodnika". Gdy kilkadziesiąt lat temu Irving pisał swoją książkę (po 1989 r. ukazała się także w Polsce), z państwowych dokumentów brytyjskich korzystał w ograniczonym stopniu i nie starał się o dostęp do utajnionych materiałów. Z przesłanych "Tygodnikowi" fragmentów jego niepublikowanych pamiętników wynika, że bazował na relacjach świadków, materiałach CIA czy też na dokumentach, które posiadali świadkowie lub ich rodziny. Jednak szlaki poszukiwań Irvinga nie prowadzą do twardych dowodów w sprawie Sikorskiego.

Jak i o co pytać?

Gdzie zatem szukać i jak? Prof. Jan Ciechanowski, który był wiceprzewodniczącym wspomnianej Polsko-Brytyjskiej Komisji Historycznej (i pierwszy dotarł do "raportu Wilsona" z 1969 r.) mówi "Tygodnikowi", że jeśli IPN zwróci się do władz brytyjskich z prośbą o dostęp do nieujawnionych jeszcze akt, może to nie wystarczyć. - Sprawa musi być załatwiona na najwyższym szczeblu rządowym - uważa (patrz wypowiedź obok).

Prof. Ciechanowski opowiada "Tygodnikowi" o kulisach pracy komisji. Otóż miała ona czasowy dostęp do tajnych dokumentów wywiadu brytyjskiego dlatego, że premier Buzek poprosił o to Tony’ego Blaira. Prowadzone też były rozmowy szefów MSZ. Dziś profesor uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby powołanie wspólnej komisji, która przebadałaby dokumenty i je opublikowała.

Historyk ten uważa, że jest o co pytać Anglików. I dodaje: - Najpierw trzeba wiedzieć, o co pytać i jak. I trzeba wobec Anglików być grzecznym i nieustępliwym. Oni szanują tych, którzy walczą o swoje prawa.

A na dalszą kwerendę odsyła do archiwów w Rosji.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2008