Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Nawet wtedy, kiedy posłanka Anita Błochowiak powtarza w TV jak nakręcona (przez kogo?) lalka, że na głosowanie komisji śledczej w sprawie Rywina nie wolno się obrażać, wyczuć można istnienie tej innej przyczyny. Bo po pierwsze, nazwanie tego głosowania “kpiną" nie jest obrażaniem się, tylko trafną oceną, po drugie prześlepianie bijących w oczy faktów ujawnionych przez komisję, nie może być tylko niedoborem IQ.
Ogólnie i najprościej rzecz ujmując, powiedzieć by można, że ową istotną przyczyną jest wadliwe rozumienie słowa “polityka", błędna koncepcja tego, czym jest, i czemu winna służyć polityka, brak namysłu nad tym, że dla was to igraszka, nam chodzi o życie. Jeśli się ją widzi wyłącznie jako grę, której wynikiem ma być dorwanie się do władzy, i to grę pozbawioną reguł - to naturalnie możliwe są wszelkie kłamstwa i nikczemności, ale też wszelkie niedorzeczności: głupota nie ma tu bowiem granic. Jeśli natomiast rozumieć politykę jako pomoc, udzielaną w miarę sił, do rozkrzewiania się dobra wspólnego (tj. dobra człowieka jako istoty społecznej), to w tej grze reguły podstawowe dyktuje rzeczywistość, respekt dla niej, więc także prawdomówność: ten respekt dla prawdy jest dla rujnującej głupoty istotną zaporą.
Do polityków różnej maści skierowałbym zatem chętnie taki apel (gdyby w ogóle chcieli słuchać banalnych apeli niepolitycznych zjadaczy chleba): panie i panowie, usiądźcie na chwilę spokojnie i zastanówcie się, po co właściwie uprawiacie politykę? I czy zdajecie sobie sprawę, jak zaraźliwy jest przykład, który idzie z góry? Więc przez chwilę rozważcie, czy macie na oku tylko grę na rzecz interesu własnego lub grupowego, czy też widzicie w rozwojowej perspektywie kraj, w którym warto jest żyć i pracować, gdzie ludzie mogą się darzyć życzliwym zaufaniem i szacunkiem, gdzie gościnność nie jest pustym frazesem, kraj, którego obywatele, wędrujący po świecie, słuchani są i witani z uwagą i z sympatią, bo sami potrafią uwagą i sympatią darzyć innych.
To nie jest naiwna i wyssana z palca utopia. Przeżyliśmy nie tak dawno podobne chwile. Kto był na Błoniach Krakowskich w czasie pierwszej pielgrzymki Papieża do Polski, kto podróżował w tamtym czasie i słyszał na różne sposoby, ale z podobną nadzieją wymieniane nazwisko Wałęsy, ten wie, o czym mówię.
Jak nas uczy historia, specjalizujemy się w marnowaniu szans. Kiedy sobie przypomnieć, jak ogromne szanse otwarła nam “Solidarność" i spojrzeć na dzisiejszych Polaków i na ich preferencje polityczne...
Panie i panowie, wyborcy i wybrańcy, bardzo by to było zdrowo, żebyście mogli choć raz na miesiąc usiąść spokojnie i pomyśleć, co to jest polityka? I w jakim celu, zatem w jakim stylu, i z jakimi nadziejami ją uprawiacie?