Polityka historyczna dla delfinów

Polityka historyczna zawsze w każdej społeczności jest obecna. Czasem przybiera postać prymitywnej propagandy i manipulacji, czasem jest próbą zmierzenia się ze sprawą tak trudną, jak dla Niemców nazistowska przeszłość czy dla nas prawda o Jedwabnem.

26.09.2016

Czyta się kilka minut

 /
/

W roku 1981 pracujący w Bibliotece Watykańskiej historyk powiedział mi, że papież zlecił mu i jego współpracownikom zbadanie historycznych podstaw klasycznych zarzutów stawianych Kościołowi, jak te dotyczące działalności inkwizycji, wypraw krzyżowych, traktowania w Kościele kobiet itp. Wspomniał też, że byli w Watykanie tacy, którzy zniechęcali go do tej pracy, twierdząc, że nie warto, nawet nie należy rozgrzebywać przykrych spraw z przeszłości. Dziś wiadomo, że Jan Paweł II już wtedy, z dwudziestoletnim wyprzedzeniem, przygotowywał historyczne „oczyszczenie pamięci” Kościoła.

Znakiem owego oczyszczenia była uroczysta liturgia pokutna 12 marca 2000 r. pod przewodnictwem papieża w Bazylice św. Piotra z wyznaniem popełnianych przez ludzi Kościoła win i przeproszeniem Boga za to, że niekiedy w imię wiary i moralności posługiwali się metodami nieewangelicznymi, za grzechy, które „rozerwały jedność Ciała Chrystusa i zraniły braterską miłość”, za winy popełnione w stosunku do Izraela, za słowa i czyny, które, „dyktowała pycha, nienawiść i żądza panowania nad innymi”, za niechęć do wyznawców innych religii i do słabszych grup społecznych, jak imigranci i Cyganie, za grzechy godzące w godność kobiety, za ranienie ludzkiej godności i deptanie praw człowieka, za bierne przyzwalanie na zło, pokładanie ufności w bogactwie i pogardzanie „maluczkimi”. To publiczne uznanie win ludzi Kościoła było „polityką historyczną” Jana Pawła II, której, wbrew sugestiom części otoczenia, twardo się trzymał. Jubileuszowy akt pokuty wskazał, że nie wszystko w przeszłości Kościoła można – jak to się działo – idealizować i nie wszystkiego trzeba do upadłego bronić. Uznanie przez Kościół, że w jego historii obok kart chwalebnych były i mniej chwalebne, czy wręcz haniebne, nie zaszkodziło mu, lecz przydało wiarygodności.
Odczytanie przeszłości objaśnia sens teraźniejszości i kształtuje postawy ludzi dzisiaj. Jakaś polityka historyczna zawsze w każdej społeczności jest obecna. Czasem przybiera postać prymitywnej propagandy i manipulacji, czasem jest próbą zmierzenia się ze sprawą tak trudną, jak dla Niemców nazistowska przeszłość czy dla nas prawda o Jedwabnem.

Orwellowska wizja manipulowania przeszłością na zawsze pozostanie ostrzeżeniem dla tych, którzy mają władzę. Przypomnijmy, że w książce „Rok 1984” opisane jest Ministerstwo Prawdy zajmujące się fałszowaniem informacji o przeszłości. Czuwa ono nad tym, żeby nieustannie okłamywać obywateli w celu ukrycia wszelkich kłamstw czy pomyłek Partii i Wielkiego Brata. W jego gestii leży oczywiście produkcja literatury, filmów i rozrywki. Orwellowska satyra doprowadzająca sytuację do absurdu to ostrzeżenie przed niebezpieczeństwem manipulowania historią. Polityka historyczna, która obywatelom daje wgląd we wcześniej pomijane czy fałszywie przedstawiane obszary historii (jak u nas w latach PRL-u), jest nie do przecenienia. Gorzej, jeśli temu będzie towarzyszyć eliminowanie ze społecznej pamięci lub deformowanie w imię ideologii innych rozdziałów historii.

W uprawianiu historii najnowszej, jak sądzę, należy pamiętać o nieuniknionej konfrontacji z aktorami i ze świadkami historycznych wydarzeń, nie mówiąc o zachowanych dokumentach. Poprawną politycznie „wersję oficjalną” można uporczywie – a nawet do czasu z sukcesem – sączyć do głów ludziom nie najlepiej znającym przebieg wydarzeń, lecz historia zmanipulowana ad usum Delphini (łac. „na użytek Delfina” – tak określano wydania klasyków łacińskich specjalnie cenzurowane dla syna Ludwika XIV) zawsze prędzej niż później zostanie skompromitowana. A z nią razem – manipulatorzy. ©℗


CZYTAJ TAKŻE:

Dr Jarosław Szarek, prezes IPN: W planach mamy publikację „Wokół Jedwabnego” po angielsku. Gdybyśmy chcieli ukrywać ciemne strony naszej historii, przecież byśmy tego nie robili. Chcemy tylko, by wobec Polski zachowano proporcje zgodnie z prawdą.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 40/2016