Pasjonatka w spódniczce mini

Jeszcze niedawno brylowała w gejowskich klubach, teraz stoi na czele protestów przeciw małżeństwom homoseksualnym. Kim jest Frigide Barjot – satyryczką, skandalistką czy katolicką aktywistką w stroju zbuntowanej nastolatki?

04.05.2013

Czyta się kilka minut

Frigide Barjot na ulicach Paryża w kilka godzin  po ogłoszeniu legalizacji małżeństw gejowskich. 17 kwietnia 2013 r. / Fot. Jacques Demarthon / EAST NEWS
Frigide Barjot na ulicach Paryża w kilka godzin po ogłoszeniu legalizacji małżeństw gejowskich. 17 kwietnia 2013 r. / Fot. Jacques Demarthon / EAST NEWS

Paryż, wtorek, 23 kwietnia. „Po 136 godzinach i 46 minutach debat ustawa o małżeństwach tej samej płci została przyjęta” – obwieszcza, nie kryjąc radości, przewodniczący Zgromadzenia Narodowego, socjalista Claude Bartolone. Przerywa mu owacja na stojąco w ławach lewicy. Francja dołącza do krajów legalizujących małżeństwa par tej samej płci; zezwala także na adopcję dzieci przez homoseksualistów. Przygnębiona porażką prawica w milczeniu opuszcza salę.

Chwilę później z parlamentu wolnym krokiem wychodzi 50-letnia blondynka w czarnej skórzanej kurtce i różowym szaliku. Od razu dopadają ją reporterzy i kamerzyści, prosząc o komentarz do głosowania. Jednocześnie z tłumu przed budynkiem Zgromadzenia słychać gwizdy i wyzwiska: „Homofobka!”, „Frigide facho!” („Frigide faszystka”), „Clown!”. Ktoś zaczyna kobietę szarpać. Ta w końcu oddala się, żegnana złorzeczeniami niechętnego jej tłumu.

Tak oto zakończyła się ponad półroczna batalia o kontrowersyjną ustawę. Batalia, w której Frigide Barjot – satyryczka z burzą blond włosów – odegrała pierwszoplanową rolę.

URODZONA PROWOKATORKA

Trudno jej nie zauważyć: uwielbia jaskrawe kolory i kiczowate zestawienia, jakby wciąż była nastolatką. Ostry makijaż, różowe t-shirty z głębokim dekoltem lub bluzy z kapturem (też różowe), spódniczka mini. I do tego wszystkiego – pobożny medalik na szyi.

Frigide Barjot to pseudonim artystyczny, kalambur od nazwiska aktorki Brigitte Bardot. W rzeczywistości jedna z najbardziej dziś znanych Francuzek nazywa się Virginie Tellenne.

Po raz pierwszy kraj usłyszał o niej w latach 80., kiedy wraz z mężem Basilem de Kochem (ma z nim dwoje dzieci), utworzyła grupę satyryczną Jalons, która, parodiując dziennikarzy i polityków, urządzała manifestacje i happeningi, a także publikowała własne, pastiszowe wydania gazet. Było to coś w rodzaju, znanej z peerelowskiego Wrocławia, Pomarańczowej Alternatywy. W czasie rządów socjalistycznego prezydenta François Mitterranda zespół protestował m.in. „przeciw mrozowi” na paryskiej stacji metra Glacière (fr. „chłodnia”). Slogan grzmiał: „Gołoledź to morderca, Mitterrand jej wspólnikiem!”.

W tej samej epoce Virginie, alias Frigide Barjot, występowała na scenie jako wokalistka zespołu rockowego Dead Pompidou’s. W refrenie jednego z przebojów grupy (słowa: Basile’a de Kocha) słychać wyzywający refren: „Kochaj się ze mną dwoma palcami!”.

Później, na początku minionej dekady, Barjot zyskała większą popularność dzięki pracy w telewizji, m.in. jako autorka i odtwórczyni skeczy w wieczornym show „Wszystkiego już spróbowaliśmy” w publicznej stacji France 2.

Konserwatyści do dziś wytykają jej przeszłość, podobnie jak fakt, że przez dziesiątki lat bywała regularnie w gejowskich night clubach. Klienci znanej paryskiej dyskoteki „Banana Café” pamiętają ją do dziś. – Śpiewała i tańczyła do białego rana, a czasem nawet robiła szpagat, wspiąwszy się na pianino – wspomina szef tego paryskiego przybytku nocnych uciech. Barjot zresztą do dziś chętnie pokazuje się ze swoimi homoseksualnymi przyjaciółmi. Jeden z nich został nawet jej „prawą ręką” w walce... przeciw legalizacji małżeństw gejowskich.

Tym, którzy atakują ją dziś za „homofobię”, odpowiada, że już w 1999 r. popierała z przekonaniem związki cywilne – tzw. PACS, dostępne we Francji zarówno dla par hetero-, jak i homoseksualnych. „Można być za miłością homoseksualną bez zmieniania struktury małżeństwa” – przekonuje Barjot.

Ale jej deklaracje sympatii do gejów coraz częściej trafiają w próżnię. Od kiedy została liderką ruchu przeciw małżeństwom jednej płci, dla organizacji LGBT stała się wrogiem numer jeden.

NAWRÓCONA

Jak doszło do tego, że traktowana z przymrużeniem oka kabaretowa artystka stała się katolicką aktywistką i „egerią” potężnego ruchu przeciw jednopłciowym małżeństwom? O swoim gwałtownym „nawróceniu” na katolicyzm Barjot opowiedziała w autobiografii wydanej w 2011 r. pod tytułem „Wyznania katoliczki, która chce być trendy”.

W rzeczywistości słowo „konwersja” nie jest w jej przypadku precyzyjne. Barjot pochodzi z konserwatywnej rodziny katolickiej z Lyonu. Nigdy nie wyrzekła się swoich korzeni, ale w młodości religijne praktyki nie łączyły się u niej z głębszym przeżywaniem wiary. Moment przełomu – jak wspomina – nastąpił przed dziesięciu laty, gdy współpracowała z telewizją France 2. Odmówiła wtedy przebrania się za zakonnicę na potrzeby skeczu, który uznała za obraźliwy dla katolików. W następstwie tej decyzji straciła atrakcyjną pracę. – „Mówiąc tego dnia »nie«, powiedziałam – sama o tym nie wiedząc – »tak« Jezusowi” – napisała potem w książce.

Tak zaś tłumaczyła motywy swojej przemiany: „Świat, a zwłaszcza podążające za modą środowisko medialne, w którym przebywam, kusi karierą pełną blasku i pieniędzy, obiecanych w zamian za moralną małość; długo milczałam, aby móc popisywać się przed kamerami i oczami milionów telewidzów. Aż do dnia, gdy nie chciałam już wyrzekać się siebie dla trzydziestu denarów i próżności”. I dodawała: „Było coś ważniejszego: Chrystus, mój Chrystus, Wasz Chrystus, bez którego nie mogłabym już dzisiaj żyć lub żyłabym fałszywym życiem, pełnym kłamstw, bo wiem wreszcie, że On mnie kocha”.

W jej życiu nastąpił raptowny zwrot – zaangażowała się bez reszty w publiczną obronę katolicyzmu. Od tej pory oddała swoje talenty i humor w służbę pełnienia misji – jak sama to określa – „attaché prasowego Jezusa”.

Z wyznań Barjot wynika, że dużą rolę w jej nawróceniu odegrali papieże – najpierw Jan Paweł II, na którego pogrzeb pojechała do Rzymu, a potem Benedykt XVI. Poruszona bezpardonową krytyką tego ostatniego we francuskich mediach, wymyśliła hasło: „Ręce precz od mojego papieża!”. T-shirt z tym sloganem zrobił karierę we Francji, a nieszablonową katoliczkę zaczęły znów rozchwytywać telewizje. Przed kamerami żarliwie odpierała ataki na papieża, broniąc jego poglądów na antykoncepcję, aborcję i małżeństwa homoseksualne.

Bernard Lecomte, znany watykanista i były redaktor katolickiego dziennika „La Croix”, podkreśla w rozmowie z „Tygodnikiem”, że Barjot była „jedną z nielicznych we Francji osobistości, które broniły Benedykta XVI w mediach; te ostatnie traktowały ją jako osobę nieco »nawiedzoną«, ale jednocześnie swoją »dobrą klientkę«”. Akcje w obronie papieża – tak jak i późniejsze protesty przeciw „tęczowym” małżeństwom – zainicjowała na własną rękę – bez wsparcia francuskich hierarchów.

– Z początku dygnitarze kościelni we Francji czuli konsternację na widok tej kobiety, ekscentrycznej i zuchwałej, niedawnej ozdoby night clubów, która nijak się ma do obrazu „dobrej chrześcijanki” – mówi Lecomte. – W końcu francuscy biskupi i katolicy ją zaakceptowali; tym chętniej, że dzięki swojemu niekonwencjonalnemu stylowi uwolniła od wyznaniowego piętna protesty wobec legalizacji małżeństw homoseksualnych.

Z LUDEM NA BARYKADACH

Po zwycięstwie w wyborach prezydenckich wiosną 2012 r. socjalista François Hollande zapowiedział, że spełni swoją obietnicę wprowadzenia małżeństw tej samej płci łącznie z prawem do adopcji. Zapowiedź wywołała masowe sprzeciwy. Rozmiary manifestacji przeszły wszelkie oczekiwania: ulicami Paryża przeszły dwukrotnie – w styczniu i w marcu – liczące kilkaset tysięcy ludzi manifestacje, w tym wiele rodzin z dziećmi. Pochody maszerowały pod hasłem „Manifa dla wszystkich”, będącym ripostą na slogan lewicowego rządu: „Małżeństwo dla wszystkich”.

Za frekwencyjnym sukcesem „pospolitego ruszenia” kryje się w dużej mierze fenomen osobowości Frigide Barjot. To właśnie ona przyciągnęła w szeregi manifestantów wielu ludzi jak najdalszych od konserwatywnego światopoglądu czy religii. Jej barwny – dosłownie i w przenośni – sposób bycia wniósł do protestów nastrój zabawy, wesołego pikniku, nie odbierając im powagi. W paryskich pochodach dominowały – obok niebieskich – flagi w kolorze różowym. Wybór tego ostatniego koloru był przewrotnym nawiązaniem do gejowskich „parad równości”.

Nawet niechętni Barjot komentatorzy przyznają, że jest świetnie zorganizowana i sprawnie porusza się w świecie Facebooka i Twittera. „To prawdziwa aktywistka na wzór amerykański, pierwsza w tym rodzaju, która narodziła się na prawicy we Francji” – pisał o Barjot w lewicowym tygodniku „Le Nouvel Observateur” nieprzychylny jej skądinąd publicysta Bruno Roger-Petit. Twierdził też, że wbrew pozornie błazeńskiej aparycji, jest ona „prawdziwą bojowniczką, upartą i zdeterminowaną, która potrafi perfekcyjnie posługiwać się nowoczesnymi mediami”.

Niesłusznie byłoby Barjot posądzać o polityczną naiwność. Warto przypomnieć, że ta absolwentka prestiżowego Instytutu Nauk Politycznych w Paryżu (Sciences-Po), swoją karierę zawodową zaczęła w agencji PR wspierającej centroprawicową partię RPR – ugrupowanie byłego prezydenta Jacquesa Chiraca.

Wskutek sprzeciwu wobec małżeństw jednej płci Barjot zyskała licznych wrogów. Jedną z jej niedawnych konferencji prasowych odwołano z powodu fałszywego alarmu bombowego. Od wielu miesięcy jej przeciwnicy grożą jej śmiercią. Nie wspominając już o „zwykłych” inwektywach pod jej adresem na forach internetowych.

Inna sprawa, że także Barjot dolała niedawno oliwy do ognia. W reakcji na nieoczekiwane przyspieszenie przez lewicę prac nad ustawą o małżeństwach homoseksualnych, zawołała publicznie: „Hollande chce krwi, będzie ją mieć!”. Kilka dni później przyznała, że jej słowa „poszły za daleko” i tłumaczyła, że dała się ponieść emocjom i odżegnała od wszelkiej przemocy.

Barjot starała się „oczyścić” szeregi manifestantów z ekstremistów, aby uniknąć jakichkolwiek zamieszek. Jednak niezupełnie jej się to udało: podczas ostatnich demonstracji grupki skrajnie prawicowe wywołały burdy. Dlatego liderka musiała potem apelować do policji, aby ta „wpakowała do »pudła« wszystkich homofobicznych skinheadów”, zakłócających pokojowe protesty.

Mimo zalegalizowania małżeństw jednej płci przez parlament liderka kontestacji nie składa broni. W ostatnich wywiadach Barjot wspomniała, że jej pozapolityczny ruch wystawi kandydatów w wyborach samorządowych w 2014 r., aby prowadzić dalszą walkę o odrzucenie przegłosowanej ustawy w krajowym referendum. Nie wykluczyła, że osobiście wystartuje z paryskiej listy.

A może ambicje polityczne zaprowadzą niesforną satyryczkę jeszcze wyżej? Nie sposób tego wykluczyć. Przecież – jak dowodzi przykład włoskiego komika Beppe Grilla – droga z kabaretu do parlamentu bywa czasem prostsza, niż się zdaje.  

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, współpracownik „Tygodnika Powszechnego”, tłumacz z języka francuskiego, były korespondent PAP w Paryżu. Współpracował z Polskim Radiem, publikował m.in. w „Kontynentach”, „Znaku” i „Mówią Wieki”.

Artykuł pochodzi z numeru TP 19/2013