Podglądanie pseudonauki

Książka Łukasza Lamży o pseudonauce ukazała się tuż przed pandemią, w czasie której pseudonaukowe teorie zaczęły się mnożyć niemal jak wirus.

15.11.2021

Czyta się kilka minut

Łukasz Lamża / YouTube.com / copernicus center
Łukasz Lamża / YouTube.com / copernicus center

Największym bohaterem naukowym Łukasza Lamży jest Antoni van Leeuwenhoek. Ten żyjący na przełomie XVII i XVIII w. niderlandzki handlarz suknem wynalazł mikroskop – i jako pierwszy człowiek na świecie uzyskał wgląd w świat mikroorganizmów. Maleńkie życie, które zobaczył w kropli brudnej wody, w równym stopniu go zdumiało, jak zachwyciło. Na lekcjach biologii pogardliwie nazywaliśmy te żyjątka „pierwotniakami” (mało kto mógł usłyszeć o protistach), ale van Leeuwenhoek był od nas lepszym człowiekiem, bo dalekim od uprzedzeń. Wpatrywał się w ich świat chciwie, wymyślał eksperymenty, próbował swoich maleńkich towarzyszy zrozumieć i opisać ich nadspodziewanie złożone zachowania.

Książka Lamży „Światy równoległe”, wyróżniona Nagrodą Znaku i Hestii im. ks. Józefa Tischnera w kategorii publicystyki lub eseistyki na tematy społeczne, nie traktuje o protistach – choć autorowi pewnie przemknęło przez myśl, że tytuł pasowałby i do tego tematu (mikroorganizmy, które Lamża kocha równie mocno jak Leeuwenhoek, pojawiają się sporadycznie w jego poprzednich książkach). Ale gdy czytałem „Światy równoległe”, trudno było mi pozbyć się skojarzeń z tym przedziwnym życiem niewidocznym gołym okiem – i jego zapalonym badaczem.

W nagrodzonej książce Lamża zajął się pseudonauką. Dziś wiemy, że to społecznie doniosły temat, warto jednak zauważyć, że książka ukazała się tuż przed pandemią, w czasie której pseudonaukowe teorie zaczęły się mnożyć prawie tak skutecznie, jak koronawirus. Lamża zaczyna od ruchów antyszczepionkowych (mamy uwierzyć, że to przypadek?!), a potem przygląda się wyjątkowo egzotycznym wytworom ludzkiego umysłu. Pojawiają się w „Światach równoległych” m.in. metody powiększania biustu przez hipnozę, teorie płaskiej i młodej Ziemi, relacje z długich negocjacji z radiestetami, dyskusja o wpływie człowieka na zmiany klimatyczne czy wreszcie rozmaite próby uczynienia z wody… czegoś więcej – poprzez „strukturyzowanie jej atomów” czy wielokrotne rozcieńczanie w niej mikrodawek rozmaitych substancji (homeopatia). Jest nawet rozdział dla audiofilów – o wymrażaniu końcówek kabli zasilających do głośników, co według producentów ma wpływać na jakość odtwarzanych dźwięków. Jak łatwo się domyślić, nie wpływa, ale przynajmniej można na tym zarobić.

Gdy słyszymy o tym wszystkim, mamy ochotę popukać się w czoło i zająć się poważnymi rzeczami, ale siłą książki nie jest to, że autor wyzłośliwia się na temat pseudonaukowych koncepcji. Przeciwnie – Lamża do wszystkich opisywanych zagadnień podchodzi z „metodologiczną życzliwością”. Próbuje zrekonstruować poglądy ich zwolenników i zastanawia się bardzo dokładnie, dlaczego, zgodnie z najlepszym stanem dzisiejszej wiedzy, to nie może działać. W przypadku każdego z omawianych zagadnień wymaga to zresztą świetnego rozeznania w wielu dyscyplinach naukowych.

Przy okazji przemyca solidny wykład o tym, jak działa nauka. Na przykład pisząc o wspomnianych końcówkach kabli do głośników wyjaśnia, dlaczego złotym standardem w eksperymentach naukowych jest podwójna ślepa próba. Nie zawsze udaje mu się zachować całkowitą powagę i trudno się dziwić, skoro musiał się przebić choćby przez długie analizy poświęcone temu, czy Noe mógł zmieścić na Arce te wszystkie zwierzęta i co robił z ich odchodami. Niektóre wnioski mogą zaskakiwać: wyobraźcie sobie, że wedle dostępnych danych z tą hipnozą i biustem mogłoby być coś na rzeczy. Tyle że nie są to dane najwyższej jakości, więc nie należy się nimi ekscytować.

„Światy równoległe” to nie jest książka psychologiczna – nie mówi ona o umysłach osób, które wierzą w pseudonaukę, choć Lamża zgrabnie pokazuje, jakie cechy tych teorii decydują o ich atrakcyjności. On sam wgryza się w nie z nieudawanym zainteresowaniem. Wie oczywiście, że teorie pseudonaukowe są niebezpieczne dla społeczeństwa. Ale przecież to samo można powiedzieć o protistach – i nie znaczy to jeszcze, że podglądanie ich nie może być przyjemne. Zwłaszcza jeśli uda nam się pozbyć uprzedzeń. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Filozof i kognitywista z Centrum Kopernika Badań Interdyscyplinarnych oraz redaktor działu Nauka „Tygodnika”, zainteresowany dwiema najbardziej niezwykłymi cechami ludzkiej natury: językiem i moralnością (również ich neuronalnym podłożem i ewolucją). Lubi się… więcej

Artykuł pochodzi z numeru Nr 47/2021