Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Cztery dni pielgrzymki Benedykta XVI do Polski były dla mnie jak cudowny Park Narodowy, otoczony ze wszystkich stron przez brudny, nieuporządkowany, ekologicznie zdewastowany krajobraz.
Tuż obok
Im człowiek starszy, tym robi się wrażliwszy na wszelkie smutki i niedole świata. Nawet jeżeli dzieją się daleko, ma wrażenie, że patrzy na to własnymi oczami, że jest tuż obok.
W ten sposób byłam niedawno na wyspie Jawie, gdzie w ciągu kilkudziesięciu sekund dokonało się niewyobrażalne nieszczęście.
W ten sposób byłam niedawno w palącym się kościele św. Katarzyny w Gdańsku. Jego proboszcz powiedział dziennikarzom zdławionym, łamiącym się głosem, że czuł się tak, jakby to płonęło jego własne życie. Dobrze go rozumiałam.
Kto sieje wiatr
Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę. Nie mogę sobie przypomnieć, kto to powiedział. Pytałam kilka osób, też to znają i też nie wiedzą skąd.
Wydaje mi się, że to powiedzenie dobrze pasuje do paru ostatnich, polskich miesięcy. Rozmaite wydarzenia, działania, zaniechania, zlekceważenia, nominacje, decyzje, projekty i wypowiedzi stworzyły pewien wyraźny, gęstniejący wciąż klimat. Jest w nim rosnąca nerwowość, czasem rozhisteryzowanie, niecierpliwość, podejrzliwość, gwałtowność reakcji, brutalizacji języka i postaw, nieobliczalność, niepokój.
Dobrze by było, gdyby siewcy wiatru - kimkolwiek są i z którejkolwiek strony przychodzą - rozpoznali się i zastanowili. Chyba nikt nie tęskni do burz.