Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Na 40. rocznicę założenia „Tygodnika Powszechnego” w 1985 r. Jan Paweł II zaprosił jego ówczesnych redaktorów do Watykanu na prywatną audiencję. Podczas tego spotkania papież dziękował za pracę dla Polski i Kościoła, szczególnie za „możliwość współpracy do końca, może nawet jeszcze i ze Stolicy Piotrowej, może nawet ze Stolicy Piotrowej bardziej niż kiedykolwiek”.
Zauważył jednak znaczącą różnicę: jako młody współpracownik, biskup czy kardynał otrzymywał honorarium, a teraz – jak przyznał – „koniec”.
Kiedy w 1945 r. w krakowskiej kurii grupa młodych dziennikarzy zakładała „Tygodnik”, Karol Wojtyła był jeszcze klerykiem.
„Pamiętam, jakim wydarzeniem dla mnie w tamtych czasach były narodziny tego pisma i jego pierwsze numery, które zacząłem bardzo regularnie i skrupulatnie czytać. Stworzył się nawyk tak silny, że nawet przeniesienie z Krakowa do Rzymu nie wyzwoliło mnie z tego nawyku” – wspominał po latach.
O tym, że egzemplarz „Tygodnika” często leżał na jego watykańskim biurku, świadczyć mogą przynajmniej dwa wspomnienia redaktorów pisma.
W 1994 r. przedstawiciele młodej redakcji „TP” podczas spotkania z Janem Pawłem II usłyszeli od niego: „Pewnie już nawet tego nie pamiętacie, ale kilka miesięcy temu w »Przeglądzie prasy« na szóstej stronie napisaliście...”.
– W istocie, długo nie mogliśmy ochłonąć słysząc, z jaką uwagą papież czyta „Tygodnik” – wspomina Michał Okoński.
Pewien współpracownik pisma przechowuje kopię egzemplarza „TP” ze swoim artykułem o Rosji, na którym papież podczas lektury poprawiał literówki i zostawił adnotację, by tekst przekazać jednej z watykańskich kongregacji.
„Tygodnik” był dla papieża nie tylko miejscem publicystycznego debiutu (jego artykuł „Mission de France”, napisany w 1949 r., redakcja opublikowała na pierwszej stronie), ale również okazją do długich – programowych – dyskusji o Kościele.
Przez wiele lat przynajmniej raz w miesiącu ówczesny arcybiskup zapraszał do kurii dziennikarzy „Tygodnika” i „Znaku”. Po skromnej kolacji przez długie godziny dyskutowali o piśmie, Kościele i sprawach bieżących.
Jak wspomina ks. Adam Boniecki, Wojtyła szczególnie lubił rozmowy z Krzysztofem Kozłowskim, z anielską wręcz cierpliwością spierał się z Tadeuszem Żychiewiczem. Na koniec spotkania z precyzją podsumowywał rozproszone myśli.
Kiedy komunistyczne władze odebrały pismo Jerzemu Turowiczowi, a redaktorzy nie mogli znaleźć stałego zatrudnienia, młody krakowski duszpasterz oddawał im część swojej pensji.
Zdarzało się również, że Wojtyła brał „Tygodnik” w obronę. Już w 1961 r. pojawiały się głosy kwestionujące katolickość pisma, wyrażone np. w liście wysłanym do Wojtyły przez dr. Józefa Święcickiego. Krakowski arcybiskup odpowiedział ze stanowczością: „Widzę w Pańskim liście pewne uproszczenie sądu o »TP«. (...) Po pierwsze, jest to pismo jedyne w swoim rodzaju, które musi siłą rzeczy obsłużyć zbyt rozległy wachlarz zapotrzebowań. Po drugie: zespół redakcyjny reprezentuje pewną orientację, chodzi mu bowiem o poszukiwanie i uwzględnianie poszukujących”.
Oczywiście przyjaźń Jana Pawła II z „Tygodnikiem” nie była samym miodem.
Wyjątkowo zażyłą relację stworzył papież z Jerzym Turowiczem, z którym jako biskup, kardynał i papież prowadził regularną korespondencję. Z dokumentów znalezionych po śmierci naczelnego „Tygodnika” wyłania się obraz papieża nieustępliwego i krytycznego. Obaj nie szczędzili sobie stanowczych uwag.
Papież do Turowicza: „Boli nas, gdy Kościół czuje się raczej nieobecnym na szpaltach »Tygodnika«. Boli nas, gdy czołowy organ katolicki traktuje Kościół w Polsce i sprawy, którymi on żyje, marginesowo”.
Turowicz do papieża: „Nie będę taił, że zabolał nas zawarty w liście postulat, że środowisko nasze musi zespolić się z Kościołem w Polsce. (...) Należąc do szeregów inteligencji katolickiej, stanowimy integralną część Kościoła Polskiego, jesteśmy w sprawy tego Kościoła zaangażowani”.
„Moment trudniejszy” nadszedł w latach 90., gdy papież przygotował list na 50-lecie „TP”, w którym zwrócił uwagę na „oddziaływanie wpływów lewicy laickiej na »Tygodnik«”. Wyrwane z kontekstu słowa stały się dla wielu pretekstem do ataków na redakcję. Po latach, gdy papież dowiedział się, jak zostały odebrane jego zdania, pytał ks. Adama Bonieckiego: „Jak ja to Jerzemu wynagrodzę?”. „Trzeba się będzie z nim spotkać” – odpowiedział pracujący wówczas w Rzymie redaktor „TP”. Do takiego spotkania doszło podczas kolejnej pielgrzymki papieskiej do Polski.