Pokolenie ciągłej niestabilności

Pierwsza generacja, która wyrosła już za istnienia niepodległej Ukrainy, coraz mocniej zaznacza swoją pozycję w społeczeństwie i domaga się zmian. Jednym z jego głosów stała się raperka Alyona Alyona.
z Kijowa i Charkowa

27.05.2019

Czyta się kilka minut

Alona Sawranenko – czyli Alyona Alyona – na koncercie w Charkowie, maj 2019 r. / PAWEŁ PIENIĄŻEK
Alona Sawranenko – czyli Alyona Alyona – na koncercie w Charkowie, maj 2019 r. / PAWEŁ PIENIĄŻEK

W jednym z charkowskich klubów publika na zmianę szaleje z zachwytu lub stoi jak wryta i wpatruje się w występującą na scenie raperkę Alyonę Alyonę. Aż trudno uwierzyć, że jeszcze kilka miesięcy temu dziewczyna miała taką tremę, że trzęsła się ze strachu i ledwo była w stanie spamiętać słowa. Teraz wygląda, jakby na scenie występowała od zawsze.

Ubrana w czarny dres, koszulkę, szorty i szlafrok bokserski, na którym wyszyto jej sceniczny pseudonim (czasem pisany małymi literami), w blasku kolorowych świateł energicznie wykonuje kolejne utwory z nowego albumu „Puszka”. Słowo to po ukraińsku oznacza działo lub – w tym kontekście – po prostu coś wybuchowego.

Alyona Alyona porywa swoim szybkim flow – płynnym rapowaniem, dobrze dopasowanym do muzyki. Potrafi wpasować się w różne bity, dobrze nawiązuje kontakt z publiką. W trakcie występów podchodzi do fanów, przybija piątki, a po koncercie – chociaż zgrzana i zmęczona – znajduje czas na zdjęcia i rozmowę. Nie tworzy dystansu, jak wiele innych gwiazd. Chce tę bliskość trzymać i pozostać taka, jaką była rok temu, gdy niemal nikt o niej nie słyszał.

Ma 28 lat i w swoich utworach zwraca się do równolatków. W pewnym sensie przemawia też w ich imieniu. W utworze „Otwieraj” śpiewa:

Dzikie, dzikie podniecenie, zahartowany duch
Moje pokolenie rozpoczyna swój ruch
Przewracamy starą stronę
Stawki są maksymalne w dzisiejszej grze.

Można też powiedzieć, że wzywa, by starsze generacje – rodziców i dziadków – usłyszały młodych.

– Mamy prawie trzydzieści lat. Już zakończyliśmy naukę, już pracowaliśmy w różnych miejscach i mamy doświadczenie – mówi Alyona Alyona „Tygodnikowi”. – To pokolenie, które już potrafi robić swoje, nie naśladuje tych, którzy przyjęli ich do pracy. Samo potrafi ją wykonywać i wprowadzać zmiany. Ma dzieci i chce, żeby zostały wychowane nie przez sowieckich rodziców, tylko wolnych Ukraińców.

Jak przedszkolanka została gwiazdą

Alona Sawranenko, bo tak nazywa się raperka, jest niemal równolatką ukraińskiego państwa. Urodziła się w 1991 r., na kilka miesięcy przed rozpadem Związku Sowieckiego. To właśnie opisywanie codziennych problemów i ambicji młodego pokolenia wydaje się być jednym z powodów, dla których raperka cieszy się tak dużą popularnością.

Przyszła na świat w miejscowości Kapitaniwka w obwodzie kirowogradzkim, w centralnej Ukrainie (po 2014 r., po dekomunizacji i derusyfikacji, stolica obwodu zmieniła nazwę z Kirowohrad na Kropywnycki). Kapitaniwka to coś pomiędzy wioską a miasteczkiem; takie miejsca noszą nazwę „osiedli typu miejskiego”; zamieszkuje ją raptem 2500 osób.

Jeszcze jako dziecko wraz z rodzicami przeprowadziła się do obwodu kijowskiego. Gdy miała 15 lat, przyjeżdżała do Kijowa handlować na bazarze, gdzie sprzedawała torebki i buty. Pracę zmieniała kilkakrotnie. Była m.in. kasjerką, sprzątaczką i sprzedawczynią. Studiowała na jednym z prowincjonalnych uniwersytetów, gdzie skończyła psychologię i pedagogikę. Rozpoczęła pracę w przedszkolach i w ciągu czterech lat pracowała w dwóch. Jeszcze do niedawna była dyrektorką placówki we wsi Dereniwka w okolicach Kijowa, zamieszkanej przez mniej niż 500 osób.

Zrezygnowała z pracy wkrótce po ukazaniu się pierwszego klipu, bo popularność przyszła szybko i ciągle musiała brać wolne. Dopiero niedawno przeprowadziła się do stolicy. Ale, jak mówi, często jeździ do Barysziwki, gdzie mieszkają jej rodzice.

Od dawna próbowała sił w rapie. Pierwsze teksty pisała, mając 12 lat. Były to wiersze bez muzyki, ale czytała je tak, jakby rapowała. Po przeprowadzce do obwodu kijowskiego poznała koleżanki, które o tym gatunku muzyki wiedziały więcej. Nagle rap wypełnił jej życie. Kupowała płyty, odkrywała kolejne zespoły i wykonawców, takich jak 2Pac, N.W.A. czy Wu-Tang Clan. Także rosyjskie grupy, których słucha do dziś. Zafascynował ją teledysk „Gangsta Paradise” rapera Coolio, a Eminem stał się jednym z jej ulubionych wykonawców.

– Nie znałam dobrze angielskiego, nie rozumiałam, o czym rapują. Ale było mi wszystko jedno. Ważne, że słuchałam i to bujało – mówi dziś Sawranenko.

Pisać o rzeczach codziennych

Gdy miała 15 lat, założyła z koleżankami zespół. Pisała dla nich teksty. Ściągnęła z internetu specjalny program i próbowała tworzyć muzykę. Raz nawet wystąpiły. Potem, gdy pojechała na uniwersytet, poznała studentów z prowizorycznym studiem nagrań.

– Mieli taki długi mikrofon, jak nieraz mają dziennikarze. Przed nimi stała rama od głośnika, na którą była naciągnięta pończocha mamy. Tak nagrywaliśmy – wspomina.

Od rapu na dwa lata odwiodła ją praca w przedszkolu. Jak twierdzi, poświęcała jej bardzo dużo czasu i nie wyrabiała się w godzinach roboczych. Pracę zanosiła do domu, bo planowała i szykowała zajęcia na kolejny dzień. – Wówczas nie miałam kiedy pisać rapu ani nawet go słuchać. Przestałam szukać bitów – mówi. – Rozumiałam, że jeśli zajmę się muzyką, to nie wykonam swojej pracy.

Wspomina, że z czasem wdrożyła się do zawodu przedszkolanki i nie musiała już poświęcać się temu także w domu. Pojawił się wolny czas, mogła wrócić do muzyki. Zrezygnowała z rapowania po rosyjsku na rzecz ukraińskiego. Jak twierdzi, od razu łatwiej się pisało. Nagrywała zwrotki i refreny pod muzykę, którą znajdowała w internecie. W cztery miesiące stworzyła płytę. To jednak wciąż nie było to, czego szukała. – Tworzyłam go, ale z myślą, że będą go słuchać chłopcy i muszą go docenić, muszą powiedzieć, że jestem super raperką – mówi. – To był rap dla raperów.

Taka muzyka nie trafiała do wielu odbiorców. Szczególnie że bywała przesadnie ambitna. – Myślałam, że w rapie musi być dużo filozofii. Czasami pisałam takie teksty, których sama nie rozumiałam – opowiada Sawranenko.

Szukała dalej pomysłu na siebie. W końcu stwierdziła, że nie ma co kopać głęboko, skoro tyle rzeczy znajduje się na powierzchni. Zaczęła pisać o codziennych rzeczach, prostych, które były wokół niej, ale robiła to swoimi słowami. Postanowiła skończyć z udawaniem.

– Nie jestem studolarówką, żeby się wszystkim podobać – mówi Sawranenko.

Tym podbiła serca fanów.

Rybki

Po kilkunastu utworach, którym towarzyszą okrzyki, taniec i skakanie, w charkowskiej sali klubowej panuje skwar. Sawranenko żegna się z publiką. Fani skandują jej imię. Wraca na scenę i zapowiada, że wykona jeszcze jeden utwór w nowej aranżacji, ale pod warunkiem, że będą tańczyć „jak nigdy wcześniej”. To kolejna odsłona jej szlagieru „Rybki”. Fanów nie trzeba długo namawiać – od pierwszej sekundy są w ruchu.

Pod pozornie błahym tytułem i długim, powtarzającym się refrenem, jest drugie dno. W tej piosence rybami są kobiety, którym należy się szacunek, a nie pogardliwe określenia. To właśnie „Rybki” spowodowały, że o Sawranenko stało się głośno. W październiku 2018 r. ukazał się teledysk do piosenki i szybko stał się hitem (na YouTubie wyświetlono go 1,7 mln razy). Jest bardzo niskobudżetowy. Nagrany na telefonie komórkowym, grafika przypomina czasy starych pecetów, a w tle od czasu do czasu pojawia się bohater kreskówek marynarz Popeye. Sawranenko, która jest korpulentna, występuje tam w pomalowanym srebrną farbą stroju kąpielowym i rapuje na skuterze wodnym.

O „Rybkach” i ich wykonawczyni stało się natychmiast głośno. Na Ukrainie nie ma zbyt wielu raperów, a tym bardziej kobiet. Ze świecą szukać takich, które rapują po ukraińsku. Do tego Sawranenko rzuciła wyzwanie popularnej tendencji w ukraińskim show-biznesie, by kobieta bardziej przyciągała wyglądem niż muzyką. W „Rybkach” wyśmiewa ten trend poprzez świadomie wykreowany kiczowaty blichtr, tak powszechny w teledyskach na całym świecie.

To właśnie po sukcesie tego teledysku zaczęła się jej kariera. Teraz jeździ z koncertami po Ukrainie i innych krajach (jej trasa koncertowa po Polsce jest zaplanowana na jesień). Do dzisiaj ukazało się siedem teledysków (w tym dwie aranżacje „Rybek”) i album.

Poruszane przez Sawranenko tematy to przeszłość, dom i rodzina.

W „Opuszczam swój dom” mówi o tym, co w ostatnich latach dotyka miliony Ukraińców. Jednych do opuszczenia domu zmusiła trwająca od 2014 r. wojna (w kraju jest ok. półtora miliona tzw. przesiedleńców wewnętrznych), innych pragnienie lepszego życia. Próbują swoich sił za granicą (ponad milion żyje i pracuje w Polsce), a niektórzy w innych częściach kraju. Nieprzypadkowo to właśnie „Opuszczam swój dom” cieszy się największą popularnością na YouTubie (3,1 mln wyświetleń).

– Mój album jest przede wszystkim o tym, że trzeba odnaleźć siebie, ale jednocześnie nie zapominać, kim się jest – mówi „Tygodnikowi”.

Pokolenie ciągłych zmian

Alona Sawranenko nie ukrywa, że popularność ją zaskoczyła, i że nie przygotowała się do tego, co z nią robić i jak z niej korzystać. Dlatego postanowiła być ostrożna. – Rap to jedno, ale kiedy stajesz się osobą publiczną, to inna sprawa. Twoje decyzje mogą zostać wzięte za przykład – tłumaczy.

Trzeba przyznać, że jest w tym autentyczna. Ma w sobie skromność, dystans do siebie. Nie wygląda na osobę, która zachłysnęła się szybkim sukcesem. Wręcz przeciwnie – chce dać sobie czas, by przygotować się i odpowiedzialnie mówić o rzeczach dla niej ważnych. Takich jak ekologia, sprawy społeczne, kwestie równości i szacunku, ochrona zwierząt. Chce mówić o nich w swojej muzyce i poprzez media społecznościowe.

– Muszę kontrolować swoje słowa i jeśli mam jakiś pomysł, to chcę go przekazać słuchaczowi we właściwy sposób, a nie siedzieć i dukać – twierdzi. O planach na przyszłość nie chce jednak opowiadać zbyt wiele. Enigmatycznie dodaje, że wszyscy zobaczą jej działania za jakiś czas.

Jej grupą docelową są ludzie mniej więcej w jej wieku. Uważa, że jej pokolenie różni się od poprzednich generacji tym, że żyje w stanie permanentnej niestabilności. Jako przykład podaje oświatę, gdzie przez lata zmieniło się niemal wszystko – poczynając od liczby klas poprzez system oceniania.

– Nie mamy stabilności. Szukamy, jak się przystosować do tego, co się dzieje dookoła, jak przeżyć w tym świecie i pozostać sobą, gdy wszystko ciągle się zmienia – wyjaśnia.

Musieli szybciej dojrzeć

Intuicję raperki potwierdza Kateryna Sergackowa, redaktorka naczelna portalu Zaborona.

Wraz z redakcją prowadzi projekt #Pidpaluj! (#Podpalaj) poświęcony ludziom, którzy podejmują wysiłek, aby zmienić na lepsze swoje otoczenie – miasto, miasteczko, wioskę. Ich działania przedstawiają za pomocą filmów i multimedialnych reportaży. Wśród bohaterów są aktywiści społeczni, ludzie szeroko rozumianej kultury czy po prostu tacy, którzy robią coś, czego do tej pory nie było w ich miejscowości – np. rozwijają cybersport w Donbasie.

– Wyobraź sobie, że masz 30 lat, żyjesz w małym mieście, ale jednocześnie słuchasz dużo nowej muzyki, znasz trendy, rozumiesz, czym jest równość i jesteś gotowy o nią walczyć – wyjaśnia Sergackowa. – Wyobraź sobie, że wychodzisz na ulicę swojego miasteczka i widzisz, że życie tutaj jest strasznie dalekie od twoich marzeń i od wyobrażenia, czym jest miasto dostępne dla wszystkich. Aby to zmienić trzeba robić znacznie więcej i biegać znacznie szybciej od wszystkich innych.

Dziennikarka mówi, że bohaterów reportaży Zaborony łączy upór w działaniach na rzecz zmian. Wpłynęły na nich wydarzenia z ostatnich pięciu lat: protesty na kijowskim Majdanie, aneksja Krymu przez Rosję i wojna w Donbasie. Zobaczyli na własne oczy, czym jest wojna i jak żyje się w kraju, w którym się ona toczy.

Były to tragiczne doświadczenia, ale – według Sergackowej – dzięki nim młodzi dostrzegli znaczenie swoich słów i działań. Musieli szybciej dojrzeć.

Większość z bohaterów projektu ma od 30 do 35 lat. Sergackowa uważa, że to nie przypadek. – To najbardziej aktywni ludzie, którzy mogą coś zmienić, bo mają siłę, doświadczenie i praktykę – mówi. – To jest okres wczesnej dorosłości, gdy odrzuciłeś wszystkie iluzje, ale wciąż masz marzenia i jesteś gotowy działać, aby się zrealizowały.

Alona Sawranenko chce takim ludziom pomagać. Na razie poprzez muzykę. Ma nadzieję, że będzie ich motywować do działania, odwodzić od rezygnacji z postawionych celów. I razem z nimi czynić świat choć trochę lepszym. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, stały współpracownik „Tygodnika Powszechnego". Relacjonował wydarzenia m.in. z Afganistanu, Górskiego Karabachu, Iraku, Syrii i Ukrainy. Autor książek „Po kalifacie. Nowa wojna w Syrii", „Wojna, która nas zmieniła" i „Pozdrowienia z Noworosji".… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 22/2019