Poezja i Pan Pacynek

rys. M. OWCZAREK

22.05.2007

Czyta się kilka minut

Come crawling faster

obey your Master

your life burns faster

obey your Master

Master

Master of Puppets I'm pulling your strings

twisting your mind and smashing your dreams

Blinded by me, you can't see a thing

Just call my name, `cause I'll hear you scream

(Metallica "Master of Puppets")

1.

Igor Stokfiszewski co pół roku ogłasza pomysł na przemeblowanie młodej i nie tylko młodej sceny literackiej. Nawet ci, którzy z sympatią śledzili jego poczynania, nie są w stanie traktować kolejnych manifestów serio. Przy okazji dyskusji w "Tygodniku Powszechnym" mało kto pamięta, że w roku 2002 Stokfiszewski w "Ha!arcie" ogłosił wiodącą rolę poezji w literaturze polskiej za PRL--owski przeżytek i wołał o zaangażowaną prozę pod postacią nowych zaangażowanych produktów Sławomira Shutego i Doroty Masłowskiej.

"Musimy - pisał wtedy - wyzbyć się przekonania o niezbędności poezji dla funkcjonowania polskiego narodu, bo narody mają to do siebie, że w pewnych warunkach przekształcają się w społeczeństwa, te zaś potrzebują dziennikarzy, a nie poetów". Postulował więc "oddanie sprawiedliwości prozie zaangażowanej, która powinna być wydawana w dużych wydawnictwach, zmniejszenie nakładów na pisma niszowe i przekazanie ich na fundusze stypendialne dla autorów, sprowokowanie dużych gazet do rozbudowania dodatków literackich, co legislacyjnie nie jest możliwe".

Czy teraz Igor woła o zaangażowaną poezję dlatego, że Shuty, podobnie jak Masłowska, odżeglowali ku innym mentorom? Czy też tkwiący w tak zwanej niszy poeci są do tej roli lepsi, bo bardziej głodni zauważenia? Kto wie, może nawet przekuje się to na jakiś polityczno-literacki salon. Poeci - salonowe pacynki i Igor Stokfiszewski - Pan Pacynek (w wolnym tłumaczeniu na język angielski - Master of Puppets). I tylko wierszy, tylko wierszy żal.

2.

Jeżeli poezja ma jakąkolwiek siłę, wynika ona z tego, że wiersz pozostaje komunikatem silnie zindywidualizowanym, prywatnym i dzięki temu niewymiennym. Jeżeli tę konstytutywną cechę zatraca w imię na przykład jedynie słusznej ideologii, szybko osuwa się ku innym gatunkom wypowiedzi, niekoniecznie literackiej, i traci wiarygodność. Propagandowy bądź narkotyczny bełkot po blekocie może dla niepoznaki zachować wersyfikacyjny reżim, ale czytelnikowi, szczególnie polskiemu czytelnikowi poezji - trudno będzie mu wierzyć. Czytelnik bowiem zdaje się mieć nieco lepszą pamięć niż młodzi krytycy; również pamięć historyczną.

Próby wychodzenia poezji na ulice, imprezy takie jak na przykład warszawskie Manifestacje Poetyckie czy Poznań Poetów, slamy, turnieje jednego wiersza, puszczanie wierszy pisanych na bańkach mydlanych nie zmieni istoty mówienia wierszem; nie zmieni tego też typografia, wymyślny skład, posługiwanie się hipertekstem. Wiersz pozostaje paradoksalnym komunikatem jednostki do jednostki; wypowiadanym z samotności ku drugiej samotności i zarazem tę samotność przełamującym; używającym języka, a zarazem próbującym wykroczyć poza język, czyli poza granice świata, by tam zagrać na nosie Wittgensteinowi. Komunikatem, który posługuje się językiem, by opisać to, co językowi się wymyka.

Jeżeli poezja ma spełniać jakieś społeczne funkcje, musi być wiarygodna, a w obecnej sytuacji nie ma na to szansy, o ile nie pozostanie osobista, wolna i uciekająca swoim interpretatorom. Byłaby zatem w sensie społecznym marginesem, społecznością jurodiwych, która żyje ostentacyjnie innymi sprawami niż większość. Dzisiaj poezja jest skromną, ale wolną republiką; kto chce istnieć szerzej, nie tylko na peryferiach, musi płacić cenę niezależności. Wygląda, jakby Igor postanowił zapłacić tę cenę za wszystkich, a komu się nie podoba - ten za burtę.

3.

Dziś poeta, żeby istnieć w szerszym obiegu, musi stać się dystrybutorem własnej osoby/osobowości (niepotrzebne skreślić). Tabloidalna rzeczywistość domaga się tego coraz donośniej. Stąd tak wielkiego znaczenia nabrały laseczka, surdut i cylinder Jacka Dehnela. O ile jednak można zasadnie przyjąć, że insygnia liryczności Jacka Dehnela są zaledwie dodatkiem do jego pisarstwa, to zdarzają się osoby i środowiska, dla których podobne dodatki stanowią o być albo nie być w literaturze.

Z tego jednak, że Jarosław Lipszyc zajmuje się kwestiami praw autorskich, równie niewiele wynika, jak z tego, że inny poeta jest wziętym adwokatem, a inny jeszcze kierowcą autobusu PKS. Czy słuszne zaangażowanie autora ma być teraz wyznacznikiem jakości poezji? Czy poeta-geolog pracujący dla szejków naftowych nie wnijdzie do królestwa Igorowego? To oczywiście szalenie medialne sprzedawać biografię, tylko czy naprawdę chodzi o to, żeby pisma literackie zaczęły przypominać "Tinę"?

4.

Poezja nie ma żadnych powodów, by stawać w świetle jupiterów. Czy to nisza, czy szczyty Mont Blanc, wszystko jedno - niech sobie będzie mową szamanów, niech będzie pijawką na zdrowym, przaśnym ciele narodu. Pijawki mają właściwości lecznicze.

Zamiast tych dyskusji chyba lepiej czytać, ale nie generalizacje Igora Stokfiszewskiego - tylko samą poezję. Ona jest naprawdę ciekawsza. Młoda poezja tematycznie i formalnie usieciowiła się, ale w tym znaczeniu, że estetycznie pozbyła się centrów. Nie ma w niej wyraźnych dominant, trwałych struktur. Ta błogosławiona niezdolność do syntezy, poczytywana za słabość krytyki czy eskapizm, ma jeszcze inne imię - niepodległość, zasadzoną na osobistym, prywatnym gruncie. Nie rusz Igorku, nie rusz, bo kotem poszczuję!

5.

Na manifesty nie powinno się odpowiadać polemikami, tylko antymanifestami. Oto więc antymanifest w formie cytatu, podobnie jak motto, wziętego z klasyki heavy metalu:

Not a prisoner I'm a free man

And my blood is my own now

Don't care where the past was

I know where I'm going...out!

(Iron Maiden "The Prisoner")

Mówiąc krótko - nie wiem jak Państwo, ale ja wychodzę!

Radosław Wiśniewski (ur. 1974), absolwent Uniwersytetu Jagiellońskiego, mieszka w Brzegu, pracuje we Wrocławiu. Wydał trzy zbiory wierszy: "Nikt z przydomkiem" (2003), wspólnie z Dariuszem Pado "RAJ/JAR" (2005), "Albedo" (2006). Pracuje nad kolejnym zbiorem oraz książkami krytycznoliterackimi "Prozelita" (o prozie) oraz "Marszbatalion" (o poezji). Redaktor naczelny kwartalnika literackiego "Red.", Prowadzi blogi: ,

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2007