Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
W Niemczech ogłoszono raport przedstawiający przypadki pedofilii w archidiecezji monachijskiej w latach 1945-2019. Prawnicy z wynajętej przez archidiecezję kancelarii zidentyfikowali 235 sprawców i 497 ofiar. Raport pokazuje, że przynajmniej do roku 2010 zasadą było, iż sprawcy nie ponosili konsekwencji za swoje czyny, a jeśli byli karani, po odbyciu kary powracali do pracy duszpasterskiej, co często kończyło się wykorzystaniem następnych ofiar. Ignorowano także ofiary, traktując je przede wszystkim „jako zagrożenie dla instytucji”.
Zarzut uchybień raport stawia wszystkim sześciu monachijskim arcybiskupom – w tym trzem żyjącym: Josephowi Ratzingerowi (który kierował archidiecezją w latach 1977-1982) oraz kardynałom Friedrichowi Wetterowi i Reinhardowi Marksowi. Emerytowany papież odpowiada za cztery rozpatrywane przypadki. W 82-stronicowej odpowiedzi na pytania prawników Ratzinger stanowczo odrzucił zarzuty, zasłaniając się niewiedzą albo pomniejszając skalę krzywdy. Prawnicy określi jego wyjaśnienia jako „mało wiarygodne”. Po wstępnym zapoznaniu się z raportem papież emeryt przyznał jednak, że jego wiedza była większa, a raport „napawa go wstydem i bólem z powodu cierpień zadawanych ofiarom”.
Raport pokazuje, że Ratzinger na przełomie lat 70. i 80. nie wyróżniał się wśród innych hierarchów w podejściu do pedofilii – uczestniczył w systemowym ignorowaniu krzywdy ofiar i bagatelizowaniu przestępstw duchownych. Mimo oznak skruchy to poważnie nadwyręża autorytet Benedykta XVI. Traci wiarygodność także proponowany przez papieża emeryta konserwatywny pomysł na reformę Kościoła – sprzeciwia się on głębszym systemowym zmianom, wzywając jedynie do rzeczywistego nawrócenia ludzi Kościoła. Temu kościelnemu nawróceniu ewidentnie trzeba jednak strukturalnie pomóc.©℗