Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Biskup Mirosław Milewski podczas poświęcenia odnowionego obrazu Matki Boskiej Śnieżnej w Radzyminie 2 sierpnia modlił się o ochronę przed „chorą ideologią LGTB” i ocalenie „przed naporem półnagich ludzi na ulicach polskich miast, którzy pod hasłami o równości płci przekonują, że płeć można sobie wybrać czy zmienić w dowolnym momencie”. I choć prosił też „o zachowanie naszych serc od nienawiści”, jednocześnie powtarzał fałszywe informacje, jakoby autorzy plakatów z „tęczową Maryją” rozklejali je na toaletach i śmietnikach.
Jeszcze gorzej było dzień wcześniej w Krakowie. Arcybiskup Marek Jędraszewski w homilii w trakcie mszy św. z okazji 75. rocznicy wybuchu powstania warszawskiego ogłosił nowinę o „tęczowej zarazie”, która pojawiła się na naszej ziemi, a ma naturę taką samą jak komunistyczna „czerwona zaraza”, niewoląca Polskę po II wojnie światowej. Kazanie dostało oklaski zgromadzonych w bazylice Mariackiej i liczne głosy poparcia w prawicowych mediach. Wzbudziło także zdecydowane głosy oburzenia i protesty – najbardziej wymownym ich świadectwem była milcząca demonstracja przed krakowską kurią.
Modlitw, w których ludzie posługujący się symbolem tęczowej flagi są przedstawieni w tak negatywnie wykrzywiony sposób, albo słów, których użył krakowski metropolita – kojarząc ich z zarazą i komunistycznym zniewoleniem, które zbierało tu swe krwawe żniwo – nie wygłasza się niewinnie. Ich konsekwencją będzie dalszy wzrost brutalności, wrogości i przemocy wobec osób LGBT+, a prawem rykoszetu liberalna część Polaków odpowie wrogością wobec kleru i Kościoła.
Ale nie tylko o światopoglądowy spór tu chodzi. „Nowina”, którą głosili biskupi, niewiele ma wspólnego z Ewangelią. Jest bowiem nowiną o złu, które jakoby otacza katolików i zagraża ich tożsamości. I łatwo może prowadzić do walki z innymi ludźmi w poczuciu własnej czystości moralnej.
Jezus natomiast głosił, że nadchodzi dobro – „bliskie jest królowanie Boga”. Owszem, nie pomijał negatywnych aspektów rzeczywistości, ale prowadził słuchaczy – „nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię” – do rozpoznania niedoskonałości w sobie, przezwyciężania własnego egoizmu i bezwarunkowej miłości każdego człowieka.
Sam wyrzekł się przemocy i umarł na krzyżu. ©℗
CZYTAJ TAKŻE