Polityka

Nawet zaciekły pesymista, przygnębiony poziomem IQ naszego parlamentu, niełatwo uwierzy, że zadziwiające wystąpienia niektórych posłów trzeba zrzucić jedynie na karb niziutkiego poziomu owego IQ (współczynnika inteligencji), że obok nie kryje się jakaś inna przyczyna.

06.06.2004

Czyta się kilka minut

Nawet wtedy, kiedy posłanka Anita Błochowiak powtarza w TV jak nakręcona (przez kogo?) lalka, że na głosowanie komisji śledczej w sprawie Rywina nie wolno się obrażać, wyczuć można istnienie tej innej przyczyny. Bo po pierwsze, nazwanie tego głosowania “kpiną" nie jest obrażaniem się, tylko trafną oceną, po drugie prześlepianie bijących w oczy faktów ujawnionych przez komisję, nie może być tylko niedoborem IQ.

Ogólnie i najprościej rzecz ujmując, powiedzieć by można, że ową istotną przyczyną jest wadliwe rozumienie słowa “polityka", błędna koncepcja tego, czym jest, i czemu winna służyć polityka, brak namysłu nad tym, że dla was to igraszka, nam chodzi o życie. Jeśli się ją widzi wyłącznie jako grę, której wynikiem ma być dorwanie się do władzy, i to grę pozbawioną reguł - to naturalnie możliwe są wszelkie kłamstwa i nikczemności, ale też wszelkie niedorzeczności: głupota nie ma tu bowiem granic. Jeśli natomiast rozumieć politykę jako pomoc, udzielaną w miarę sił, do rozkrzewiania się dobra wspólnego (tj. dobra człowieka jako istoty społecznej), to w tej grze reguły podstawowe dyktuje rzeczywistość, respekt dla niej, więc także prawdomówność: ten respekt dla prawdy jest dla rujnującej głupoty istotną zaporą.

Do polityków różnej maści skierowałbym zatem chętnie taki apel (gdyby w ogóle chcieli słuchać banalnych apeli niepolitycznych zjadaczy chleba): panie i panowie, usiądźcie na chwilę spokojnie i zastanówcie się, po co właściwie uprawiacie politykę? I czy zdajecie sobie sprawę, jak zaraźliwy jest przykład, który idzie z góry? Więc przez chwilę rozważcie, czy macie na oku tylko grę na rzecz interesu własnego lub grupowego, czy też widzicie w rozwojowej perspektywie kraj, w którym warto jest żyć i pracować, gdzie ludzie mogą się darzyć życzliwym zaufaniem i szacunkiem, gdzie gościnność nie jest pustym frazesem, kraj, którego obywatele, wędrujący po świecie, słuchani są i witani z uwagą i z sympatią, bo sami potrafią uwagą i sympatią darzyć innych.

To nie jest naiwna i wyssana z palca utopia. Przeżyliśmy nie tak dawno podobne chwile. Kto był na Błoniach Krakowskich w czasie pierwszej pielgrzymki Papieża do Polski, kto podróżował w tamtym czasie i słyszał na różne sposoby, ale z podobną nadzieją wymieniane nazwisko Wałęsy, ten wie, o czym mówię.

Jak nas uczy historia, specjalizujemy się w marnowaniu szans. Kiedy sobie przypomnieć, jak ogromne szanse otwarła nam “Solidarność" i spojrzeć na dzisiejszych Polaków i na ich preferencje polityczne...

Panie i panowie, wyborcy i wybrańcy, bardzo by to było zdrowo, żebyście mogli choć raz na miesiąc usiąść spokojnie i pomyśleć, co to jest polityka? I w jakim celu, zatem w jakim stylu, i z jakimi nadziejami ją uprawiacie?

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 23/2004