Pan Ferdousi

Jest noc, a może już świta.

28.04.2014

Czyta się kilka minut

Mój pokój hotelowy nie ma okien. Dopóki nie spojrzę na zegarek, będę pozostawał w stanie dziwnego zawieszenia. Pada deszcz? Czy idzie na pogodę? Musiałbym wyjść z pokoju, ale wówczas – Czego ci trzeba, słoneczko – zapyta, przecierając oczy. – Zrobić herbaty? Nie możesz spać? Tylko nie wychodź, pamiętasz przecież, że jest godzina policyjna. Że mogą zabić? Wszyscy są tacy nerwowi.

Miła osoba. Będzie trochę zawstydzona swoimi potarganymi włosami i brakiem makijażu. Jest już niemłoda, ale stara się dbać o siebie. Chce być piękna. Nie chcę jej zawstydzać, więc zostanę w klatce bez okien.

W każdą podróż biorę coś Kapuścińskiego. Wszystko już niby znam na pamięć, ale i tak nie mogę się naczytać.

„Kiedy chcę poprawić sobie nastrój i spędzić przyjemnie czas, idę na ulicę Ferdousi, przy której pan Ferdousi prowadzi sprzedaż perskich dywanów. Pan Ferdousi, który całe życie spędził obcując ze sztuką i pięknem, patrzy na otaczającą go rzeczywistość jak na drugorzędny film w tanim i zaśmieconym kinie”.

Ferdousi handlował dywanami w Teheranie, Ryszard Kapuściński spotkał go w czasie rewolucji, która obchodziła cały świat poza panem F. On wolał pokazywać piękny dywan i mówić, że jeśli rozłoży się taki na spieczonej słońcem pustyni, to pustynia zniknie nagle. Zmieni się w zieloną łąkę, w kwiaty przeglądające się w wodzie. Dywanowe wzory niepostrzeżenie zastąpią ponurą rzeczywistość.

Czy to jest oszukiwanie? Przecież wszyscy to robią. Pamiętam, że kiedyś mieszkałem w jeszcze gorszym pokoju hotelowym niż teraz. Wentylator, którego z powodu upałów nie wolno było wyłączać, ciężki od martwych owadów. Naprzeciw łóżka prysznic – wygięta rura, z której powoli, regularnie, odrywają się krople wody. Uderzają w prawdziwy dywan z niedopałków, który został po dziesiątkach poprzednich lokatorów.

Kiedy tu sprzątali ostatni raz? Okno? Jest, ale wychodzi na jakiś śmietnik. A tu na ścianie wisi pastelowy obrazek z Positano. Jednego z najpiękniejszych miejsc na świecie. Patrzysz i już przechadzasz się wąskimi uliczkami w dół, ku morzu. Widzisz małe restauracyjki, piękne kobiety w białych sukniach i kapeluszach. Drogie jachty przybijające do nabrzeża. Kto powiesił ten obrazek? Po co mu to było? Tęsknił za odrobiną piękna, chciał oszukać swoją rzeczywistość?

Chyba jest rano. Słyszę przez drzwi, że pani recepcjonistka wstała. Trefi się przy lustrze, składa pościel. Wychodzę.

Stoi w otwartych drzwiach, które wychodzą na zardzewiałe blaszane garaże. Uśmiecha się do mnie złotymi zębami, cieszy się na nowy dzień. Nie widzi brudu i rdzy, patrzy dalej, ponad dachami blaszaków, gdzie majaczą się drzewa:

– Zobacz, słoneczko, jak zielono! Jak pięknie! Jak w lecie!

„Świat wyglądałby inaczej, gdyby trochę więcej ludzi miało odrobinę więcej smaku” – jak mawiał pan Ferdousi.


Sławiańsk, 25 kwietnia 2014 r.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz, felietonista i bloger „Tygodnika Powszechnego” do stycznia 2017 r. W latach 2003-06 był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie. W latach 2006-09 szef działu śledczego „Dziennika”. W „Tygodniku Powszechnym” od lutego 2013 roku, wcześniej… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2014