Polska wsobna

Odmowa przyjmowania uchodźców to nie sposób na poprawę bezpieczeństwa.

25.03.2016

Czyta się kilka minut

Po zamachach w Brukseli wzmocniono patrole na warszawskim lotnisku im. Chopina, 22 marca 2016 r. / fot. Bartłomiej Zborowski / PAP
Po zamachach w Brukseli wzmocniono patrole na warszawskim lotnisku im. Chopina, 22 marca 2016 r. / fot. Bartłomiej Zborowski / PAP
Premier Beata Szydło zadeklarowała, że Polska nie przyjmie uchodźców. Z wielu możliwych reakcji na zamachy w Brukseli pani premier wybrała najgorszą z możliwych.

Nie dlatego, że nie ma związków między brukselskimi i wcześniej paryskimi zamachami a napływem uchodźców. Są, o czym za chwilę. Reakcja jest jednak bezsensowna z politycznego punktu widzenia. W kraju rząd PiS nie musi nikogo przekonywać, że najchętniej nie przyjąłby ani jednego uchodźcy z Bliskiego Wschodu – wszyscy i tak o tym wiedzą, i wielu Polaków popiera takie stanowisko.

Natomiast za granicą po raz kolejny ustawiliśmy się w roli państwa wsobnego, dla którego hasło „nasza chata z kraja” jest jednym z fundamentów polityki zagranicznej. Nikt nie domagał się od pani premier żadnej deklaracji, żadne inne państwo Unii nie wypowiedziało się w tak kategoryczny sposób. Dlaczego więc akurat polski rząd uznał za stosowne ogłosić wszem wobec, że kto jak kto, ale my to nikogo? Dlaczego władza, która czuje, że w ciągu kilku miesięcy stała się – słusznie czy nie, to odrębna sprawa – symbolem ideologicznych skrajności i łamania zasad demokracji w Unii Europejskiej, dobija samą siebie wygłaszając kompletnie niepotrzebne zdanie? Za nim wygodnie schowają się przywódcy innych państw Unii, którzy, podobnie jak Polska, nie chcą przyjmować uchodźców, a usta mają pełne frazesów o europejskiej solidarności i współczuciu dla ofiar wojen. Będą nam wdzięczni, choć oficjalnie skrytykują. Jeśli zła dyplomacja jest umiejętnością wyszukiwania sobie wrogów w niesprzyjających warunkach politycznych przy użyciu wszystkich dostępnych środków, to polski rząd po raz kolejny dowiódł, że nie doceniamy jego zdolności.

Czy zatem Polska powinna przyjąć wszystkich uchodźców, których „zakontraktował” poprzedni rząd? Nie wiem. Przyjęcie uchodźców ma sens tylko wtedy, jeśli obie strony są przekonane, że warto to zrobić. Uchodźca musi chcieć zamieszkać w Polsce, zaakceptować prawo u nas obowiązujące i przyjąć do wiadomości, że w dalszej perspektywie on i jego dzieci staną się Polakami. Natomiast władze Polski powinny zapewnić możliwość tak pojętej integracji. Musimy być gotowi na przyjęcie dzieci nowych przybyszów do szkół (czyli przede wszystkim nauczyć ich polskiego), dać im zatrudnienie i mieszkanie – nie w obozie dla uchodźców, tylko w normalnym środowisku.

Władze i instytucje społeczeństwa obywatelskiego powinny również podjąć próbę zmiany niechętnych postaw Polaków wobec imigrantów. Jeszcze pół roku temu większość Polaków nie miała zdania na temat uchodźców. Nikt nie interesował się nimi – podobnie jak nikt nie interesował się bliskowschodnimi uchodźcami w Niemczech, Francji czy Austrii. Jednak od września 2015 r. i wybuchu kryzysu uchodźczego w Europie polscy politycy różnych partii oraz wielu komentatorów narzuciło sposób opisu kryzysu, który eksploatował strach przed obcym. To spowodowało, że wielu Polaków utożsamia uchodźców z terrorystami, a każdy akt przemocy na kontynencie traktowany jest jako dowód na to, że przyjęcie choćby jednej ofiary wojny wiąże się z zagrożeniem terrorystycznym dla Polski. Polityka zredukowała ludzi i ich cierpienie do pionków w partyjnych rozgrywkach.

Tymczasem przyjęcie niewielkiej grupy uchodźców precyzyjnie zweryfikowanych przez polskie służby bezpieczeństwa poza granicami kraju (wstępnie mowa była o stu osobach na kwartał) zrobiłoby wizerunkowi Polski lepiej niż kosztowna kampania PR-owska. Nie chodzi o wyrywanie się przed szereg, ale o drobny symbol i uciszenie sumienia. Skoro nie stać nas na nic więcej, dobre i to.

Pozostaje cała sfera zabezpieczenia Polski przed realnym zagrożeniem ze strony terrorystów. Nikomu nie wolno ignorować faktów, a świadczą one o tym, że wśród uchodźców są terroryści. Salah Adbeslam przebywał na Węgrzech i rekrutował tam członków swojej siatki, podobnie kilku innych zamachowców z Paryża. Nie jest sensowny argument, że zaledwie kilku wśród ponad miliona imigrantów i uchodźców stanowi zagrożenie. Tych kilku, kilkunastu czy kilkudziesięciu wystarczy, by siać grozę w Europie.

Odpowiedzią na zagrożenie powinno być znaczące zaostrzenie przepisów dotyczących bezpieczeństwa, i to – owszem – za cenę ograniczenia wolności jednostek. Inaczej się nie da; natomiast z pewnością można chronić państwo i jego obywateli przed terroryzmem, nie niszcząc istoty demokracji i pewnych podstawowych swobód politycznych, jak prawo do zgromadzeń ulicznych. Świadczy o tym choćby kazus Stanów Zjednoczonych po 2001 r., a w Europie – Francji, która po latach lekceważenia zagrożeń, w reakcji na listopadowe zamachy przyjęła restrykcyjny model ochrony państwa.

Polska powinna wziąć przykład z krajów, które mają doświadczenia z ochroną przed terroryzmem, ponieważ nie jesteśmy wyspą bezpieczeństwa na oceanie europejskich niepokojów. Zbliżają się Światowe Dni Młodzieży, które potwierdzą, na ile polskie służby są gotowe do ochrony uczestników przed realnym zagrożeniem terrorystycznym. Natomiast deklaracja premier Szydło nijak się do tego zagrożenia nie ma.  

Więcej o zamachach w Brukseli w najbliższym numerze „Tygodnika Powszechnego”

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dariusz Rosiak (ur. 1962) jest dziennikarzem, twórcą i prowadzącym „Raport o stanie świata” – najpopularniejszy polski podkast o wydarzeniach zagranicznych (do stycznia 2020 r. audycja radiowej „Trójki”). Autor książek – reportaży i biografii (m.in. „Bauman… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 14/2016