Państwo Platformy

PO ma dziś władzę, o jakiej marzyli wszyscy reformatorzy. Władzę, która może przewrócić w głowach ludziom słabym. Nie ma powodów, by się tego obawiać, ale nie należy też robić sobie wielkich nadziei.

06.07.2010

Czyta się kilka minut

PO kontroluje trzy główne ośrodki władzy: Sejm, rząd i pałac prezydencki. Do stanowienia prawa wystarczy jej koalicja z PSL - nie musi już ciułać głosów w opozycji, by odrzucić weto prezydenckie, bo weta raczej nie będzie.

Koalicja z PSL wydaje się stabilna. Politycy Platformy i ludowcy ustalili, że będą razem do końca kadencji. - Nie ma tu wielkiej miłości, ale jest też obustronne przekonanie, że nic lepszego się nie wymyśli - mówi polityk PSL. - Oni nie wymagają od nas bezwzględnej lojalności, my mamy długie doświadczenie w byciu drugą siłą. To najlepiej działająca koalicja 20-lecia.

Platformie sprzyja duża część mediów prywatnych - oczywiście na tyle, na ile sprzyjać mogą komuś firmy walczące o widzów i rynkowy byt. Wkrótce ucichnie też skierowana przeciw PO kanonada z telewizji publicznej: Sejm, Senat i Bronisław Komorowski (jeszcze jako marszałek Sejmu pełniący obowiązki prezydenta) odrzucili sprawozdanie KRRiT, otwierając drogę do jej zmiany. Posłowie zaczynają pracę nad nowelizacją ustawy o mediach publicznych, co pozwoli koalicji rządowej "zneutralizować" TVP.

Po wyborze nowego prezesa "zneutralizowany" zostanie także IPN. W instytucjach, które patrzą władzy na ręce, PO też rośnie w siłę. Na czele NIK pozostaje prezes wskazany przez PiS, ale w grudniu kończą się kadencje czterech z piętnastu członków Trybunału Konstytucyjnego...

Zdrowy rozsądek

Opozycja ostrzega przed monopolem władzy. Czy słusznie? - Po pierwsze - komentuje prezes Fundacji Batorego Aleksander Smolar - przejmowanie pełnej władzy przez jedną partię jest w demokracji czymś normalnym: w Niemczech rząd i prezydenta mają chadecy; w USA władza jest dziś w rękach Demokratów. Po drugie, dotychczasowe doświadczenie rządów PO nie wskazuje na to, aby dążyła do zawłaszczenia państwa. Może nawet jest zanadto ostrożna: powinna zmienić szefa CBA Mariusza Kamińskiego, IPN i sytuację w mediach publicznych zaraz po zwycięstwie 2007 r. Ale tego nie zrobiła.

Są i inne przykłady tej wstrzemięźliwości PO. Choć skarb państwa jest w 49 proc. właścicielem propisowskiej "Rzeczpospolitej", Platforma nie walczyła o zmianę szefostwa gazety. Usunęła ze stanowiska Mariusza Kamińskiego, ale po ewidentnych faulach CBA. Drogę do zmian w IPN otworzyła katastrofa smoleńska, w której zginął Janusz Kurtyka - a więc fatalny traf.

Tam, gdzie decyzja należała do liderów PO - wskazywali na ważne stanowiska fachowców, którzy nie byli im wrodzy (Irena Lipowicz na Rzecznika Praw Obywatelskich) i dawali możliwość pozyskania nowych środowisk (Marek Belka na szefa NBP). Nie wskazywali partyjnych działaczy.

Pierwszym zabezpieczeniem przed wszechwładzą Platformy jest więc zdrowy rozsądek Donalda Tuska.

Pycha

Kolejnym testem dla niego będą media publiczne. Smolar: - Nie sądzę, aby Platforma na nowo je upolityczniła. Obawiam się raczej, że okaże się niewrażliwa na ich edukacyjną i kulturową funkcję - spróbuje je w części sprywatyzować, odbierając reszcie poważną część środków, niezbędnych dla pełnienia misji.

Moi rozmówcy przyznają, że Tusk wyciągnął wnioski z błędów poprzedników: wie, że władza jest groźna także dla tego, kto ją ma. Próbuje więc Platformę samoograniczać. Nie wiadomo jednak, jak jest z działaczami średniego szczebla. Media mało się nimi interesują. Tymczasem z pewnych źródeł wiem, że z Agencji Rozwoju Przemysłu zrobili sobie przechowalnię ludzi odchodzących z ministerstwa skarbu, mnożąc departamenty ponad potrzeby. Czy to typowa próbka pobrana z organizmu PO, czy odstępstwo od pozytywnej reguły?

Krzysztof Janik, świadek i uczestnik klęski SLD sprzed pięciu lat, ostrzega: - Nic tak nie rozkłada partii jak nadmiar władzy. I pycha - pierwszy z siedmiu grzechów głównych.

Będzie musiał się jej oprzeć także Bronisław Komorowski. - Oba pałace - prezydencki i rządowy - mają swojego genius loci. Ich wzajemne relacje cechuje konkurencja o wpływy, prestiż, pierwszeństwo - twierdzi Janik.

SLD w czasach premierostwa Leszka Millera i prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego miała jednak naprzeciwko siebie rozbitą prawicę. Platforma ma rosnący w siłę PiS. Ma też wybory samorządowe za pół roku i parlamentarne za półtora. Silny przeciwnik i rywalizacja integrują. I chronią przed wodą sodową.

Ryzyko reform

Niestety mogą one również zniechęcić do takiego korzystania z władzy, które polega na modernizowaniu kraju.

- Uporządkowanie państwa w sytuacji rozproszenia władzy jest bardzo trudne. Jeśli ma się większość parlamentarną, rząd i prezydenta, szanse rosną - mówi Michał Strąk, były PSL-owski minister.

Problem w tym, że wymaga to ryzyka. Platforma przez trzy lata przywykła do polityki niezrażania żadnej z wielkich grup społecznych. Prowadziła ją wtedy, gdy miała dużą przewagę sondażową nad PiS. Dlaczego miałaby ją zmienić teraz, gdy PiS jest tuż-tuż?

Reformatorska presja na PO jednak będzie wywierana. Aleksander Smolar: - Z sondaży wynika, że Polacy wręcz oczekują od niej śmielszych działań, a brak reform - służby zdrowia, finansów, edukacji - jest ich głównym problemem z tym rządem.

Z reformatorskich obietnic Platformę będzie też rozliczać opozycja. Krytykować za ich brak - i wtedy, kiedy będą. Pomysł PO jest już znany. Jeszcze w niedzielę w studiu wyborczym ujawnił go Sławomir Nowak: koalicja rządowa spróbuje wciągnąć opozycję we współodpowiedzialność za zmiany. Bo skoro "zgoda buduje" i "Polska jest najważniejsza"...

Mówi jeden z ministrów: - Myślę, że przez najbliższy rok znajdziemy się w sytuacji permanentnej kampanii wyborczej. Nałoży się na nią tabloidyzacja wszystkich niemal mediów. A tabloidy zmieniają punkt ciężkości spraw. Zaczynasz dyskusję o poprawie efektywności szpitali, a PiS i dziennikarze ci wmawiają, że chcesz prywatyzować służbę zdrowia i jakaś część społeczeństwa straci dostęp do opieki lekarskiej.

A więc przed wyborami reform służby zdrowia, finansów i edukacji nie będzie?

Mój rozmówca się irytuje: - Przecież one trwają. Częścią reformy edukacji była np. podstawówka dla 6-latków, a będzie dostosowanie zarobków nauczycieli do efektywności nauczania, będzie dopasowywanie systemu edukacyjnego do rynku pracy...

Słowem - twierdzi jeden z członków rządu - zamiast ogłaszać z sejmowej trybuny "wielkie reformy", ekipa Tuska spróbuje reformatorskiego serialu, rozłożonego na wiele odcinków.

Ktoś trzeci

Tymczasem nieruchoma dotąd scena polityczna - drgnęła. Trudno przewidzieć układ sił w nowym parlamencie. Nikt nie chce zrażać potencjalnych koalicjantów - to, podobnie jak smoleńska tragedia, uspokaja polską politykę. I jest kolejnym zabezpieczeniem przed wszechwładzą PO.

Gdyby w 2011 r. Platforma i PSL miały podobny wynik jak w 2007 r. - sprawa byłaby prosta: odtworzyłyby obecną koalicję. Ale wynik będzie pewnie inny. Największy problem ma PSL. Niedawna klęska wyborcza Waldemara Pawlaka na wsi była poważnym ostrzeżeniem. - Wieś się zmieniła, a partia nie - mówi jeden z polityków PSL. - Jeśli w wyborach samorządowych nasi działacze zrezygnują z szyldu Stronnictwa, a zaczną startować pod własnym, może to być początek końca.

Kryzys partii Pawlaka uruchamia domino, zwiększa znaczenie SLD. Szansę Sojuszowi dał też Jarosław Kaczyński... łagodniejąc. Osłabił w ten sposób dwubiegunowy podział: "zły" Kaczyński - "dobry" Tusk. Zrobił na scenie miejsce dla kogoś trzeciego. Stał się nim SLD - choć Grzegorz Napieralski jest "plastikowy" i stracił w Sejmie ważny atut, bo nie jest potrzebny do odrzucania prezydenckich wet.

Czyniąc gesty wobec lewicy Kaczyński wie, co robi - silniejszy Sojusz osłabia PO, PiS ma większe szanse stać się partią, która tworzy nowe rozdanie. Paradoks: polskiego Zapatero wspiera polska prawica. Ale to już inna bajka, inny tekst.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2010