Piękny umysł

Film Margarethe von Trotty pokazuje Arendt prywatną – szatkującą kapustę, kaleczącą angielski akcent, flirtującą. Pozwala dostrzec w niej kogoś innego niż zimną intelektualistkę, jak postrzegali ją oponenci.

20.01.2014

Czyta się kilka minut

Barbara Sukowa jako Hannah Arendt / Fot. Aurora Films
Barbara Sukowa jako Hannah Arendt / Fot. Aurora Films

„Nie ma rozpusty gorszej niż myślenie” – autorce tych słów mógłby spodobać się fabularny film o Hannah Arendt. I nie tylko dlatego, że obie panie, polska poetka i niemiecko-amerykańska myślicielka, z tak wielkim zapałem oddawały się innemu rozpustnemu nałogowi, czyli paleniu. Margarethe von Trotta nakręciła bowiem film o tym, jak bardzo niewygodni, a nawet niebezpieczni potrafią być ludzie krytycznie myślący. Jednocześnie z pomocą grającej tytułową rolę Barbary Sukowej zrobiła wiele, by ocieplić wizerunek autorki „Eichmanna w Jerozolimie”.

Na wieść o porwaniu przez Mossad zbrodniarza wojennego Arendt, mimo traumatycznych wspomnień, zostaje obserwatorką procesu. Chce być „świadkiem historii”, a równocześnie stara się wykazać, jak bardzo izraelski trybunał próbuje osądzać historię, zamiast skupić się na winach samego Adolfa Eichmanna. Oczami Arendt oglądamy włączone do filmu czarno-białe materiały archiwalne z rozprawy, widzimy reakcje bohaterki na pokazowy charakter procesu, ale także na pokrętne tłumaczenia oskarżonego, z których zrodzi się potem słynna „rzecz o banalności zła”. Wbrew retoryce oskarżycieli, była studentka i kochanka Martina Heideggera stroni od obwiniania za Shoah abstrakcyjnych systemów czy ideologii, wystrzega się także demonizowania gorliwego urzędnika Zagłady. Najbardziej przeraża ją jego normalność i fakt, iż zredukował swój udział w ludobójstwie do wymiaru kółka w maszynie. Wedle Arendt, zwalniając się z odpowiedzialności, hitlerowski oprawca tak naprawdę sam siebie zwolnił z myślenia, a tym samym wyrzekł się swego człowieczeństwa. I choć „zrozumieć nie oznacza wybaczyć”, już za chwilę za tę trzeźwość i niezależność poglądów przyjdzie jej słono zapłacić.

W drugiej części filmu oglądamy nagonkę, jaka rozpętuje się w USA i w Izraelu po publikacji jej esejów na łamach „New Yorkera”. Hannah Arendt, mimo żydowskich korzeni, bolesnego epizodu w obozie przejściowym we Francji i autorytetu, jakim cieszy się w środowiskach akademickich, zostaje obwołana „Hanną Eichmann” (żydowskich czytelników szczególnie dotknął fragment obarczający współwiną za Shoah członków Judenratów). W tych trudnych chwilach autorka „Korzeni totalitaryzmu” nie jest jednak zupełnie sama. Może liczyć na wsparcie poczciwego męża Heinricha, zaprzyjaźnionej pisarki Mary McCarthy i wiernej sekretarki Lotte (gra ją w filmie, chyba nie przypadkiem, Julia Jentsch, czyli Sophie Scholl z głośnego filmu Marca Rothemunda). Von Trotta umieszcza też w filmie scenę spotkania dojrzałej i dopiero co wyklętej Arendt z Heideggerem (odbywającego się, rzecz jasna, w naładowanym znaczeniami heideggerowskim lesie), które jest czymś więcej niż okazją do kolejnego intelektualnego sporu. Hannah jest tu nie tylko zdradzoną przez swojego mentora uczennicą, ale i sumieniem wielkiego filozofa; jakkolwiek relacja ta, jeśliby spojrzeć przez pryzmat niezwykle intensywnej korespondencji wymienianej między nimi już po wojnie, wydaje się znacznie uproszczona na użytek filmowej anegdoty.

Pokazanie Arendt prywatnej – szatkującej kapustę, niemiłosiernie kaleczącej angielski akcent, flirtującej z mężczyznami – pozwala dostrzec w niej kogoś innego niż zimną intelektualistkę, jak zwykli ją postrzegać oponenci. ­Albowiem „Hannah Arendt” to wbrew obietnicy tytułu nie epicka biografia, ale przykład kina raczej skromnego formatu. Oparta głównie na intelektualnym sporze, opowieść von Trotty rzadko opuszcza wnętrza sal akademickich, rozgadanych salonów czy siedzib prestiżowych wydawnictw.

Początek lat 60. w Nowym Jorku z „Hannah Arendt” prawie niczym nie przypomina przepysznej scenerii vintage znanej choćby z serialu „Mad Men”. Aż trudno uwierzyć, że to ta sama epoka – wskazują na to tylko pojedyncze detale: stukające maszyny do pisania, ebonitowe telefony i oczywiście spowijające wszystko kłęby papierosowego dymu. U von Trotty (w filmie, co warto podkreślić, nakręconym głównie przez kobiety) nie czuje się jednak panującego wówczas seksizmu, piękny umysł jest tu o wiele bardziej pociągający niż piękne ciało. Zdjęcia są niemal zgrzebne, skąpane w przygaszonych barwach. Jesteśmy w świecie intelektualnego wrzenia, którego centrum stanowi superodważna i superinteligentna kobieta. Pomimo kontrowersyjności niektórych swoich tez – w jednym z pewnością przerosła swego niemieckiego mistrza: nigdy nie zwolniła siebie z myślenia.  

„HANNAH ARENDT” – reż. Margarethe von Trotta, scen. Pam Katz, Margarethe von Trotta, zdj. Caroline Champetier, mont. Bettina Böhler, muz. André Mergenthaler, wyst.: Barbara Sukowa, Axel Milberg, Janet McTeer, Julia Jentsch i inni. Prod. Niemcy/Luksemburg/ /Francja 2012. W kinach od 24 stycznia 2014 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Krytyczka filmowa „Tygodnika Powszechnego”. Pisuje także do magazynów „EKRANy” i „Kino”, jest felietonistką magazynu psychologicznego „Charaktery”. Współautorka takich publikacji, jak „Panorama kina najnowszego”, „Szukając von Triera”, „Encyklopedia kina”, „… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2014