Papież musiał zginąć

Po strzałach - dwóch albo trzech, zeznania świadków nie są zgodne - zapadła cisza. Najpierw na całym placu św. Piotra zerwały się do lotu gołębie i dopiero wtedy wybuchła panika.

17.05.2011

Czyta się kilka minut

Uciekający Ali A?ca był już kilkanaście metrów od kolumnady, za którą byłby bezpieczny; zgodnie z planem współpracownicy błyskawicznie przechwyciliby go i wywieźli z Rzymu. Ale Turek miał pecha: wpadł na zakonnicę, s. Letizię, która przytrzymała go na kilka sekund potrzebne włoskim karabinierom, by dobiec i go obezwładnić.

Tymczasem kierowca dżipa wiozącego ciężko rannego Jana Pawła II przedzierał się przez ulice Rzymu do kliniki Gemellego. Papież osunął się na kolana sekretarza, ks. Stanisława Dziwisza.

- Nie pytał, kto to zrobił, ale zanim stracił przytomność wyszeptał, że przebacza zamachowcowi - tak w przeddzień 30. rocznicy zamachu na Jana Pawła II wspominał tamte chwile obecny metropolita krakowski. Na poświęconą im konferencję kard. Dziwisz zaprosił papieskiego lekarza i przyjaciela prof. Gabriela Turowskiego oraz dr. Andrzeja Grajewskiego - historyka, redaktora "Gościa Niedzielnego" i autora wydanej właśnie książki "Papież musiał zginąć. Wyjaśnienia Ali A?cy".

Istotnie - musiał zginąć. Z opowieści Grajewskiego, który uporządkował całą dotychczasową wiedzę o wydarzeniach z 13 maja, wyłania się obraz perfekcyjnie przygotowanego zamachu: to się nie mogło nie udać. Skuteczność oparto wręcz na bezczelności: A?ca miał strzelać do Papieża z odległości 3-5 metrów na oczach tłumu, by potem się w niego wmieszać i uciec przygotowaną trasą. Przed 13 maja zamachowcy przeprowadzili kilka wizji lokalnych placu św. Piotra, wiedzieli w najmniejszych szczegółach, jak wygląda przejazd Papieża przez tłum pielgrzymów. A?ca zamierzał strzelać w głowę, ale Jan Paweł II niespodziewanie wziął na rękę dziewczynkę - wtedy Turek zdecydował się oddać strzały w korpus. Strzelać miał też współpracownik Oral Celik, a po pięciu strzałach trzeci z grupy, Omer Ay, miał odpalić granaty hukowe, potęgując panikę.

Słuchacze konferencji wychodzili z niej kręcąc głowami; nikogo nie trzeba było specjalnie przekonywać, że Papież z tak wielkiego zagrożenia mógł zostać uratowany tylko w sposób cudowny. Co do tego zresztą sam Jan Paweł II nigdy nie miał wątpliwości, wskazując na Matkę Bożą i wiążąc swoje otarcie się o śmierć z trzecią tajemnicą fatimską.

- Poszlaki mówią o Moskwie, ale na pytania, kto zadecydował o fizycznej likwidacji Papieża, nigdy nie będziemy w stanie ostatecznie odpowiedzieć - powiedział kard. Dziwisz. Opinię tę potwierdził dr Grajewski, dodając, że gdyby zamach się udał, zmieniłby dzieje świata w niewyobrażalnym dzisiaj stopniu. Prof. Turowski zdradził nieznany biografom Papieża fakt: w 1986 r. Jan Paweł II powiedział mu w prywatnej rozmowie, że "Europa i świat znajdują się pod okupacją atomową". Według Turowskiego "przelana krew Papieża mogła zapobiec wojnie nuklearnej". Grajewski podkreślał, że "była to też krew przelana za wolność Polski".

Wskazując na polityczne motywy zamachu uczestnicy konferencji podkreślali, by nie zapominać o wymiarze religijnym: Jan Paweł II był autorem światowego odrodzenia religijnego, a dla ZSRR agresywny ateizm był fundamentem istnienia. Papież stanowił zbyt wyraźny znak sprzeciwu wobec marksizmu.

Grajewski wyraził brak nadziei na to, by Rosjanie ujawnili zawartość swoich archiwów, wskazał też na wysokie prawdopodobieństwo zniszczenia dokumentów różnych służb światowych, przez co urywa się wiele tropów. Do 2000 r. zadowalano się tzw. "bułgarskim śladem" w poszukiwaniu zleceniodawców Ali A?cy. Prokuratorzy IPN podjęli jednak decyzję powtórnego dokładnego przebadania wszystkich akt procesowych, a także, jak powiedział Grajewski, "gigantycznych działań dezinformacyjnych mających uniemożliwić wykrycie prawdy". Efektem badań jest wyraźnie zarysowany "ślad sowiecki". A?ca był rzeczywiście bezpośrednio prowadzony przez agentów bułgarskich służb specjalnych, ale to nie one miały cel w likwidacji Papieża. Interes taki miał natomiast Związek Radziecki i to stamtąd wyszło zlecenie zamachu. - To sowieckie służby były prawdziwym mózgiem operacji - mówił Grajewski. Aby nie wyszło to na jaw, KGB posłużyła się wywiadem bułgarskim, który miał kontakty w tureckich środowiskach mafijnych i ekstremistycznych (organizacja "Szarych Wilków", do której należał A?ca).

Problemem dla badaczy są niezwykle pokrętne zeznania A?cy. - Zmieniał swoje wersje wielokrotnie, niektórzy twierdzą, że nawet 120 razy - mówił Grajewski. - Ale wyraźnie widać, do którego momentu on nie kłamał; dokąd w 1983 r. w więzieniu nie stanął oko w oko z bułgarskim śledczym, który zagroził mu, że jeśli nie zmieni zeznań, to zginie on i jego rodzina.

Sam A?ca według historyka nie jest, jak się go czasem opisuje, wariatem ani bezmyślnym fanatykiem: - To bardzo inteligentny człowiek o świetnej pamięci. Do wykonania takiego zadania nie wybrano byle kogo.

Zanim A?ca zaczął mataczyć, zdążył wyznać, że zlecenie morderstwa otrzymał od oficera KGB z Teheranu, Władimira Kuziczkina. Ten wysłał A?cę do Sofii, gdzie przejął go dyplomata radziecki Milenkow, który miał zapłacić zamachowcy za wykonanie zlecenia 3 mln marek - za pośrednictwem mafii tureckiej. Podczas procesu A?ca wycofał się z zeznań na temat Milenkowa (tłumacząc, że wątek ten wymyślił), potem do nich wrócił, a w końcu zażądał, by przedstawiono mu fotografie radzieckich pracowników ambasady w Sofii, by mógł go rozpoznać. Sąd nie uznał jednak tego za potrzebne.

Co istotne, Kuziczkin w 1982 r. uciekł na Zachód i zaczął współpracować z wywiadem brytyjskim; służby Jej Królewskiej Mości nigdy jednak nie ujawniły, czego dowiedziały się z jego przesłuchań na temat zamachu. Bo na wykryciu zleceniodawców wbrew pozorom nie zależało także Zachodowi. Dr Grajewski tłumaczył to kunktatorstwo lękami przed powrotem zimnej wojny (tym bardziej że szefem państwa radzieckiego był wtedy b. szef KGB Jurij Andropow). Sytuacja międzynarodowa i tak była bardzo napięta, m.in. w wyniku zestrzelenia we wrześniu 1983 r. przez ZSRR koreańskiego samolotu pasażerskiego. Zresztą, według historyka, samemu Janowi Pawłowi II nie zależało na wskazaniu zleceniodawców; istotniejszy był dla niego religijny i mistyczny sens strzałów z 13 maja.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu „Wiara”, zajmujący się również tematami historycznymi oraz dotyczącymi zdrowia. Należy do zespołu redaktorów prowadzących wydania drukowane „Tygodnika” i zespołu wydawców strony internetowej TygodnikPowszechny.pl. Z „Tygodnikiem” związany… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2011